Gra o życie. „Zdradzieckie serce” – recenzja książki

-

Walka o władzę, intrygi polityczne, tajemnice, spiski i próba obalenia króla – nie, to nie jest opis kolejnego odcinka Gry o tron czy nowej powieści George’a R.R. Martina, choć Mary E. Pearson także potrafi budować napięcie i wodzić czytelnika za nos. Wbrew pozorom, sugerując się okładką Zdradzieckiego serca, autorka nie serwuje nam kolejnej lukrowanej opowieści o porywach serc, chociaż wątek miłosny także odgrywa ważną rolę w stworzonej przez nią historii. Drugi tom Kronik Ocalałych okazał się mroczniejszy i bardziej wciągający niż pierwsza część serii.

Trzeba przyznać, że Pearson doskonale wie, jak stworzyć ciekawą powieść. Patrząc na oprawę książki, czytelnik nie spodziewa się, że w środku kryje się wciągająca opowiastka o zagubionej dziewczynie, która musi walczyć o życie swoje i osób bliskich jej sercu. Aby zapewnić im bezpieczeństwo, decyduje się na odważny krok – wchodzi w rolę potulnej dziewczyny gotowej na wszystko, byle jej oprawca czuł, że ma nad nią władzę. Prawda jest jednak taka, iż bohaterka knuje intrygę za intrygą, a w odpowiednim momencie wykorzysta asy, jakie zgromadziła w rękawie. Jakie? O tym przekonacie się, sięgając po drugą część Kronik Ocalałych.

Wybrana przez bogów

Lia została porwana. Koniec snów o lepszym życiu, z daleka od dworskich intryg i powinności, jakie ma wobec swoich poddanych. Uciekła sprzed ołtarza, zapragnęła bowiem zacząć żyć według własnych zasad, w końcu nikt nigdy nie traktował jej poważnie (poza braćmi). Myślała, że uda jej się osiągnąć spokój duszy i serca, gdy osiedli się w małej wiosce, ale nawet tam znaleźli ją wrogowie jej ojca. Teraz czeka ją walka o życie i godność w miejscu, w którym panują zupełnie inne zasady – w Vendzie. Tą częścią świata włada Komizar – pewny siebie, groźny i niezwykle przebiegły mężczyzna, pragnący zapewnić lepszą przyszłość swojemu ludowi. Tylko czy rzeczywiście tylko o to chodzi?

Bohaterka będzie zmuszona kłamać, udawać uległą i zrobić wszystko, byle nie odebrano jej życia. Sytuacji nie polepsza fakt, że poza nią w ręce Komizara dostał się mężczyzna, któremu oddała swoje serce – książę Rafe. Czy protagonistom uda się odzyskać wolność? Czy bogowie i dar pomogą Lii przekonać do siebie mieszkańców Vendy? Czy Komizarowi naprawdę chodzi o dobro jego poddanych?

Po nici do kłębka

Pearson lubuje się w powolnym prowadzeniu akcji. Pierwszy tom cyklu wiele stracił na tym, iż niektóre sceny okazały się za flegmatyczne, prawda jest taka, że premierowa część serii mogła liczyć mniej stron, być bardziej skondensowana, co wyszłoby książce na dobre.

W przypadku drugiej odsłony cyklu nie mamy wrażenia, iż fabuła niepotrzebnie się przeciąga. Tym razem autorka o wiele lepiej dopracowała swoją opowieść, odbiorca nie czuje się tak, jakby historia nie posuwała się do przodu. W Fałszywym pocałunku za dużo miejsca poświęcono na przedstawienie wędrówki do Vendy, można było to opisać na mniejszej ilości stron. W Zdradzieckim sercu akcja nadal budowana jest wolno i stopniowo, jednak dostajemy o wiele więcej literackich kąsków – intryg, tajemnic i gry pozorów. Do tego widać rozwój postaci, bohaterowie nabierają kolorów i pokazują nam swoje drugie oblicza.

Motyw zakładania masek, by oszukać swoich wrogów, to najciekawszy aspekt pozycji. Lia nie jest już niewinną księżniczką, zaczęła grać w grę, której reguł dopiero się uczy. Dostrzegamy, że bohaterka świetnie radzi sobie w adaptowaniu do nowych warunków, choć sporo czasu poświęca na rozgryzienie swoich oponentów, w końcu udaje jej się pociągnąć za odpowiednie sznurki. Protagonistka przechodzi przemianę – dorasta, staje się bardziej świadoma otaczającego ją świata, podejmuje wyzwanie. Zresztą nie tylko ona zmienia się – Kaden oraz Rafe także pokazują swoje drugie „ja”.

Zdradzieckie serce okazało się o wiele bardziej dojrzałe niż Fałszywy pocałunek. Pierwsza część była lekka, ale akcja nie wciągała, przeczytało się pozycję i o niej zapomniało. Natomiast drugi tom wywołuje jakieś uczucia, czytelnik ma ochotę na więcej, a zakończenie jeszcze bardziej wzbudza apetyt na kontynuację. Pearson poprawiła swój warsztat, postawiła na ciekawy koncept i rozwój bohaterów. I wyszło jej to tylko na dobre.

Gra o życie. „Zdradzieckie serce” – recenzja książki

Tytuł: Zdradzieckie serce

Autor: Mary E. Pearson

Wydawnictwo: Initium

Liczba stron: 525

ISBN: 9788362577804

Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu