Raz, dwa, trzy, moim mężem będziesz TY!

-

Chociaż andrzejki obchodzimy w wigilię dnia, który upamiętnia świętego Andrzeja (29 listopada), możemy założyć, że zwyczaj ten nie wywodzi się z wierzeń chrześcijańskich, (chyba że został zaadoptowany i nadano mu nowe znaczenie). Dlaczego? Cóż, pamiętajmy o tym, że Kościół od wieków potępia, a wręcz zakazuje wszelkiego rodzaju wróżb czy praktykowania magii, dlatego też korzeni święta należałoby szukać gdzie indziej. 

 

Na tropach przeszłości

Przeglądając Internet, w celu znalezienia sensownych informacji, którymi mogłabym się z wami podzielić, natrafiłam na kilka stron prowadzonych przez współczesnych Słowian. To właśnie tam  natknęłam się na takie określenie jak „święto Goduna”. Z tym bożkiem weselnych godów łączona jest postać świętego Andrzeja – patrona małżeństw oraz narodów słowiańskich (chociaż sam nie pochodził z tego ludu).

Skąd tak naprawdę wywodzą się andrzejki? Właściwie nie wiadomo. Część badaczy wspomina o starożytnej Grecji (ma to związek z etymologią imienia świętego – słowo „mąż” wywodzi się ze starogreckiego ἀνήρ/ἀνδρός, aner/andros), część łączy je ze starogermańskim bogiem płodności, Freyem. Gdybyśmy mieli zaś skupić wyłącznie na polskiej tradycji, to zwyczaj ten można łączyć ze wspomnianym wcześniej Godunem, Welesem, bogiem zaświatów, którego atrybutem jest klucz, czy tez Rodem, który kształtował ludzki los i związany był z ogólnie pojętą płodnością. Czyż słowiańskie źródła dzisiejszych andrzejek nie są o wiele bardziej prawdopodobne niż te związane z chrześcijaństwem?

Kolejną hipotezą na pochodzenie tej tradycji jest powiązanie jej ze świętem zmarłych, obchodzonym przez ludy pogańskie na przełomie jesieni i zimy. Zgodnie z leżącymi u jego podstaw wierzeniami, dusze pozostawały wśród ludzi i udzielały im rad i mocy, by ci mogli poznać przyszłość. Kiedy na dworze było już zimno, na polach robota została dawno wykonana i czasu do dyspozycji pozostawało więcej do zagospodarowania niż podczas plonów, można założyć (na potrzeby tego tekstu), że ludzie uciekali się do szukania ciekawych alternatyw na długie wieczory. A cóż jest bowiem bardziej interesującego niż poznanie wizji czekającej cię przyszłości?

Istnieje także założenie, że andrzejki są po prostu ludowym zwyczajem, zupełnie niezwiązanym z mitologią słowiańską. Niezaprzeczalnym faktem natomiast jest to, iż oficjalnie, w Polsce, po raz pierwszy terminu „andrzejki” w 1557 roku użył Marcin Bielski w sztuce teatralnej Komedya Justyna i Konstancyi, w której wspomniał o zwyczaju wróżenia.

„Nalejcie wosku na wodę,
Ujrzyjcie swoją przygodę.
Słuchałam od swej macierze,
Gdy która mówi pacierze,
W wigilię Andrzeja świętego,
Ujrzy oblubieńca swego”. [1]

Czary mary

W czasie wróżb wykorzystywano najróżniejsze „narzędzia” począwszy od przedmiotów codziennego użytku, kończąc na zwierzętach gospodarskich. Pannom „pomagały” psy, konie (jedna z najstarszych wróżb związana jest właśnie z tym zwierzęciem – jego wierzgnięcie oznaczało szczęście dziewczyny) ale także i drób – gąsiory (panna, która pierwsza została dziobnięta przez ptaka, miała najszybciej wyjść za mąż) albo koguty.

Niebagatelną rolę przykładano także do snów, albowiem w tą szczególną noc w marzenia senne mógł zawitać przyszły małżonek. Żeby jednak tak się stało, „pod prześcieradło należało włożyć sztukę męskiej garderoby. Narzeczony mógł pojawić się we śnie, jeśli na misce z wodą, ustawionej w pobliżu łóżka, ułożyło się miniaturowy mostek, misternie budowany z patyczków. Wierzono, że po takim moście przychodził sen o ukochanym.”[2]

Coś dla panów

Podobnym zwyczajem do andrzejek było także święto Doli czy też Mokoszy, zachowane jako dzisiejsze katarzynki (24 listopada). Kolejny raz nawiązanie do świętej wynika z przejęcia przez chrześcijański Kościół pogańskiego zwyczaju i włączenia go w dozwolony obrządek. Jak inaczej bowiem wytłumaczyć związek wróżb z łamaną na kole męczennicą?Jeśli zajrzymy do mitologii słowiańskiej, wszystko stanie się jasne. Wizerunek świętej Katarzyny jest bardzo podobny do wizerunku boginki Mokosz, nieodmiennie kojarzonej z przędzeniem. To właśnie w przeddzień dzisiejszej św. Katarzyny, kiedy zbliżała się noc, kobiety zbierały się w izbie, by prząść, a mężczyźni w tym czasie w wyłącznie męskim towarzystwie sobie wróżyli. Dlaczego napisałam, że Mokosz i św. Katarzyna wydają się postaciami poniekąd analogicznymi? Cóż, obie przedstawiano z kołowrotkiem – choć z innych względów.

Jak wiemy, obchody niektórych świąt pogańskich potrafiły się przeciągać ponad tydzień, dlatego też, kierując się przypuszczeniami dzisiejszych Słowian, można wysunąć hipotezę, że zarówno andrzejki, jak i katarzynki są połączone. Każde bowiem łączą w sobie matrymonialne cele, a celebrowanie obydwu zwyczajów mogło trwać przez cały okres dzielący święta. [3]

Czasy współczesne

Obecnie andrzejki mają charakter zabawowy i nie przywiązuje się do nich praktycznie żadnej wagi. Stały się skomercjalizowane – acz wciąż daleko im choćby do Halloween, o którym też na stronie już pisaliśmy. Nie są już obchodzone w spokojnej, intymnej atmosferze, kiedy to każda panna chciała trafić jak najlepiej i skupiała się, by ta tajemnicza noc przyniosła jej szczęście, tylko często organizuje się grupowe spotkania dla par. Najczęściej można spotkać takie atrakcje jak lanie wosku, układanie butów, czy jak to było w szkole, przekuwanie serduszek z wypisanymi imionami płci przeciwnej. Nie wiem jak wy, ale ja żałuję, że dawne zwyczaje w nowych formach nie są już tak tajemnicze i intrygujące jak dawniej.

Pozostaje mi już tylko jedno: andrzejki tuż tuż, więc może zabawicie się w małe czarowanie? Kto wie,  a nuż zobaczycie swego przyszłego wybranka? Tylko pamiętajcie jednak o bardzo ważnej zasadzie obowiązującej w czasie wróżenia – używamy do tego LEWEJ ręki, gdyż ma ona ścisłe powiązanie z sercem!

 

[1] Bielski M. (1557) Komedya Justyna i Konstancyi, Warszawa, Teodor Wierzbowski, str.72, wersy 1753 – 1758

[2] https://slowianowierstwo.wordpress.com/2015/11/19/jedrzejki-andrzejki-co-to-jest-za-dzien/

[3] https://www.slawoslaw.pl/andrzejki-i-katarzynki-wrozby-poganstwem-podszyte/

Patrycja Jankowska
Patrycja Jankowska
Dnie spędzam z nosem w książkach (zdecydowanie nie naukowych, a powinnam, bo oddech magisterki czuję na karku), które, jak to pięknie ujęła Monika, „osnuwają mnie delikatną mgiełką literackiej przygody”. Ponoć wiedźma – z pewnością charakterologiczna! Książki, psy, siatkówkę i góry kocham całym serduchem! W wolnym czasie łażę z aparatem gdzie się tylko da i skrobię do szuflady.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu