Altruistyczna licealistka czy wielka grzesznica? „Enra z piekła rodem” – recenzja mang 1-3

-

Enra z piekła rodem to była pierwsza manga po długiej, przeszło rocznej, przerwie. Nie będę ukrywać, cieszę się, że trafiła mi się naprawdę dobra seria. Tomy pochłaniałam z niemałym zapałem, a wydarzenia do tego stopnia odciągnęły mnie od rzeczywistości, że zanim się spostrzegłam moja kawa była zimna, a kawiarnia opustoszała.
Piekielna pomyłka, a może…

Enra – syn króla piekieł, Enmy, wraz ze swoim pomocnikiem, diablikiem Fanfanem, i zwojem nazwisk grzeszników, w ramach testu schodzi na ziemię i poszukuje złych ludzi, w celu ich wyeliminowania. Musi się śpieszyć, bowiem gra toczy się o najwyższą stawkę – tron królewski, a jego rywalami są bracia, pragnący władzy w równym stopniu, co on. Za pierwszy swój cel obiera Komachi Takamurę – licealistka z wielkim poczuciem sprawiedliwości, dobra uczennica, idealna córka. Enra składa na języku nastolatki pieczęć – od teraz ona to jego własność. Dziewczyna nie rozumie sytuacji i nie wie, jaki grzech mogłaby w przyszłości popełnić. Całą sytuację widzi jako nieporozumienie, wielki błąd. Wierzy również w dobroć innych ludzi, więc od tego momentu stara się pokrzyżować plany Enry. Za każdym razem, gdy syn króla piekieł chce sprowadzić do podziemi kolejną osobę, Komachi robi wszystko, aby do tego nie doszło. Jej działania są bardzo skuteczne, wielu udaje się jej odwieść od grzechu i wymazać ze zwoju coraz więcej nazwisk, ale… nie swojego. Gorzej – jej ranga co chwilę rośnie. Sam Enra jest rozbity. Pomimo tego, że nazywa Komachi grzesznicą, dostrzega w niej dobro. W międzyczasie okazuje się, że sposób na zdobycie punktów za eliminację złych ludzi jest inny niż na początku się wydawało, co diametralnie zmienia strategię Enry.

Książęta piekieł z humorem

Altruistyczna licealistka czy wielka grzesznica? „Enra z piekła rodem” – recenzja mang 1-3

Enra z piekła rodem może się wydawać mroczną serią, jednak jest odwrotnie. Manga zwykła być przepełniona zabawnymi sytuacjami, komicznymi kłótniami i sprzeczkami pomiędzy Enrą i Komachi. Z biegiem czasu, kiedy poznajemy braci Enry, a nastolatka dobrze się z nimi dogaduje i niektórymi zaczyna być zauroczona, bohater zaczyna się zmieniać. Czyżby był zazdrosny? Niemożliwe. Na początku to lekceważy, jednak sympatia, którą zaczyna darzyć Komachi, to sprawa niepodważalna. Jego uczucie nie pozostaje nieodwzajemnione, Enra również zaprząta myśli licealistki. Nie da się ukryć, że wątek miłosny był tu obowiązkowy, Enra z piekła rodem należy do mang z gatunku shojo. Jego klimat czuć już od pierwszych stron, a ruchy bohaterów i odkrywanie swoich uczuć zostało dobrze i równomiernie rozplanowane w fabule.

Seria jest bardzo lekka i sympatyczna, można ją określić mianem banalnej, niemniej to nie sprawia że wieje nudą. Ciężko o irytującą postać, każdemu bohaterowi nie brakuje charyzmatyczny. Bardzo ciekawie wypada obraz braci z piekła. Chociaż na etapie trzech tomów nie poznajemy wszystkich dzieci Enmy – króla podziemi, to już widać, że każdy z synów jest inny, uzupełniając się nawzajem. Stopniowe i powolne ujawnianie kandydatów na tron sprawia, że czytelnik zaczyna być coraz bardziej niecierpliwy i czyta z ciekawością i nadzieją, że autorka na następnej stronie przedstawi postać będącą kolejnym członkiem piekielnej rodziny.

Estetyka ciesząca oczy

Tomy wyglądają bardzo estetycznie, na wierzchu jest kolorowa obudowa przedstawiająca główne postacie. Warto też zajrzeć pod nią – tam znajduje się krótka, humorystyczna historyjka z udziałem bohaterów Enry z piekła rodem. Kreska mangi bardzo przypadła mi do gustu. Jest estetyczna i stosunkowo subtelna, ale jednocześnie mocno szczegółowa, kiedy zaistnieje taka potrzeba. Rozdziały nie mają żadnych szczególnych tytułów, nazywane są „Piekło”, a przy nich znajdują się kolejne numery. Na uwagę zasługują jednak ilustracje mieszczące się przed „Piekłami” – duże, ładne i dokładne. Cała manga jest przejrzysta, czytający nie ma problemu z czytaniem dialogów. W skrócie, seria będzie równie mocno cieszyć oczy, stojąc na półce, jak i podczas przerzucania kolejnych stron.

Wciągająca na spokojnie

Enra z piekła rodem to manga dla osób szukających lekkiej historyjki z wątkiem romansu i elementami nadprzyrodzonymi. Idealna dla oderwania się na chwilę od rzeczywistości i poprawę nastroju. Na darmo szukać tu jakiejś większej akcji, walk czy krwi. Ale nie można zaprzeczyć jednemu – wciąga, i to porządnie. Tomy kończą się nieoczekiwanymi zdarzeniami, które aż krzyczą, aby sięgnąć po kontynuację. Seria intryguje, bo w końcu syn władcy piekieł i grzeczna licealistka to niecodzienne połączenie. Czytając, nie można oczekiwać jakiś wielkich emocji, nie będzie wzruszenia, łez, frustracji czy smutku. Jednak nie warto skreślać mangi z tego powodu. Enra z piekła rodem spodoba się fanom shojo i osobom lubiącym spokojniejsze klimaty.

Altruistyczna licealistka czy wielka grzesznica? „Enra z piekła rodem” – recenzja mang 1-3

 

Tytuł: Enra z piekła rodem

Autor: Chie Shimada

Liczba stron: około 160/tom

Wydawnictwo: Waneko

ISBN: 9788380965140

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Enra z piekła rodem to lekka i wesoła manga. Momentami banalna, a jednocześnie pochłaniająca czytającego, który obserwuje stonowany rozwój wydarzeń i tworzące się pomiędzy postaciami uczucia.
Popbookownik
Popbookownik
Britney była królową popu, a my jesteśmy królowymi i królami popkultury. Nowa recenzja, artykuł czy świeży news? Ups! Zrobiliśmy to znowu! Nie mamy swojego Timberlake’a, ale za to możemy pochwalić się tekstami, które są równie atrakcyjne.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Enra z piekła rodem to lekka i wesoła manga. Momentami banalna, a jednocześnie pochłaniająca czytającego, który obserwuje stonowany rozwój wydarzeń i tworzące się pomiędzy postaciami uczucia.Altruistyczna licealistka czy wielka grzesznica? „Enra z piekła rodem” – recenzja mang 1-3