Przewodniczka dusz. „Psychopomp” – recenzja książki

-

Czy jako małe dzieci bawiliście się w przywoływanie duchów? A może lubicie dreszczyk grozy, jaki towarzyszy opowieściom o tajemniczych marach i zjawiskach paranormalnych? Zapewne wielu z was uzna ten motyw za powszechny i do szczętu wyczerpany, jednak w najnowszej powieści Agathy Rae, w połączeniu z bajkowymi opisami Gdyni lat dziewięćdziesiątych, tworzy niesamowitą, wręcz wybuchową mieszankę. Ciepła, łapiąca za serce historia, będąca jednocześnie nostalgiczną wędrówką do przeszłości. Psychopomp może zaciekawić zarówno młodego, jak i dojrzalszego czytelnika.
Pośrednicy między światami

Już sam tytuł przyciąga uwagę ciekawskich, nie każdy bowiem zdaje sobie sprawę, czym owy psychopomp tak naprawdę jest. Termin ten nie został bynajmniej wymyślony na potrzeby opowieści, określenie to od dawna funkcjonuje w języku greckim i łacińskim i oznacza istotę, która odprowadza lub przenosi dusze zmarłych do świata pozagrobowego. Przedstawiano je bardzo różnorodnie: bóstwa mogły przyjmować postać ludzi, zwierząt czy aniołów. W starożytności za pośredników uważano Charona i Hermesa, w kulturze słowiańskiej ich odpowiednikiem był Weles, natomiast na terenie Skandynawii funkcję tę przypisywano walkiriom. W Psychopompie, dość nietuzinkowo, takie paranormalne zdolności zyskuje Aśka – osiemnastoletnia gdynianka, spędzająca wakacje poprzedzające klasę maturalną na letnim obozie. Zwyczajna dziewczyna, posiadająca równie zwyczajne problemy i typowe nastoletnie dylematy, zyskuje możliwość komunikowania się z duszami umierających, próbujących przejść na drugą stronę. Powierzenie niezwykłego daru w ręce pozornie niczym nie wyróżniającej się osoby, przyniosło nieoczekiwanie korzystny fabularny efekt. Granice realnego i fantastycznego świata ścierają się ze sobą, a dzięki umiejętnościom pisarskim Rae poznawanie codziennych zwyczajów i rutyny głównych bohaterów, jest równie interesujące co wątki metafizyczne.

Kilka słów o autorce

Anglistka, gdynianka i pisarka, Agatha Rae, tworzy swoje opowieści pod pseudonimem. Zaczęła od podboju zagranicznych rynków wydawniczych (zdobyła serca amerykanów takimi dziełami jak Oenone, nowelami The Belt, The Garden, a także dwutomową, przygodowo-obyczajową powieścią Tangens), natomiast Psychopomp to jej pierwsza książka opublikowana w języku polskim. Czytając o jej podróżach, upodobaniach i zwyczajach ciężko jest nie poczuć czegoś w rodzaju wrodzonej sympatii, szczególnie gdy mamy świadomość, że prywatne zainteresowania autorki miały ogromny wpływ na formę i fabułę Psychopompa. Pisarka i główna bohaterka powieści mają ze sobą wiele wspólnego: muzyczne upodobania, wykształcenie (obie studiowały filologię angielską), nawet miejsce zamieszkania, a także otwartość i ciekawość świata. Rae pisze o miejscach i rzeczach, które zna i (chyba mogę zaryzykować to stwierdzenie) kocha. Odzwierciedleniem tego uczucia i sentymentu, jakim darzy Gdynię, jest jej najnowsza książka. Autorce nie można odmówić rzetelności i świetnego merytorycznego przygotowania: z niebywałą precyzją nakreśliła czytelnikowi topografię miasta, a także historyczne ciekawostki. Hala Targowa, Gdynianka, plaża w Redłowie, lotnisko na Babich Dołach – to tylko niektóre przybliżane na stronach powieści lokalizacje. 

Powrót do przeszłości

Psychopomp w bardzo rzeczowy sposób nakreśla rzeczywistość Gdyni lat dziewięćdziesiątych. Wielu z nas dorastało właśnie w tamtych czasach, a teraz dzięki Rae może wyruszyć w pełną sentymentu wędrówkę do przeszłości. Świat bez telefonów, Internetu, nawigacji i większości znanych współcześnie udogodnień technologicznych – musicie uwierzyć na słowo, ale czytanie o takich realiach to naprawdę niesamowite doznanie. Autorka oddała klimat tamtejszych czasów idealnie: podróże odbywane SKM, ikarusy, pierwsze randki w „Monice”, pokoje wyklejane plakatami z „Bravo” i „Popcornu”, meblościanki, walkmany i kasety VHS – brzmi znajomo? Uznanie należy się również szerokiej wiedzy muzycznej Rae, która całe strony powieści poświęca opisom kapel i zespołów. 

Nie jest to bynajmniej opowieść, którą czytelnik będzie zgłębiał z wypiekami na twarzy – akcja rozwija się w równym tempie, lecz nie należy nastawiać się na dynamiczne zwroty akcji czy twisty fabularne. Pierwszoplanowe postacie zostały przez autorkę nakreślone w bardzo poprawny, ale i jednoznaczny sposób. Choć angażujemy się w przeżywane przez nich przygody, ich wybory i sposób rozumowania z czasem stają się przewidywalne. W Psychopompie to drugoplanowi, pojawiający się epizodycznie bohaterowie dodają całej historii pikanterii i oryginalności. Rae skupiła się na wątku metafizycznym i symbolice przedstawionych zdarzeń (pełne sprzeczności i brutalizmu historie zmarłych stanowią najmocniejszą stronę powieści), mniej uwagi poświęcając budowaniu charakterów i temperamentów postaci. 

Psychopomp jest książką, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Chociaż fabuła wskazuje na młodzieżówkę, dla starszych czytelników jest to dzieło, które z dużą dozą realizmu traktuje o czasach, w których dorastali.  Autorka oddała swoje serce Gdyni – po lekturze jej najnowszego dzieła łatwo zakochać się w tym mieście bez reszty.

Przewodniczka dusz. „Psychopomp” – recenzja książki

 

Tytuł: Psychopomp

Autor: Agatha Rae

Wydawnictwo: Marpress

Liczba stron: 400

ISBN: 978-83-75281-71-2

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Książka dla ludzi, którzy chcą powspominać „stare, dobre czasy” – dla osób z Pomorza lektura obowiązkowa! Agatha Rae zabiera nas w niesamowitą, sentymentalną podróż do przeszłości. Gdynia lat dziewięćdziesiątych, przeboje odtwarzane prosto z walkamanów i metafizyczny wątek w tle sprawiają, że czytelnik nie będzie się nudził.
Renata Jowsa
Renata Jowsa
Jest jak kot Kiplinga - zawsze chadza własnymi ścieżkami. Dotknięta nieuleczalną skłonnością do prokastynacji. Umiejętniej wyraża własne myśli pisząc, niż mówiąc.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Książka dla ludzi, którzy chcą powspominać „stare, dobre czasy” – dla osób z Pomorza lektura obowiązkowa! Agatha Rae zabiera nas w niesamowitą, sentymentalną podróż do przeszłości. Gdynia lat dziewięćdziesiątych, przeboje odtwarzane prosto z walkamanów i metafizyczny wątek w tle sprawiają, że czytelnik nie będzie się nudził.Przewodniczka dusz. „Psychopomp” – recenzja książki