W rozkroku. „Deadpool. Tajne imperium” – recenzja komiksu

-

Jest taka sentencja głosząca Nigdy nie poznawaj swojego idola. I o tym właśnie boleśnie przekona się Wade Wilson, który będzie musiał stawić czoła faktowi, iż uwielbiany przez niego Kapitan Ameryka, ten wyidealizowany, prawy i sprawiedliwy cud-chłopak, zszedł na złą drogę. Teraz należy do Hydry. Pytanie, czy Deadpool będzie miał dość siły, by postawić się swojemu idolowi?
Kapitan Planeta

Cały świat, a szczególnie Stany Zjednoczone, znajduje się teraz pod wpływem Steve’a Rogersa i bezgranicznie mu ufa. Nie inaczej jest w przypadku Deadpoola, który potulnie wykonuje wszystkie jego rozkazy, niewiele się zastanawiając. Niestety, albo stety, reszta superbohaterów wcale nie podziela wizji Kapitana Ameryki, w wyniku czego powstaje ruch oporu. Nie jest zatem zaskoczeniem, że buntownicy znajdują się na liście wrogów do pojmania… lub zabicia. A na kogo spada zadanie doprowadzenie niewygodnych agentów i herosów przed oblicze namiestnika Hydry? Oczywiście na Deadpoola.

Czarne a białe

Fabularnie Tajne imperium jest naprawdę ciekawym komiksem. Wade, z początku ufający osądom Steve’a, wykonuje powierzone mu misje, ale z czasem otrzymuje coraz to brutalniejsze i budzące wątpliwości zadania. Niejednokrotnie bowiem będzie musiał zmierzyć się ze swoimi dawnymi przyjaciółmi. Główny bohater jest zatem rozdarty między dobrem a złem, choć samemu ciężko mu właściwie ocenić, co jest czarne, a co białe. Z jednej strony pozostaje lojalny wobec swojego idola, Rogersa, z drugiej zaś zaczyna kombinować, by grać na dwa fronty.

Lawirowanie między obiema stronami konfliktu sprawia, że Tajne imperium ma cięższy i mroczniejszy klimat niż dotychczasowe komiksy o perypetiach pyskatego najemnika, co nie znaczy, że jest wybitnie nie do przełknięcia i przesycone smutnymi monologami i tragicznymi wydarzeniami, bo należy pamiętać, że to wciąż Deadpool. Mimo to poczucie humoru schodzi tu na dalszy plan, ale omawiany zeszyt na tym zyskuje. Czytelnicy mają okazję bowiem poznać Wade’a od tej drugiej strony – osoby, która pod maską wiecznego śmieszka walczy z samym sobą i musi dokonać naprawdę ciężkiego, moralnego wyboru.

Gerry Ouggman nie poprzestał jednak na zaprezentowaniu patowej sytuacji Wilsona. Do komiksu dorzucił jeszcze retrospekcje, gdzie odbiorcy zobaczą grzechy popełnione do tej pory przez głównego bohatera oraz jak znalazł się w miejscu, w którym jest teraz. Przeplatanie obecnych wydarzeń z tymi z przeszłości wprowadza co prawda do komiksu trochę chaosu, ponieważ nie uświadczymy typowych dopisków w stylu „Dwa dni temu”, jednak szybko udaje się wyjść z zagubienia, gdy zdajemy sobie sprawę, w jaki sposób twórcy dają nam znać, że mamy do czynienia z flashbackiem, ale o tym w dalszej części recenzji.

Akcja w Tajnym imperium jest dynamiczna i pozbawiona niepotrzebnych i nic nie wnoszących do historii wydłużeń fabularnych, dzięki czemu zeszyt czyta się niezwykle ekspresowo i z zaciekawieniem. Może nie ma tu fajerwerków i wielkich plot twistów, ale mimo to opowieść utrzymano na przyzwoitym poziomie i tak naprawdę nie mam wiele do zarzucenia scenariuszowi.

Harmonijne ilustracje

Na pochwałę z pewnością zasługują rysunki Matteo Lolliego i Mike’a Hawthorne’a, które są szczegółowe i po prostu ładne. Dopracowany drugi plan oraz dobrze rozrysowane sceny walki, wybuchy i tym podobne to ich zdecydowany plus. Dodatkowo należy pochwalić doskonale oddane emocje malujące się na twarzach bohaterów, jak ich mimikę, ale także proporcje ciał postaci, ponieważ u Marvela różnie bywa i czasem zamiast superherosa, mamy dziwnego doritosa (ja nie czuję, jak rymuję) lub mężczyznę o nienaturalnie długim torsie.

Co więcej, kreski obu panów świetnie ze sobą współgrają. Stworzone przez nich ilustracje są tak spójne, że nie orientujemy się, kiedy oglądamy prace jednego, a kiedy drugiego rysownika, a to pozytywnie wpływa na odbiór całości, bo brak w komiksie dysonansu, który mógłby czytelnika wytrącać ze skupienia w przypadku drastycznej zmiany kadrów.

Wcześniej wspominałam o retrospekcjach i sposobie zaznaczenie faktu, że obserwujemy wydarzenia z przeszłości. By dać odbiorcy to do zrozumienia, twórcy zdecydowali się na operowanie kolorami. W przypadku bieżącej historii barwy są żywe i wyraziste, natomiast przy flashbackach zastosowano praktycznie wyłącznie odcienie szarości i czerwieni.

Deadpool na poważnie

Deadpool. Tajne imperium wypada przyzwoicie na tle innych tomów z serii o pyskatym najemniku, choć zdecydowanie się od nich różni. Na szczęście stonowanie humoru na rzecz problemów natury moralnej i etycznej oraz pokazania Wade’a od bardziej ludzkiej strony wychodzi komiksowi na dobre. Nie zrozumcie mnie źle – żarty wciąż się pojawiają, ale stanowią raczej niewielkie wtrącenia raz na jakiś czas i nie dominują w zeszycie, jak to ma miejsce zazwyczaj.

Jeśli zatem szukacie niezobowiązującego, zabawnego tomu o swoim ulubionym bohaterze, przy którym umrzecie ze śmiechu, Tajne imperium nie będzie dla was. Jednak jeżeli niestraszny wam Wade w wersji z uczuciami i dylematami, próbujący sobie radzić w patowej sytuacji, to polecam ten komiks. Pamiętajcie tylko o jednym – warto nieco zorientować się w poprzednich wydarzeniach z cyklu „Zły Kapitan z Hydry”, bo w przeciwnym wypadku pewnie nie do końca zrozumiecie, co się właściwie dzieje.

W rozkroku. „Deadpool. Tajne imperium” – recenzja komiksu

 

Tytuł: Deadpool. Tajne imperium. Tom 10

Autor: Gerry Duggan

Liczba stron: 132

Wydawnictwo: Egmont

podsumowanie

Ocena
7.8

Komentarz

„Deadpool. Tajne imperium” to trochę cięższy i mroczniejszy od innych komiksów z serii zeszyt, z którym mimo to warto się zapoznać. Przygotujcie się na akcję, dylematy moralne i ludzką formę Wade’a.
Adrianna Dworzyńska
Adrianna Dworzyńska
Geek i fanatyczka popkulturalna. Fascynatka astrofizyki, miłośniczka wszystkiego, co azjatyckie, a także była tumblreciara. Członkini wielkiej trójki fandomów. Ceni magię ponad efektami, dlatego kocha Doctora Who i Merlina nad życie. Dyrektor ds. Memologii 2.0, śmieszek 24/7, ale przede wszystkim stuprocentowy hobbit - lubi święty spokój, jedzenie i spanie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Deadpool. Tajne imperium” to trochę cięższy i mroczniejszy od innych komiksów z serii zeszyt, z którym mimo to warto się zapoznać. Przygotujcie się na akcję, dylematy moralne i ludzką formę Wade’a.W rozkroku. „Deadpool. Tajne imperium” – recenzja komiksu