Nie oddychaj. „Czarne powietrza” – recenzja książki

-

Uwielbiam kryminały, to takie moje małe guilty pleasure, które pielęgnuję z powodu prywatnych zainteresowań (wiecie, nic tak nie fascynuje, jak psychika mordercy i niekoniecznie seryjnego). Nie ukrywam, że niezwykle cenię sobie zwłaszcza te tytuły, które wyszły spod piór (maszyn lub laptopów) zagranicznych autorów. Czy pierwsze spotkanie z powieścią islandzkiego pisarza – Arnaldura Indriðasona – okazało się przyjemną przygodą, czy raczej drogą przez mękę?

 Na wstępie zaznaczę, żeby uniknąć wszelkich niedopowiedzeń oraz wątpliwości, że Czarne powietrza są dziesiątym tomem cyklu o policjancie Erlendurze Sveinssonie, zaś ósmym, który ukazał się na polskim rynku wydawniczym nakładem wydawnictwa W.A.B. Okazało się zatem, że do zapoznawania się z dorobkiem tego autora rozpoczęłam nie do końca od tej strony, od której powinnam. Czy wpłynęło to na moje wrażenia z lektury?

Otóż właśnie niekoniecznie. Dlaczego?

Śpieszę zapewnić wszystkich zainteresowanych, że sięgnięcie po najnowszy tom serii Indriðasona niewiele zmienia w odbiorze powieści, tak się bowiem składa, że w tej części – jak dowiedziałam się, szukając informacji o całym cyklu – pierwsze skrzypce gra Sigurdur Oli, policyjny kolega Erlendura Sveinssona. Ten drugi znajduje się na urlopie, siłą rzeczy więc czytelnik nie musi się zatem przejmować nieznajomością wcześniejszych, prowadzonych przez niego spraw (a zatem nie jest nam potrzebne do szczęścia zapoznanie się z wcześniejszymi książkami). To nie pierwszy taki zabieg autora, który już jedną z poprzednich części poświęcił innemu funkcjonariuszowi, również pracującemu ze Sveinssonem.

Z jednej strony ten zabieg niewątpliwie pozwala czytelnikom odpocząć od głównego bohatera i lepiej poznać pozostałych jego współpracowników, a także odpocząć autorowi od głównej postaci, z drugiej jednak – gdy to od niego się zacznie – trudno na jego podstawie wysnuć miarodajne wnioski o całej serii. W takim wypadku pozostaje mi zatem ocenić Czarne powietrza jako niezależną, oderwaną od serii książkę i potraktować ją jako samodzielny byt.

Nie najgorzej, drodzy państwo!

Sigurdur Oli nie ma łatwego życia – jako mundurowy nie zarabia tyle, co jego znajomi ze szkolnych lat: wzięci lekarze, prawnicy, inżynierowie, generalnie ludzie sukcesu – przepaść tę odczuwa dotkliwie podczas spotkania z okazji rocznicy matury. Okazuje się jednak, że w tym towarzystwie znajdzie się miejsce dla policjanta – jeden z kolegów Sigurdura prosi go o pomoc w rozwiązaniu dyskretnej sprawy. Otóż wraz z żoną są szantażowani po tym, jak wzięli udział w imprezie swingersów; pewna para grozi im, że upubliczni kompromitujące zdjęcia, jeśli nie dostaną określonej sumki. Oli godzi się i postanawia porozmawiać z szantażystami, a kiedy przybywa do ich domu, staje się świadkiem dotkliwego pobicia kobiety.

Nie trudno domyślić się, że rozpoczyna to szereg niefortunnych zdarzeń, a śledztwo w sprawie śmierci poturbowanej ofiary będzie jedynie wierzchołkiem góry lodowej. W końcu, gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o seks… albo pieniądze. Tutaj w grę wchodzi zaś całkiem pokaźna kwota, a zawodnicy znają się na rzeczy. Nie zabraknie też wątków drugoplanowych, zaprzątających głowę naszego bohatera – będziemy śledzić jego problemy w związku, wraz z nim zastanawiać się, gdzie zniknął  Erlendur, skoro szuka go nawet córka, dociekać o co chodzi z podrzuconym, tajemniczym fragmentem filmu z pornografią dziecięcą. Zdecydowanie jest nad czym myśleć!

Nie tak szybko!

Mnogość wątków nie sprawia jednak, że Czarne powietrza są przeładowane akcją. Właściwie jest wręcz przeciwnie – momentami odnosiłam wrażenie, że fabuła porusza się do przodu nieco ospale, odrobinę męcząc powolnym tempem, w efekcie kilkukrotnie odkładałam książkę, by sięgnąć po coś bardziej wciągającego. Sigurdur Oli jest w zasadzie równie apatyczny, a jego nastroje i humory uderzają w melodie pełne smutku i melancholii. Nie układa mu się w życiu, jego związek się sypie, w pracy też nie ma lekko – mężczyzna praktycznie nie ma powodów do uśmiechu, a on przecież nic  nie zrobi bez dobrego wytłumaczenia, nawet kącików ust nie uniesie. Całe szczęście, że jest w nim coś takiego, co sprawia, że chcemy śledzić jego dalsze losy.

Summa summarum 

Czarne powietrza nie są powieścią złą, nawet kryminałem są niezłym (a o to ostatnio coraz trudniej). Odnoszę jednak wrażenie, że wycięcie niektórych wątków (jak na przykład tego, który dotyczył dziecięcej pornografii) mogłoby wyjść fabule na dobre – byłaby mniej poszatkowana i nie sprawiałaby wrażenia, że całe zło tego świata spada na barki naszego zmęczonego życiem, bohatera. Zastanawiam się tylko czy plasowanie się na poziomie przeciętności – bo tak oceniłabym tę powieść – wystarczy, by zachęcić mnie do sięgnięcia po inne części serii. Wydaje mi się jednak, że dam autorowi szansę. Tym razem – na wszelki wypadek – zacznę jednak tak, jak powinnam: od początku!

Nie oddychaj. „Czarne powietrza” – recenzja książki

 

Tytuł: Czarne powietrza

Autor: Arnaldur Indridason

Wydawnictwo: W.A.B.

Ilość stron: 320

ISBN: 978-83-280-5122-5

podsumowanie

Ocena
5.5

Komentarz

Dziesiąty tom, a jednak nie przeszkadzało to szczególnie w odbiorze książki (przynajmniej ja nie mam wrażenia, żeby jakieś wątki mi umknęły lub były niezrozumiałe). Melancholijny bohater i skomplikowana intryga stanowią to, co fanom kryminałów może przypaść do gustu. Nie zniechęcam, sprawdźcie i przekonajcie się sami!
Martyna Halbiniak
Martyna Halbiniak
Lubi twierdzić, że nie wpisuje się w schematy, łamie konwencje i jest jedyna w swoim rodzaju, chociaż doskonale zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę otacza się ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Wyznaje zasadę, że czekolada nie pyta, ona rozumie, a sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Kocha książki (chociaż zagina im rogi), kinomaniaczka i serialoholiczka, wciąż znajdująca czas na kolejne inicjatywy.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Dziesiąty tom, a jednak nie przeszkadzało to szczególnie w odbiorze książki (przynajmniej ja nie mam wrażenia, żeby jakieś wątki mi umknęły lub były niezrozumiałe). Melancholijny bohater i skomplikowana intryga stanowią to, co fanom kryminałów może przypaść do gustu. Nie zniechęcam, sprawdźcie i przekonajcie się sami!Nie oddychaj. „Czarne powietrza” – recenzja książki