Garage Mechanic Simulator na Nintendo Switch jest tym, co – przynajmniej w teorii – mali i duzi chłopcy lubią najbardziej, a i sporo dziewczyn znajdzie tutaj coś dla siebie. O ile nie mają specjalnie wygórowanych wymagań i po prostu chcą się pobawić wirtualnymi narzędziami.
Jak sama nazwa wskazuje, mamy do czynienia z symulatorem „naprawy auta”. Za jego wydanie odpowiada Ultimate Games S.A., które – zapewne chcąc wykorzystać szał tematu na PC – przedstawiło nam – dzięki studio InImages – swoją wersję na Nintendo Switch. I chociaż jakiś potencjał się w tym krył, to jednak tutaj właśnie zaczynają się schody.
Nie ma lekko – i to już na starcie
Rozgrywkę rozpoczynamy samouczkiem w małym warsztacie, który wraz z biegiem czasu i przyrostem gotówki możemy odpowiednio rozbudowywać. W tym miejscu stawiamy pierwsze kroki w obsłudze, a po zakończeniu samouczka… wciąż próbujemy okiełznać toporne sterowanie. Niestety pomimo tego, że przejście na ekran dotykowy znacznie poprawia komfort obsługi, to jednak nadal pokonywanie kolejnych etapów gry okazuje się irytujące, niewygodne i zniechęcające.
W trakcie rozgrywki naszym zadaniem jest wybranie zlecenia z kilku dostępnych zgłoszeń ze skromnym opisem usterek. Oczywiście dana usługa zostaje odpowiednio wynagrodzona, a za naprawę w ściśle określonym czasie zdobywamy dodatkowe bonusy.
Jeżeli chcemy wykryć wady i usterki, rozbieramy auto za pomocą podglądu danego poziomu (zwanego przeze mnie „skupiskiem części”) lub diagnozujemy stan pojazdu i wymieniamy albo naprawiamy zużyte (czytaj: podświetlone przez system na czerwono) komponenty – poprzez wymontowanie ich wraz z niezbędnymi elementami pośrednimi. Używa się do tego dodatkowych narzędzi, co jest takim „luźnym dodatkiem” nadającym grze więcej realizmu i dodającym nieco frajdy.
Rzecz jasna każdy z tych elementów ma swoją cenę we wzbogacającym się o nowy asortyment sklepie. Dodatkowo wraz z naszymi postępami dostajemy dostęp do wykupu licencji na poszczególne rodzaje pojazdów do naprawy. Ot taki „level up”.
Jeżeli chcemy poczuć się jak w prawdziwym warsztacie, to rzeczywiście mamy na to szansę.
Niby wszystko jest okej, ale z pewnością nie na Switchu
Garage Mechanic Simulator pozwala na niezwykle prostą rozgrywkę, która na chwilę odsunie nas od życia codziennego bez specjalnych wymagań umysłowych, ale jednak całe to sterowanie i te próby zaznaczenia zepsutej części… Zgroza! Jest to jedna z tych gier, które absolutnie nie nadają się na konsolę Nintendo Switch i nawet jeśli mogłoby to wszystko sprawiać nam jakąś radochę – jeżeli oczywiście lubimy ubrudzić się wirtualnym smarem, pogrzebać w częściach i zajrzeć pod maskę samochodu – to wszelkie przejawy radości i przyjemności z gry przyćmiewa toporne sterowanie.
Dodatkowo należy zwrócić uwagę na fakt, że cała mechanika gry jest niesamowicie uproszczona w porównaniu z konkurencyjnymi tytułami z tego gatunku. Wszystkie prezentowane pojazdy wyglądają niemal identycznie, różniąc się przeważnie tylko kolorem lakieru albo maleńkimi detalami. Jakimś plusem jest to, że grafika okazuje się dość wyraźna, obfitująca w szczegóły i po prostu przyjemna dla oka, ale tak naprawdę na żadne fajerwerki nie ma co liczyć.
Na smartfonie to wszystko jeszcze może by przeszło, ale na Switchu ewidentnie wymagamy czegoś więcej.
- Symulator dla zmotoryzowanych – dobry wybór dla fanów,
- Dość duża liczba dostępnych części,
- Wprowadzenie odrobiny realizmu,
- Fajna i prosta odskocznia od codziennych zajęć.
- Toporne sterowanie na konsoli Nintendo Switch,
- Monotonia w rozgrywce – dość szybko potencjał rozgrywki się wyczerpuje i zostaje już tylko się nudzić,
- Słaby interfejs.