Kto powiedział, że historia musi być nudna? Wystarczy tylko znaleźć odpowiedni sposób przekazania informacji i zainteresowanie tą tematyką wzrasta. Nasza historia obfituje w wybuchowe i pełne dramaturgii wydarzenia, obok których nie da się przejść obojętnie. Ba, pamięć o nich nadal jest w sercach Polaków i umysłach, chociaż minęło od nich tyle lat. Jacek Komuda postanowił pochylić się nad jednym z nich i stworzył Westerplatte. Czy był to udany pomysł?
Do ostatniej kropli krwi
Powieść ta rozpoczyna się w momencie przybycia do portu pancernika Schleswig-Holstein. Wszyscy wyczuwają, że coś się za chwilę wydarzy, niektórzy wręcz nie mogą się doczekać wybuchu II Wojny Światowej. Niemcy nie spodziewają się, iż zdobycie Westerplatte będzie aż tak trudne i że Polacy nie podniosą od razu białych flag. Ich armia okazała się zdecydowanie mniej liczna niż ta wroga, nie dysponowali odpowiednią ilością broni, a pomimo tego Polacy postanowili pokazać, na co ich naprawdę stać. W tej powieści Jacek Komuda ukazuje nieznane dotąd fakty dotyczące obrony tego znakomitego miejsca i sprawia, iż czytelnicy zupełnie inaczej spojrzą na przebieg dawnej historii.
Niczym książka akcji…
Rozpoczynając lekturę Westerplatte, miałam pewne obawy. Przyzwyczaiłam się bowiem, że książki dotyczące historii zazwyczaj są niesamowicie nudne i zanim przebrnę chociażby przez kilka stron, moje oczy same zaczynają się zamykać. Sięgnęłam jednak po ten tytuł, otworzyłam na pierwszych stronach, zapoznałam się z wycinkami z gazet i rozpoczęłam lekturę… Jacek Komuda ma dar. Potrafi z historycznej powieści wyciągnąć znacznie więcej i sprawić, że czyta się ją niczym jedną z najlepszych książek akcji. Towarzysząc wszystkim bohaterom w tych dramatycznych wydarzeniach, często miałam wrażenie, jakbym osobiście w nich uczestniczyła. Autor potrafi niezwykle barwnie opisywać poszczególne akcje, a przy tym nie zabiera im ich historyczności. Nie zmienia faktów, ale za to wprowadza pomiędzy nie ciekawie poprowadzone dialogi.
Wizerunek postaci i pewne dodatki
Autor z pewnością musiał wykonać kawał niezłej roboty, aby aż do tego stopnia odwzorować zarówno poszczególne postaci biorące udział w walkach na Westerplatte, jak również narady wojenne, zachowania żołnierzy czy dialogi pomiędzy nimi. Wyszło mu to niezwykle umiejętnie. Przyznaję, że wcześniej po prostu przyjmowałam fakty takimi, jakimi one były. Nie zastanawiałam się przy tym, co też uczestnicy tych tragicznych wydarzeń musieli przeżywać i z czym musieli się zmagać.
Na czele polskiej armii stoi dwóch mężczyzn, tak różnych jak tylko mogą być ludzie. Jednym z nich jest major Henryk Sucharski, którego Jacek Komuda przedstawił jako apodyktycznego człowieka. W moim osobistym odczuciu nie da się kogoś takiego lubić, chociaż w wojnie inne są priorytety. Postać ta sprawia wrażenie, że uważa swoje zdanie za jedyne słuszne i nie chce słuchać żadnych sprzeciwów. Pod maską twardego żołnierza skrywa się jednak coś zgoła innego – pojawia się strach o własny los, a także w pewnym momencie poczucie winy za błędy, które popełnił. Łatwo zauważyć, że liczy się dla niego zadowolenie z niego innych oraz to, by wykonać rozkaz przełożonych.
Drugim z mężczyzn jest kapitan Franciszek Dąbrowski. Potrafi on wzbudzić szacunek wśród innych żołnierzy, wszyscy są gotowi za nim pójść nawet w ogień. W przeciwieństwie do majora dla niego najbardziej liczy się życie podwładnych, a nie tylko ślepe wykonywanie rozkazów przełożonych. Czytelnik szybko dochodzi do wniosku, że stanowi on dla innych podporę, chroni przed niebezpieczeństwem, a każde polecenie najpierw musi skrupulatnie przemyśleć, zanim go faktycznie wyda.
Sami żołnierze to przede wszystkim młodzi chłopcy, potrzebujący autorytetu, za którym mogliby kroczyć. To właśnie sposób w jaki dowódcy ich poprowadzą, wpłynie na to, jak sami będą się zachowywać w walce. Czy zdecydują się wyciągnąć broń i stanąć oko w oko z wrogiem? A może podkulą ogony i uciekną po pierwszym niepowodzeniu? Bo trzeba pamiętać o tym, że nawet najintensywniejsze ćwiczenia i szkolenia nigdy nie przygotują żołnierza na to, co faktycznie może się wydarzyć podczas akcji wojennych, zwłaszcza wtedy, kiedy wróg ma zdecydowaną przewagę i w ludziach, i w broni.
Dodatkiem do powieści są wycinki z gazet, które uatrakcyjniają przedstawienie tego, w jaki sposób rozwijała się cała batalia o Westerplatte. Myślę, że te elementy jeszcze bardziej uatrakcyjniają historię, jaką stworzył Jacek Komuda.
Dla opornych na wiedzę
Jeżeli ktoś, tak jak ja, nie przepadał w szkole za historią i traktował ją niczym najgorsze zło, to uważam, że tym bardziej powinien sięgnąć po tę książkę. W Westerplatte autor stawia przede wszystkim na to, aby rzetelnie ukazać wszelkie historyczne fakty, ale nie robi tego na sztywno, snuje opowieść niczym doświadczony gawędziarz. Gdyby każdy podręcznik do tego przedmiotu był stworzony w ten sposób, to nauka zdecydowanie sprawiałaby tylko i wyłącznie przyjemność.
Podsumowanie
Westerplatte to powieść niewątpliwie historyczna, ale również obyczajowa. Ukazuje młodych żołnierzy pod dowództwem doświadczonych kolegów, którzy postanowili oddać życie za ojczyznę. Jacek Komuda przedstawia fakty w oryginalny sposób, dodatkowo tworząc opowieść pełną akcji i zapierających dech w piersi wydarzeń. To historia, ale ukazana w bardzo ciekawy sposób.
Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 460
ISBN: 978-83-7964-446-9
Więcej informacji TUTAJ