Bliscy, których nie da się zapomnieć. „Rodziny się nie wybiera” – recenzja filmu

-

Najważniejsze, co mamy w życiu, to nie pieniądze, sława czy nowe Audi w garażu, a szczęście i ciepło, które dają nam osoby z naszego otoczenia. Oczywiście zdarzają się między nami kłótnie czy jakieś większe niedomówienia, ale w rodzinie tak to już jest i, prędzej czy później, topór wojenny zostanie zakopany. Zdarzają się jednak konflikty, które rozwiązywane są latami, tak jak w przypadku pewnej niezwykłej rodziny Francuzów z filmu Rodziny się nie wybiera. Ich życie to najprawdziwszy cyrk, dlatego też poznajcie ich jak najszybciej!

Wy dorośli za bardzo komplikujecie sobie życie. Mówią: „Zrozumiesz, kiedy dorośniesz”. A my dorastamy, a i tak niczego nie rozumiemy.  – Britney

Bliscy, których nie da się zapomnieć. „Rodziny się nie wybiera” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Rodziny się nie wybiera”
Sierota z rodziną

Rodziny się nie wybiera, pokazuje piękne zderzenie dwóch światów. Z jednej strony widzimy poważną i zawsze modnie ubraną parę projektantów: Constance oraz Valentina. Są oni do tego stopnia nowocześni, że nie potrafią poruszać się po własnym domu bez pomocy gosposi, a odnalezienie kubka zajmuje im całą wieczność. Żyją otoczeni luksusem oraz ludźmi, których tak naprawdę nie znają, a mimo to wymieniają sztuczne uśmiechy i wymuszone gesty. Z drugiej strony, widzimy brata Valentina Gustava, zamieszkującego wraz z żoną Lulutką u mamy. Jedzą to, co sami wyhodują na polu, a ich samochód nie należy do najgustowniejszych. Mimo to są szczęśliwi, ponieważ mają siebie. Co złego może się wydarzyć, gdy się spotkają?

Lulutka oraz Gustav, postanawiają zabrać Suzane do jej mieszkającego w Paryżu syna. Wmawiają jej, że Valentin organizuje imprezę z okazji osiemdziesiątych urodzin staruszki. Oczywiście, mężczyzna o niczym nie wie, więc gdy rodzina zwala mu się na głowę, ciężko mu ukryć zaskoczenie.  A jeszcze trudniej – opinii publicznej, że jednak nie jest sierotą, jak twierdził od dawna. Sprawa komplikuje się bardziej, kiedy projektant traci pamięć w wyniku wypadku i sądzi, że ma wciąż siedemnaście lat. Rodzina próbuje mu pomóc i przywrócić wspomnienia, ale czy to się im uda?

Bliscy, których nie da się zapomnieć. „Rodziny się nie wybiera” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Rodziny się nie wybiera”
Wszystko da się zrozumieć

Pierwsze, na co zwróciłam uwagę podczas oglądania, były napisy… po śląsku! Tak, dobrze czytacie, po śląsku. Bohaterowie w oryginalnej wersji językowej porozumiewają się bowiem w gwarze Ch’ti, dlatego zdecydowano się w tłumaczeniu wykorzystać dźwięczny, śląski dialekt. W takich chwilach każdy uświadamia sobie, że napisy wygrywają nad lektorem, ponieważ każdy widz oglądający tę produkcje zamiast śmiać się z tego, co ogląda, to śmiał by się z głosu czytającego gwarowy tekst. Ale co daje nam ten zabieg? Dzięki niemu jesteśmy w stanie zauważyć różnicę między pedantycznym, zimnym światem Valentina, a ciepłem i pozytywnym chaosem panującym w rodzinie Gustava. Tłumaczenie na śląski daje nam jeszcze jedną korzyść – pozwala nam się mocniej wczuć w fabułę filmu.

Dany Boon jako Valentin był niezwykły, czarujący oraz przezabawny. Jego umiejętności aktorskie sprawiły, że postać, którą odgrywał, wydaje nam się rzeczywista i nieprzerysowana, czego uzyskanie napewno nie było łatwe w tego rodzaju produkcji. W filmie pojawią się także Francois Berleand, wcielający się w postać ojca Constance, głównego sprawcę zamieszania związanego z utratą pamięci. Znamy go także z serii filmów o Transporterze, z roli dobrego i śmiesznego inspektora Tarconiego. Jednak największe oklaski powinna zgarnąć Line Renaud, filmowa matka Valentina oraz Gustava. Mimo swojego wieku, potrafiła odegrać swoją rolę bardzo dynamicznie. Jest tak urocza i kochana, że nie da się jej nie lubić!

Bliscy, których nie da się zapomnieć. „Rodziny się nie wybiera” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Rodziny się nie wybiera”
Zabawa w cenie

Scenografia filmu przypadła mi do gustu, a szczególnie wiejskie otoczenie w jakim żyje Gustav. Widać, że osoby odpowiedzialne za przygotowanie lokacji, włożyły w to sporo pracy. Oczywiście, mieszkanie Valentina i Constance było oszałamiająco ładne, ale wydawało się być pozbawione ciepła. To ten rodzaj pomieszczenia, do którego się wchodzi z uwagą, żeby niczego nie zniszczyć, troszkę się podziwia i wychodzi myśląc „ładne, ale nie dla mnie”.

Jeśli szukasz jakiejś komedii, ale nie wiesz, co wybrać, to odpowiedź może być tylko jedna: Rodziny się nie wybiera to film, któremu niczego nie brakuje. Ma świetnych aktorów, którzy dobrze  odegrali swoje role. Śmieszną fabułę, choć wątek z utratą pamięci może wydawać się trochę oklepany, jednak ta produkcja nadaje mu świeżości, dlatego możemy przymknąć na to oko. Najważniejsze, abyśmy się dobrze bawili, a to mamy gwarantowane.

 

Bliscy, których nie da się zapomnieć. „Rodziny się nie wybiera” – recenzja filmu

 

 

Tytuł oryginalny: La ch’tite famill
Reżyseria: Dany Boon
Rok powstania: 2018
Czas trwania: 1 godzina 47 minuty

Patrycja Szustak
Patrycja Szustak
Jest najprawdziwszym hobbitem, który kocha wszelkie zwierzęta, a najbardziej koty (jakby mogła wybrać swoje kolejne wcielenie, zostałaby grubym kotem). Przemieniła swój pokój w bibliotekę, na niekorzyść pleców mężczyzn, którzy musieli wnosić te wszystkie książki. Jej wzrost ułatwia zawinięcie się w kokon i oglądanie filmów oraz seriali całymi dniami. Lubi dobrą kawę, jednak jest zbyt leniwa, żeby ją zaparzyć.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu