No to idziemy. „Idący człowiek” – recenzja mangi

-

Kiedy człowiek się spieszy i biegnie przez życie, może przegapić wiele piękna, które jest dookoła niego. Dlatego Jiro Taniguchi umieścił wszystkie szczegóły z otaczającego nas świata w mandze Idący człowiek. Sprawdźmy, dokąd autor zaprowadzi czytelników.
No to idziemy!

Idący człowiek jest komiksem Jiro Taniguchiego, po raz pierwszy wydanym w 1992 roku w Japonii, którego polskie wydanie ukazało się nakładem Hanami w 2015 roku. Tytuł ten zdobył uznanie wielu osób i został okrzyknięty jako najważniejsze dzieło wspomnianego mangaki. Tak przynajmniej jest napisane na tyle okładki polskiego wydania. Sam autor za swoją twórczość zyskał liczne trofea, takie jak nagroda specjalna Shogakukan Manga Award, za scenariusz na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Angoulême, nominację do nagrody Eisnera oraz wiele innych. Wydanie, które otrzymałem, jest w stosunku do tomu z 1992 roku wersją rozszerzoną o trzy dodatkowe historie.

Pierwsze kroki

Ta manga jest piękna i bardzo artystyczna, a przez to trudno się ją recenzuje. Kreska może się wydawać prosta, jednak diabeł tkwi w szczegółach, ale nie o to tu chodzi. Przy dużych kadrach wszystkie elementy wydają się bardzo minimalistyczne, ale tylko na pozór, ponieważ najważniejsze elementy zostały precyzyjnie dopracowane. Dodatkowo wydanie Hanami posiada kolorowe strony pozwalające ubarwić wykreowany świat. Na końcu dołączono krótką galerię powiększonych, pojedynczych kolorowych kadrów, pozwalających dostrzec to, co umknęło nam wcześniej. Komiks jest czytelny, miły dla oka i przejrzysty.

Idziemy dalej

Chciałoby się napisać coś o fabule, przybliżyć wydarzenia czy bohaterów,  jednak problem jest taki, że… za bardzo nie mam jak. Nasz bezimienny, tytułowy idący człowiek po prostu przechodzi przez świat i go podziwia. Tak jak wcześniej wspomniałem: cała historia to w zasadzie przedstawianie tego, co widzi protagonista. Liczą się tu drobne rzeczy: cień, ptak, czyjś uśmiech, ale również sama podróż bohatera. Niekiedy bardzo krótka, a innym razem długa i niezrozumiała. On po prostu sobie spaceruje, zwracając uwagę na to, czego my zazwyczaj nie zauważamy.

Siłą tego komiksu jest przedstawienie tego, co nas otacza, zwrócenie naszej uwagi na szczegóły. Bohater sprawdza nowe ścieżki, czasami zbłądzi, idzie tam, gdzie go nogi poniosą. Przy czym jedyne, co o nim wiemy, to to, że się niedawno przeprowadził, ma partnerkę, przygarnia psa oraz pracuje w biurze. No i oczywiście, że dużo spaceruje.

Zawarte w tomie historie są spójne i chociaż wszystkie mają podobny schemat, byłem ciekaw, gdzie tym razem nogi poniosą naszego spacerowicza. Czytając, a raczej oglądając, całą przebywaną drogę, sam zacząłem się zastanawiać, co ja bym znalazł, gdybym czasami poszedł do pracy nie najkrótszą drogą, ale na przykład na około.

Bardzo spodobały mi się również użyte w opowiadaniach klamry kompozycyjne. Kiedy na początku zostają nam pokazane postacie, które mijają bohatera, na pierwszy rzut oka są jedynie elementami tła, dopiero pod koniec ich obecność nabiera sensu, domykając historię. Tym jednak, co mi zgrzytnęło w tej mandze, to fakt, że w środku tomu znalazła się historia, która ma kolorowe strony i nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie to, że mamy tam zapisane przemyślenia bohatera.

Dlaczego mi to przeszkadza, zapytacie? Otóż przez wszystkie poprzednie i późniejsze opowiadania nie uświadczymy podobnego zabiegu, poza tym jednym rozdziałem nie mamy dostępu do myśli bohatera. Co sprawia, że mogłem tylko domniemywać, co nim kieruje, jakie ma przemyślenia, idąc akurat tam, gdzie poszedł. Byłem jedynie obserwatorem. Innymi słowy: ten fragment nie bardzo mi pasuje do całej konwencji. Ten sam zabieg został użyty w dodatkowych historiach, dołączonych do tego wydania. Gdyby ten kolorowy komiks został umieszczony na samym końcu, jako dodatek, to całość byłaby spójniejsza.

Podsumowując

Nie jest to manga dla wszystkich, nie ma w niej wielkich zwrotów akcji, seksu czy przemocy. Jest za to piękno codzienności, zwyczajne życie, ukazane oczami autora. Ten komiks opisuje zdanie: Nie cel jest ważny, a podróż”, podziwianie tego, co po drodze. Otaczająca nas natura, drobne gesty i sytuacje.

Wielu ten komiks wydaje się nudny, a dla tych, którzy uwielbiają spokój, powolne tempo i piękno otaczającej przyrody będzie to pozycja idealna. Dla drobnych rzeczy warto czasem pójść na około, a jeśli nie wiesz, gdzie iść – może Idący człowiek ci pomoże.

 

No to idziemy. „Idący człowiek” – recenzja mangi

 

Tytuł: Idący człowiek

Autor: Jiro Taniguchi

Liczba stron: 232

Wydawnictwo: Hanami

ISBN: 9788365520180

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Przez ten komiks się przechodzi, zostają po nim wspomnienia i refleksje. Pozycja dla wielbicieli spokojnych i ładnych mang.
Łukasz Tymiński
Łukasz Tymiński
"Gaduła" i "śmieszek" - tak w przybliżeniu można go określić. Oczywiście jest także popkulturową gąbką. Fantasy, science fiction, anime, kreskówki, komiksy, gry wszelkiego rodzaju - obejrzał, przeczytał lub pograł, tylko po to, by spróbować po trochu wszystkiego. Uwielbia tworzyć i być kreatywnym, jest improwizatorem, często prelegentem na konwentach, a czasami produkuje się przed kamerą. Trochę szalony, ale niegroźny.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Przez ten komiks się przechodzi, zostają po nim wspomnienia i refleksje. Pozycja dla wielbicieli spokojnych i ładnych mang.No to idziemy. „Idący człowiek” – recenzja mangi