Zwierzęta, tudzież stworki w popkulturze odgrywają znaczące role. Nie tylko uśmiechamy się na ich widok i zaczynamy wydawać dziwne dźwięki, ale także towarzyszą one naszym bohaterom i pomagają im w miarę swoich możliwości. Są też takie, które wręcz przeciwnie, stanowią bezpośrednie zagrożenie, jednakże ich atrybuty sprawiają, że trudno ich nie lubić.
Nasza redakcja postanowiła zrobić spis takich popkulturowych milusińskich. Jeżeli zabrakło na liście waszego ulubionego stworka, koniecznie napiszcie o nim w komentarzu.
Uwaga! Poziom słodkości przekracza normy! Topka tylko dla osób o mocnych nerwach!
Puszek z uniwersum Harry’ego Pottera
Zarówno w książkach, jak i produkcjach filmowych z tej serii pojawiło się sporo futrzastych istot. Ale to właśnie jeden z nich z pierwszej części, czyli Kamienia Filozoficznego, najbardziej zapadł mi w sercu. Jest nim trójgłowy pies strzegący wejścia do kamienia, o jakże niepasującym do niego imieniu – Puszek. Najbardziej urzekające w nim było to, że pałał agresją do każdego, kłapał swoimi ostrymi zębiskami na wszystkie strony, a wystarczyła melodia płynąca z fletu, a usypiał on niczym dziecko. Mając takiego towarzysza po swojej stronie, można było czuć się naprawdę bezpiecznie. W końcu Puszek miał baczenie na zagrożenie aż ze trzech stron na raz, więc raczej ciężko by było go czymś zaskoczyć! (Paulina)
Stich z animacji Lilo i Stich
Znany pierwotnie jako obiekt 626, Stich został stworzony wbrew międzygalaktycznemu prawu, do siania chaosu i niszczenia wszystkiego, co spotka na swojej drodze. Niestety (lub, jak kto woli, stety) ucieka z transportującego go statku i ostatecznie, zamiast spędzić resztę życia na opuszczonej asteroidzie, ląduje na Ziemi.
Nie straszne mu kule, ani ogień, a myśli szybciej niż komputer, widzi w najgłębszym mroku i podnosi ciężary trzy razy większe od niego. Jego jedyne pragnienie to zniszczyć wszystko, czego się dotknie.
Chewbacca z Gwiezdnych Wojen
Chewie ryczy, Chewie radzi, Chewie nigdy Cię nie zdradzi. Najwierniejszy kompan Hana Solo, z którym przeżył niejedną przygodę, to jeden z ulubieńców fanów Gwiezdnych Wojen. To taka dobra mordeczka, która zawsze wyciągnie do Ciebie pomocną łapę. Z jednej strony to kawał niebezpiecznego bydlaka z którym lepiej nie pogrywać podczas partyjki w te starwarsowe szachy. A z drugiej strony pod tą grubą warstwą futra skrywa się pełna uczuć istota, przez którą nie jeden raz śmialiśmy się do łez lub zmiękło nam serducho.
Hawk z Seven Deadly Sins
Hawk z anime wyprodukowanego przez Netflix jest prosiakiem, który bez problemu kradnie serca widzów. Z wyglądu jest w zasadzie zwyczajną świnką – ma jedynie znamię w kształcie koniczyny. No ale jest świnią, która mówi i która czasami ma doskonałe pomysły biznesowe. Wprowadza, do i tak dość wesołego tytułu, dodatkowe wątki humorystyczne. Warto jednak pamiętać, że kiedy zajdzie taka potrzeba potrafi on stanąć do walki w obronie przyjaciół. Niektórym może co prawda przeszkadzać jego gadatliwość i skłonność do krzyczenia, ale podczas oglądania anime to właśnie Hawk, a nie któreś z pozostałych bohaterów, jest najfajniejszą (nawet jeśli nie najważniejszą) postacią.
Niuchacz z Fantastycznych zwierząt
Ten mały psotnik skradł moje serce od pierwszego wejrzenia. Co z tego, że uwielbia błyszczące przedmioty? Każdy je lubi! A że do tego ma lepkie ręce (łapki?) to już nie jego wina. Taki się po prostu urodził i trzeba mu to wybaczyć. Newt musi mieć naprawdę do niego sporo cierpliwości. Ale kto by nie wybaczył takiej słodkiej mordce. A jego umiejętności złodziejskie mogą się na wiele przydać. Chociaż zawsze zastanawia mnie to, gdzie on mieści te wszystkie rzeczy? Może jednak wolę się w to nie zagłębiać. (Agnieszka)
Tribble z Star Treka
Te małe kulki futra wydające urocze dźwięki i kochające absolutnie wszystkich w galaktyce (no poza Klingonami), są doskonałymi maskotkami – nawet Spockowi skradły serce. Mają tylko jedną wadę: karmione, rozmnażają się w tempie przerastającym jakiekolwiek oczekiwania. Zasypiacie z jednym, któremu podsunęliście z dobroci serca jakiegoś krakersa (bo one jedzą wszystko), a budzicie się z setkami terkoczących futrzaków.
Indoraptor z Jurassic World: Upadłe królestwo
Pod względem dinozaurów jestem purystą. Wole te naturalne, niezmutowane, niezmodyfikowane. Po prostu te prawdziwe. Jednakże pojawienie się Indoraptora na ekranie, to coś magicznego. Te kilka sekund wytworzyły silną więź między mną a tym idealnym, zaprojektowanym łowcą. Scena gdy widzimy go po raz pierwszy zaparła mi dech w piersi. Pojawia się on wśród oklasków, błysków paralizatorów i okrzyków zdumienia. Widzimy piękna, czarną bestię z tymi cudownymi oczami. Nie przeraża samym wyglądem czy wielkością, ale niezwykłą inteligencją i sposobem poruszania się. A chwilę później po wydostaniu się z klatki, dobitnie udowadnia jak piekielnie skutecznym drapieżnikiem jest. Szkoda, że zadebiutował tylko w jednym filmie. Jednak te kilkanaście minut na ekranie wystarczyło, aby skraść moją całą sympatię. (Mateusz)
Goose z Kapitan Marvel
Oto i on – włochaty, słodki, kochany i cudowny rudy kociak. Przynajmniej na pierwszy rzut oka ten bohater wydaje się niegroźnym czworonogiem, który może co najwyżej zadrapać w rękę (czy oko). Nie od dziś wiadomo przecież, że koty chodzą własnymi ścieżkami, ale ogólnie to niegroźne (może poza myszami) bestyjki, które tak słodko miauczą. BŁĄD! Goose nie jest milusińskim zwierzątkiem, nie dajcie się zwieźć pozorom. Wzbudza strach i nie dziwota. To Flerken, potrafi pokazać pazurki i połknąć osobnika większego od niego. Nic więc dziwnego, że przedstawiciele innych niż ludzka ras boją się go. Biedny Nick nie docenił możliwości Goose’a. Ale fakt pozostaje faktem – kiedy nie otwiera paszczęki, rudzielec jest taki uroczy! (Monika)
Parszywek aka Peter Pettigrew z uniwersum Harry’ego Pottera
Mały i paskudny, ale nadal uroczy szczurek skradł moje serce od razu zarówno w książkach, jak i filmach o Harrym Potterze. Niby niczym niewyróżniający się zwierzak, wiecznie śpiący zaskoczył z pewnością niejednego czytelnika czy widza. Pod kupką szarej sierści krył się nie kto inny, jak jeden z Huncwotów, gapowaty i gruby Peter Pettigrew. I choć wiele osób może czuć się przez niego oszukanym, bo przez kilkanaście lat udawał szczura, to postać wykreowana przez J.K. Rowling ma “to coś”. Mimo swojego drobnego oszustwa służył Ronowi oraz jego braciom przez wiele lat, dlatego można nazwać go oddanym i wiernym zwierzakiem. Chociaż tak naprawdę nie był nim w stu procentach. (Wiola)
Pikachu z Pokémon: Detektyw Pikachu
Jak tylko ujrzałam go w zwiastunie filmu Pokémon: Detektyw Pikachu, od razu się w nim zakochałam. Jestem fanką serii Pokémon, ale nigdy Pikachu nie był u mnie na pierwszym miejscu. Aż do tego momentu. Nie dosyć, że w produkcji od Warner Bros. jest wprost przeuroczy, to jeszcze głosu użyczył mu Ryan Reynolds. Ten casting był jak strzał w dziesiątkę. Jeżeli oglądaliście Deadpoola to możecie spodziewać się podobnych żartów, tylko bardziej stonowanych – w końcu to film dla dzieci. Już nie mogę się doczekać kontynuacji. Czekam na dalsze przygody tego przesłodkiego Pikachu. I do tego detektywa! Mógłby stanąć w szranki ze samym Sherlockiem Holmesem! (Agnieszka)