Odkryć zakryte. „Spirit Animals. Upadek Bestii. Serce Ziemi” – recenzja książki

-

Podobno apetyt wzrasta w miarę czytania. Oczywiście nie da się tego powiedzieć o każdej książce, którą wzięło się na warsztat, gdyż niektóre z nich okazują się sporym rozczarowaniem i bardzo szybko nas męczą. Zwłaszcza przy seriach pojawia się problem związany z tym, że niezwykle często staje się jasnym, iż po pierwszym tomie autorowi cyklu zabrakło konceptu na kolejne. Pisze je, jednak są one bardzo nierówne i nie wnoszą nic interesującego do historii.

Na szczęście ta przypadłość nie dopada każdego cyklu – można bowiem znaleźć takie, które czytelnik pochłania tom za tomem, a apetyt na kolejne części opowieści rzeczywiście nie maleje. Przykład? Seria Spirit Animals (TUTAJ znajdziecie recenzję wcześniejszej książki), gdzie kolejne powieści wchodzące w jej skład są pisane przez innych autorów. Owszem, widać różnice w stylach i to, że dany twórca kładzie nacisk na inny aspekt historii, jednak nie poczytuję tego za minus, tylko swego rodzaju urozmaicenie. Jakie tym razem przygody czekają na czwórkę bohaterów Erdasu?

Poszukiwani

Kolejne niebezpieczeństwo zostało zażegnane – Conor, Abeke, Rollan i Meilin mogą odetchnąć i zająć się swoimi obowiązkami. A przynajmniej tak im się wydaje. Okazuje się jednak, że może i uratowali świat przed kolejną zagładą, ale to właśnie członkowie Zielonych Płaszczy rozprzestrzenili zarazę i stali po stronie wroga. Nie liczy się to, że przecież pasożyty opanowały ich ciała i zmusiły do takich, a nie innych zachowań, władcy Erdasu uważają, iż należy ukarać osoby zainfekowane przez robaki Wyrma. To oznacza jedno – Zielone Płaszcze muszą się mieć na baczności.

Podczas spotkania w Cytadeli, na którym głowy poszczególnych kontynentów mają podjąć decyzję co do dalszego losu wojowników, dochodzi do ataku. Ginie jeden z przywódców Erdas, a za zamachem stoją… członkowie Zielonych Płaszczy. Bohaterowie nie wiedzą, co się dzieje, nie znają napastników, znajdują się jednak w centrum całego zamieszania, przez co są zmuszeni do ucieczki, gdyż za ich głowy została wyznaczona nagroda. Czy protagonistom uda się odkryć, kto stoi za zamachem? Czy odnajdą Serce Ziemi, które może im pomóc w zażegnaniu konfliktu. I wreszcie – czy tym razem także uda im się wyjść cało z opresji?

Akcja i bohaterowie

Na początku miałam pewne obawy – skoro bohaterowie pokonali kolejne poważne zagrożenie, co może ich jeszcze czekać? Czy nie zasłużyli na spokojny żywot, egzystencję bez następnych niebezpiecznych wypraw? Czym jeszcze autorzy mogą zaskoczyć czytelników? Okazało się, że Spirit Animals to seria, której twórcy mają mnóstwo pomysłów. I to nie byle jakich – najważniejsze, by były one ciekawe, a historia wciągała. I tak właśnie jest.

Serce Ziemi rozpoczyna niejako kolejny rozdział w życiu protagonistów. Tym razem ich przeciwnikami są osoby, które chronili, władcy kontynentów, z jakich pochodzą. Bohaterom jest ciężko – nie stawiają czoła złym bestiom czy ludziom owładniętym chęcią przejęcia władzy nad światem, do czego już się przyzwyczaili. Teraz ich wrogiem są osoby, których wcześniej bronili. Zostają także oskarżeni o coś, czego nie zrobili. Rollan, Conor, Abeke i Meilin nigdy nie podnieśliby miecza na władców Erdas i są pewni, że ich przyjaciele, Zielone Płaszcze, również nie zrobiliby czegoś takiego. Cały ten zamach okazał się sprytnie zastawioną pułapką. Pytanie tylko – przez kogo?

Do tego zapewne dojdziemy, ale dopiero w kolejnych tomach serii. W tym skupiono się na poszukiwaniu Serca Ziemi – jednej z magicznych rzeczy, które mają przywrócić pokój w Erdas. Oczywiście odnalezienie ich nie będzie spacerkiem po plaży, już odszukanie pierwszego przedmiotu spędzi protagonistom sen z powiek. A przecież ich śladem podążają wojownicy, jakich zadaniem jest pojmanie bohaterów.

Na szczęście Abeke i reszta nie są sami – w poszukiwaniach pomagają im Anka – Zielony Płaszcz z umiejętnością kamuflażu oraz Warty – kiedyś pan Conora. Ten drugi chce odpokutować za swoje grzechy i pokazać młodym wojownikom, że stać go na więcej.

Seria idelana

Powieści z serii Spirit Animals przyzwyczaiły nas do tego, że akcja mknie w nich z zawrotną prędkością. Każdy tom to nowa dawka adrenaliny, przygód i niebezpieczeństw. Nie inaczej jest w Sercu Ziemi, gdzie pojawia się jeszcze więcej wyzwań i bardzo dużo pytań, na jakie nie znamy jeszcze odpowiedzi. Muszę przyznać, że ta część ani przez chwilę się nie nuży – bohaterowie wpadają w tarapaty, dowiadują się nowych zaskakujących faktów o przedmiocie, jakiego poszukują, do tego cały czas zastanawiają się, jak przekonać władców o niewinności swojej i ich przyjaciół.

Nie mogę już się doczekać kolejnego tomu – ten cykl to jedna z lepszych serii młodzieżowych, jakie wpadły w moje ręce. Przemyślana, z wartką akcją, dobrymi pomysłami, przesłaniem i barwnymi postaciami. Czego chcieć więcej?

Odkryć zakryte. „Spirit Animals. Upadek Bestii. Serce Ziemi” – recenzja książki

Tytuł: Serce Ziemi
Autor: Sarah Prineas
Wydawnictwo: Wilga
Liczba stron: 240
ISBN:978-83-280-5106-5

Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu