Nie każdy ma te same prawa. „Wrona” – recenzja książki

-

Popbookownik objął książkę swoim patronatem.

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego do współpracy patronackiej dziękujemy Wydawnictwu Feeria Young

Magiczne światy rządzą się swoimi prawami. W jednych można spotkać groźne stworzenia, w innych potrzebujące ratunku księżniczki i pilnujące je smoki, w kolejnych androidy pragnące przejąć kontrolę nad ludźmi. Czasami bohaterów czeka wyprawa w nieznane i stawienie czoła niebezpieczeństwom, niektórzy z nich będą musieli podjąć bardzo ważne decyzje, które wpłyną na ich dalszy żywot.

Jednym z najważniejszych aspektów dobrej powieści są poprawnie wykreowani protagoniści i antagoniści. Bardzo często zdarza się bowiem tak, że to, czy czytelnik polubi jakiegoś z bohaterów, ma przełożenie na to, jak odbierze całą historię. Jeśli odbiorca z nikim się nie utożsamia, nie obserwuje bacznie wydarzeń, jedynie czyta pozycję od strony do strony, nie czując żadnych większych emocji.

Margaret Owen wykreowała cały wachlarz ciekawych postaci, których losy śledzi się z zaciekawieniem. Jednak nie tylko to ciekawi i fascynuje w jej powieści Wrona – pierwszym tomie cyklu Szepty zębów. Co jeszcze sprawia, że powieść ta zasługuje na uwagę?

Jestem Wroną

Nie chodzi tutaj o bohaterów cyklu Martina – Wrony Owen to najniższa z kast Saboru. Nikt nie docenia ich poświęcenia, członkowie grupy zajmują się chorymi na mór – muszą skrócić ich męki oraz spalić zwłoki, by zaraza się nie rozprzestrzeniła, co więcej najbogatsi i ich poplecznicy chętnie odbierają życie osobom z tej warstwy społecznej, wierzą bowiem, że epidemia jest ich sprawką. Co i rusz Wrony muszą stawiać czoła wysłannikom Szlachty Oleandra, nie każdej uda się przeżyć.

Śmierć z rąk oprawców spotkała rodzicielkę Fe, dziewczyna do tej pory pamięta, co się wydarzyło, gdy była jeszcze dzieckiem. Teraz jako jedna z Wron wypełnia swój obowiązek związany z zarazą, jednak ciągle myśli o zagrożeniu ze strony prześladowców.

Pewnego dnia jej grupa widzi dym, jest to znak, że ktoś zachorował. Wrony zmierzają więc do wskazanej przez obłok lokacji, na miejscu okazuje się natomiast, że zaraza dosięgła następcę tronu, księcia Jasimira, i jego Sokoła – Tavina. Tatko, wódz drużyny, robi to, co do niego należy – skraca cierpienie mężczyzn i wywozi ich z miasta, by spalić ciała. A przynajmniej tak wydaje się Fe i jej przyjaciołom. Bardzo szybko okazuje się jednak, że Jasimir i Tavin żyją, wcale nie zachorowali. Dlaczego więc upozorowali swoją śmierć?

Równi i równiejsi

Wrona porusza bardzo aktualne obecnie kwestie – nierówności i nietolerancji. Wrony są najniższą w hierarchii  kastą Saboru. Nie narzekają na trudy związane z wykonywanymi obowiązkami, nawet wtedy, kiedy zapłata za ich usługę nie okazuje się odpowiednia. Fe ma jednak dość bycia traktowaną gorzej niż robactwo – ciągle żyje w strachu o byt swój i bliskich, boi się, iż za zakrętem czeka na nią ktoś z Grupy Oleandra. A przecież bez Wron społeczeństwo nie poradziłoby sobie z zarazą.

Ani Fe, ani jej przyjaciele z drużyny nikomu nie wadzą, w spokoju i z poszanowaniem tradycji wypełniają swoje obowiązki, robią to sumiennie, gdyż znają cenę, jaką przyszłoby zapłacić miasteczku, w którym pojawił się mór. Ciągle jednak spotykają się z szyderstwami, wrogością i atakami. Wron nie traktuje się jak ludzi, to robactwo, które według bogatszych warstw społecznych Saboru należy wyplenić.

Zarówno czytelnik, jak i książę oraz Tavin uświadamiają sobie, w jak ciężkich warunkach przychodzi żyć Fe i jej pobratymcom. Trudno dziwić się podejściu protagonistki, jako jedyna buntuje się, ma dość niesprawiedliwości i życia w strachu. Na początku Jasimir, który jest Feniksem, czyli najbardziej uprzywilejowanym członkiem społeczeństwa, nie rozumiał, dlaczego Wrona czuje taką nienawiść do lepiej urodzonych, z biegiem fabuły wszystko staje się dla niego klarowniejsze.

Akcja i zawirowania

Wrona nie należy do powieści, które posiadają wartką akcję, w jakich na każdej stronie czyhają na bohaterów niebezpieczeństwa i problemy do pokonania. Wydarzenia rozwijają się powoli, dopiero pod koniec tomu nabierają one tempa, warto wziąć pod uwagę fakt, iż Owen skupia się bardziej na rozterkach bohaterów opowieści niż na fabule.

Jeśli stawiacie więc na wartką akcję, książka niekoniecznie spełni wasze oczekiwania, jeżeli natomiast wolicie, gdy autor większą uwagę poświęca dokładnemu nakreśleniu charakterów oraz przedstawieniu problemów, jakim muszą stawić czoła, Wrona da wam to i o wiele więcej.

Nie każdy ma te same prawa. „Wrona” – recenzja książkiTytuł: Wrona

Autor: Margaret Owen

Wydawnictwo: Feeria Young

Ilość stron: 472

ISBN: 9788366380721

Więcej informacji znajdziecie TUTAJ

podsumowanie

Ocena
6.5

Komentarz

Dobrze nakreśleni bohaterowie to jeden z najważniejszych wyznaczników ciekawej powieści. Owen skupia się właśnie na nich, stawiających ich przed trudnymi wyborami.
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Dobrze nakreśleni bohaterowie to jeden z najważniejszych wyznaczników ciekawej powieści. Owen skupia się właśnie na nich, stawiających ich przed trudnymi wyborami. Nie każdy ma te same prawa. „Wrona” – recenzja książki