Skąd się wzięła walizka na zakręcie? „Kobieta w walizce” – recenzja książki

-

Po pewne gatunki książek sięgam rzadko, wręcz prawie wcale, i należą do nich między innymi kryminały. Nie wynika to z moich osobistych uprzedzeń, a raczej z tego, że na ogół w literaturze szukam czegoś odmiennego. Czasem jednak zdarza mi się wyjść z tak zwanej strefy komfortu i przeczytać coś nietypowego dla mnie, zazwyczaj po to, by trochę oderwać się od pewnego rodzaju rutyny. Tak też było i tym razem, więc kiedy w moje ręce wpadła najnowsza powieść Katarzyny Bondy – chyba najpopularniejszej polskiej autorki kryminałów – Kobieta w walizce, chętnie się za nią zabrałam.

A wszystko przez niebieską walizkę

Historia zaczyna się tu dosyć klasycznie, ponieważ mamy trupa, a raczej walizkę ze szczątkami, którą pozostawioną na zakręcie znajduje przypadkowo kierowca autobusu i zabiera ze sobą z myślą, że na pewno jej niebieski kolor spodoba się jego partnerce. Zaskoczony jej ciężarem zastanawia się nawet, czy po otworzeniu znajdzie w niej mnóstwo pieniędzy, jakie jest jednak jego zdziwienie, kiedy wieczorem do niej zagląda i zamiast skarbu widzi kości oraz naszyjnik należący do zaginionej przed rokiem kobiety. Policja musi ustalić, czy ciało w walizce to poszukiwana Klaudia Janus, a jeśli tak, to kto stoi za jej morderstwem. Do pomocy w sprawie zostaje przydzielony Grzegorz Kaczmarek, podwładny słynnego profilera Huberta Meyera, ponieważ ten przebywa obecnie w areszcie.

Kobieta w walizce jest ósmym tomem cyklu o Hubercie Meyerze, a historia toczy się tu dwutorowo – mamy zarówno perspektywę skupiającą się na śledztwie w Ełku, jak i aresztowanym Meyerze. Nie sprawia to jednak większego problemu osobom, które nie miały styczności z poprzednimi częściami (jedynie wątek profilera może być wtedy mniej interesujący), ponieważ wszystkie najważniejsze informacje są czytelnikom na początku przypomniane tak, aby każdy orientował się o co chodzi, natomiast sprawa znalezionej walizki zaczyna się i kończy w obrębie tego jednego tomu.

Problem z narratorem

Moim największym problemem z tą książką był narrator, który za każdym razem, kiedy w scenie pojawiała się jakaś postać kobieca, musiał podkreślić jakąś cechę związaną z jej seksualnością. Rozumiałabym to, gdyby występowała tutaj narracja pierwszoosobowa, wtedy dałoby się to uzasadnić tym, że zwracanie uwagi na takie właśnie rzeczy jest kwestią charakteru opowiadającego bohatera. Coś, być może niekoniecznie pozytywnego, by to o nim świadczyło, jednak w przypadku narracji w trzeciej osobie, gdzie narrator znajduje się poza światem przedstawionym, niekoniecznie widzę powód, aby notorycznie tak robić.

Poza niesmakiem, jaki to we mnie wywoływało, i przewróceniem oczami, kiedy po raz któryś z kolei czytałam o tym, że jedna bohaterka kipi erotyzmem, a inna ma głos przywodzący na myśl jakieś pieszczoty, co skutkowało tym, że ich opisy robiły się przez to nieco schematyczne. Doskonale wiedziałam, czego się spodziewać w momencie, gdy w powieści pojawiała się nowa postać, zwłaszcza damska.

Ilu tych bohaterów?

Nie wiem, czy to specyfika kryminałów Katarzyny Bondy i we wszystkich jej książkach jest tylu bohaterów, czy tutaj po prostu wymagała tego historia, jednak muszę przyznać, że z ich kreacją autorka poradziła sobie dobrze. Trochę się tego obawiałam, ponieważ powieść ma około trzysta pięćdziesiąt stron, więc tak naprawdę niewiele, a już na samym początku pojawia się sporo postaci. Bondzie mimo wszystko udało się napisać kilka takich, które szczególnie zwracają uwagę czytelnika, niezależnie czy w pozytywny, czy negatywny sposób. Oczywiście wpadały one w pewne utarte już dawno w tym gatunku klisze, ale w tej konwencji to miało sens i uzasadnienie.

Czasami odnosiłam wrażenie, że postaci jest tak wiele po to, by namieszać czytelnikowi w głowie, tak aby ten nie wiedział, kogo typować na swojego podejrzanego, ponieważ to również się autorce udaje. Bonda stworzyła mieszankę różnych osobowości, z których każda mogła się okazać kluczem do sprawy, jednak poskładanie wszystkiego w całość było dla Grzegorza dosyć trudnym zadaniem, ponieważ w ferworze kłamstw świadków nie wiedział czy powinien ufać ich zeznaniom. Każdy z nich mataczył i próbował ugrać coś na swoją korzyść.

Poza głównym wątkiem mamy w powieści mnóstwo pobocznych, które w jakiś sposób składają się w jedną wielką całość, a w jej centrum znajduje się rodzina zaginionej Klaudii Janus – Błachutowie. Autorka w naprawdę sprytny sposób połączyła ze sobą historie różnych postaci w taki sposób, że pomimo rozbudowania, nadal się to ze sobą komponowało.

Ogólne wrażenia

Po lekturze tej powieści nadal nie zostałam największą fanką kryminałów i nie wiem, czy jeszcze kiedyś sięgnę po coś od Katarzyny Bondy (być może, jeśli za jakiś czas ponownie najdzie mnie potrzeba oderwania się od tego, co zazwyczaj czytam). Jako osoba, która nie jest oczytana ani w kryminałach, ani w książkach tej autorki, rzeczywiście nie czułam, że cała tajemnica była czymś oczywistym do rozwiązania, dzięki czemu razem z Grzegorzem trochę główkowałam nad tym, co się stało z Klaudią Janus. Momentami zastanawiałam się na ile sposób, w jaki zostały tu przedstawione policyjne procedury (na przykład wątek z porównaniem DNA), miałby prawo istnieć w prawdziwym życiu, ale mogę zaakceptować, że na potrzeby fikcyjnej historii pisarka nagięła fakty.

kobieta w walizceTytuł książki: Kobieta w walizce

Autorka: Katarzyna Bonda

Wydawnictwo: Muza

Liczba stron: 352

ISBN: 9788328794440

Więcej informacji TUTAJ

 


podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

„Kobieta w walizce” to książka z wieloma ciekawie wykreowanymi postaciami. Chociaż mogłoby się wydawać, że przy takiej ich ilości trudno będzie każdej z nich nadać indywidualny charakter na zaledwie trzystu pięćdziesięciu dwóch stronach, to jednak Bondzie udało się to całkiem dobrze. Mimo że powieść nie podbiła mojego serca, to jestem pewna, że znajdzie ona swoje grono odbiorców.
Dorota Gola
Dorota Gola
Podcasty podczas układania puzzli to dla niej idealny sposób na odpoczynek. Woli herbatę zdecydowanie bardziej od kawy, a nocą wszystko tworzy jej się lepiej niż w dzień. Lubi czytać dobre książki i oglądać dobre filmy oraz słuchać, kiedy ktoś opowiada o tych słabych.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Kobieta w walizce” to książka z wieloma ciekawie wykreowanymi postaciami. Chociaż mogłoby się wydawać, że przy takiej ich ilości trudno będzie każdej z nich nadać indywidualny charakter na zaledwie trzystu pięćdziesięciu dwóch stronach, to jednak Bondzie udało się to całkiem dobrze. Mimo że powieść nie podbiła mojego serca, to jestem pewna, że znajdzie ona swoje grono odbiorców. Skąd się wzięła walizka na zakręcie? „Kobieta w walizce” – recenzja książki