O tym, że w naszej kulturze obowiązuje podwójny standard dotyczący dbania o siebie oraz utrzymania wizerunku uznawanego społecznie za „ładny” chyba nikomu nie trzeba wspominać. Wystarczy posłuchać, jak mówi się o sławnych kobietach i mężczyznach, na co zwraca uwagę. Komu częściej wypomina się wagę, źle dobrane dodatki, niestaranny makijaż czy też – o zgrozo! – jego zupełny brak. Cały ten pęd ku urodzie i doskonałości ma swoje konsekwencje, które nie ograniczają się wcale do poświęcania czasu na codzienną toaletę. I to właśnie o skutkach tytułowej obsesji piękna oraz uprzedmiotawianiu ciała opowiada w swojej książce pracująca na Uniwersytecie Northwestern w Chicago psycholożka Renee Engeln.
Na platerze bez ciasteczek
Ciągłe poczucie bycia obserwowanym, dbanie o „odpowiedni” ubiór, wagę, makijaż, utrzymanie atrakcyjności w oczach innych – do tego kobiety przygotowuje współczesna kultura. Są przecież młodsze i starsze dziewczyny, które nie wyjdą z domu nieumalowane, nawet do pobliskiego sklepu, przecież nie wiadomo, kogo mogą spotkać po drodze. Zdarzają się również przypadki osób maniakalnie się odchudzających, prowadzących w głowach wręcz arkusze kalkulacyjne kontrolujące ilość przyjętych kalorii. A wszystko dlatego, że odkryją, iż nie spełniają promowanych przez czasopisma norm piękności, waga pokazuje za dużo albo mają zbyt szerokie talie. Zapominają, że ich ciała nie mieszczą się w statystyce, ponieważ są używane, a nie wystawiane na ogląd innych. Ciało, którego się używa, przede wszystkim służy osobie, aby osiągała swoje cele – jest silne, zwinne, sprawne, wytrzymałe. Jako takie pomaga zdobywać medale, wdrapywać się na drzewa, zwiedzać albo pozwala wiele godzin spędzać przy pracy naukowej.
Nie jest tak, że treningowi piękności poddawane są dziewczynki dopiero po osiągnięciu pewnego wieku, jak sugerują zebrane przez Renee Engeln dane. Zaczyna się on niewinnie – od zasłyszanych komentarzy na temat czyjegoś ciała, różnicy w kwestii tego, co można robić w określonych strojach. Elegancki strój chłopców pozwala im na więcej zabaw niż elegancki strój dziewcząt – ci pierwsi wciąż będą mogli bawić się na dywanie, nawet w zapasy, dziewczynkom takie harce już „nie będą uchodzić”.
Ten tort ma pięć warstw
Obsesja piękna to książka popularnonaukowa, zdecydowanie faworyzująca jednak naukowość. Oparta została na przeprowadzonych przez autorkę badaniach jakościowych – pogłębionych wywiadach z ochotniczkami – oraz dotychczas zebranych przez różnych naukowców danych, o których zdecydowanie powinniśmy częściej mówić. Być może czasem Engeln trochę za mocno szarżuje, przytaczając wyniki jednej ankiety i pisząc, że coś „udowadniają”, kiedy one raczej sugerują nam pewne prawidłowości. W naukach społecznych droga do „udowodnienia” jest długa i wymaga, aby badania kilkakrotnie powtórzyć i sprawdzić, czy wyniki będą podobne. Niezależnie jednak od tego, cytowane w książce informacje osadzają doświadczenia rozmówczyń badaczki w szerszym kontekście, tym samym obrazując wielki i wciąż niedoceniany wpływ kultury na funkcjonowanie kobiet w świecie ma otaczająca nas kultura ogarnięta obsesją piękna.
Autorka podzieliła swoje opracowanie na pięć części, wykładających, co właściwie kryje się pod zwartym w tytule terminem. Tłumaczy również, jak działa na kobiety i mężczyzn mechanizm wymuszania na tych pierwszych spełniania kanonów urody i jaki jest jego związek z uprzedmiotowieniem, dlaczego powinniśmy uważać go za groźny. A wreszcie, w jaki sposób wykorzystują go media. Najważniejszą chyba częścią książki jest ostatni rozdział, w którym Engeln zawarła możliwe propozycje zwalczenia wywieranej przez otoczenie presji „bycia ładną”. Obsesja na punkcie wyglądu nie jest jedynie domeną próżnych, pustych „panienek”, dotyczy wszystkich – tych, które poddawane są ciągłej ocenie, oraz tych je oceniających. Statystyki wskazują, że wiele jeszcze w tej kwestii trzeba zrobić. Anoreksja, na przykład, będąca złożonym problemem związanym z zaburzeniem odżywiania oraz obrazu własnego ciała, wciąż jest najbardziej śmiertelną chorobą ujmowaną przez międzynarodowe klasyfikacje. A spektrum zaburzeń jedzenia na anoreksji dopiero się zaczyna.
Nie mam czasu ratować świata, bo muszę myśleć o sukience
Nadmierne zajmowanie się własnym wyglądem ma również pozornie mniej dramatyczne konsekwencje. Pilnowanie wagi sprawia, że wiele kobiet nie posiada zasobów, aby w pełni skupić się na innych aktywnościach: nauce, pracy, rodzinie. Część ich świadomości wciąż zajmuje się kontrolowaniem jedzenia, planowaniem posiłków, wyliczaniem ilości czasu potrzebnego na spalenie dodatkowych kalorii w trakcie ćwiczeń i tak dalej. Ciekawe, co by się zmieniło, gdyby mogły w końcu żyć tak samo jak mężczyźni? Nie obawiać się utycia, osiwienia, zestarzenia się, czy, o zgrozo, dojrzałości. Dziwi was ta „dojrzałośc”? Widzicie, wciąż utrzymującym się, preferowanym przez media oraz projektantów mody modelem idealnej kobiecej sylwetki jest ta sprzed pokwitania – niepełne uda, wąskie biodra i ramiona, nie za duży biust, ogólna drobność oraz filigranowość.
Biologia jedno, kultura drugie.
W trakcie lektury warto sobie od czasu do czasu zadać pytanie, jak znaczącą część życia zajmuje nam próba dopasowania ciała do wymaganego ideału? Wygórowanego, w większości właściwie niemożliwego do osiągnięcia. Uzyskana odpowiedź niekoniecznie nam się spodoba.
Niepozorne opakowanie z diamentem w środku
Obsesja piękna to książka niepozorna, o tytule sugerującym nieco inną, bardziej infantylną zawartość, wrażenie to wzmacnia jeszcze równie myląca okładka. Tymczasem w środku znajdziemy niezwykle trafne refleksje dotyczące naszej współczesności, tego, jak traktowane jest w naszych czasach kobiece ciało, jak wzmacniane są wyśrubowane oraz prawie niemożliwe do osiągnięcia normy wyglądu. Zdecydowanie warta przeczytania przez wszystkich.
Recenzja powstała we współpracy z Virtualo.
Szukacie pozycji, które Wami wstrząsną? Sięgnijcie po literaturę faktu.
Tytuł: Obsesja piękna
Autor: Renee Engeln
Wydawnictwo: Buchmann
Rozmiar pliku: 4,4 MB