Dziewczynka w świecie dorosłych. „Marzi. Dzieci i ryby głosu nie mają” – recenzja komiksu

-

Marzi to komiks o dziewczynce, której dzieciństwo przypadło na trudne lata osiemdziesiąte. Pokazuje chwile beztroski i zabawy, ale też momenty smutne, straszne, a nawet przerażające. Bez upiększania. To sentymentalny powrót do schyłku PRL-u, ale też bliskie spotkanie z psychiką dziecka. Opowieść, która na długo zapada w pamięć.

Autorzy – Marzena Sowa i rysownik Sylvain Savoia – stworzyli wspaniałe dzieło przenoszące czytelnika w czasie. Nie dla każdego lata 80. będą powrotem do przeszłości, za to w sposobie myślenia głównej bohaterki można z łatwością rozpoznać siebie z dzieciństwa, niezależnie od czasów, na jakie przypadło. Marzi próbuje zrozumieć świat, dorosłych, odnaleźć swoje miejsce. Przeżywa radości i troski. Warto poznać jej opowieść.

Podróż w przeszłość

Pokolenie wychowane w latach 80. i 90. przeżywa obecnie swoje pięć minut nostalgicznego szczęścia. Moda na tę epokę trwa od jakiegoś czasu, a jej skutki są raz lepsze, raz gorsze. Mniej udane odsłony to chociażby remake Ghostbusters. Do ciekawszych z pewnością można zaliczyć Marzi. Komiks wydany w 2005 roku (pierwszy tom, dotychczas ukazało się siedem) nakładem belgijskiego wydawnictwa Dupuis, został opublikowany w różnych krajach, zyskując pozytywny odbiór. Obecnie wydawnictwo Egmont wypuściło zbiór obejmujący pierwsze cztery tomy.

Zaprezentowanie trudnej historii Polski wychodzącej z komunizmu z pewnością jest dźwignią napędową sukcesu komiksu. Jest reklamowany jako PRL widziany oczami dziecka, więc łatwiej dostępny dla młodszych czytelników. Faktycznie dobrze spełnia swoją edukacyjną rolę – trudne tematy takie jak stan wojenny czy zbrodnia katyńska są tu poruszone w taki sposób, by przekazać nie tylko fakty historyczne, ale też całą atmosferę wokół nich. Dziś wspomina się przemówienie generała Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981 roku, podobnie jak wiadomości z 11 września 2001 czy 10 kwietnia 2010. Każdy, nawet średnio zainteresowany polityką, pamięta co wtedy robił i jak docierały do niego wstrząsające wieści. Marzi oddaje klimat polityczny i dokłada do tego dziecięce emocje i próbę prostego zrozumienia tego, co się dzieje wokół.

Autorka nie cenzuruje swoich wspomnień. Wystarczy cenzura obowiązująca w tamtych realiach państwowych. Mamy więc prawdziwe dziecięce rozterki – zawstydzenie z powodu korzystania z toalety w bloku, w którym wszystko słychać przez ściany, i autobus, który tak trzęsie, że nie można powstrzymać choroby lokomocyjnej. Pojawiają się też problemy ze znalezieniem sukienki komunijnej dla wyjątkowo chudej dziewczynki i ich rozwiązanie „dzięki” kolejkom w sklepach.

Zainteresowani porcją sentymentalnych wspomnień nie będą rozczarowani. Mnie szczególnie rozczuliły slajdy wyświetlane na ścianie, Reksio w czarno-białym telewizorze i Telewizyjny Koncert Życzeń. W tym miejscu warto odnieść się do rysunków. Sylvain Savoia nie przeżył swojego dzieciństwa w Polsce, ale aż trudno w to uwierzyć. Prezenterzy koncertu życzeń wyglądają jak wyjęci z tamtych czasów. Kiedy komiksowy tramwaj jedzie przez krakowską Nową Hutę, możemy rozpoznać zabudowania Centrum B na Placu Centralnym. O Reksiu nawet nie trzeba wspominać, jest dokładnie taki, jak trzeba. Poza tym, że ilustracje przyciągają wzrok, świetnie oddają emocje i wywołują je u czytelnika, rzuca się w oczy niesamowita wierność, z jaką rysownik odwzorowuje kolorową rzeczywistość PRLu. Mamy prawdziwą podróż w przeszłość – czy na pierwszym planie, czy w tle.

Dzieci mają głos

Marzi to nie tylko portret ludowej rzeczywistości , ale też doskonałe studium dziecięcych emocji. Większość dzieci w jakimś momencie życia obiecuje sobie, że jako dorośli nie zapomną, jak to było mieć kilka lat i zależeć od starszych. A potem zajmują się swoimi sprawami i nawet nie zauważają(my), kiedy to się dzieje. Marzena Sowa naprawdę pamięta, jak to było. Pod wpływem jej wspomnień łatwo odświeżyć własne. Z perspektywy rodzica dodatkową atrakcją jest łapanie się za głowę – momenty, w których uświadamiałam sobie, że moje dzieci mogą coś przeżywać podobnie do Marzi, czyli podobnie do mnie przed laty, otwierały inny sposób myślenia o własnym potomstwie. To są te chwile kiedy głos łagodnieje i chce się mówić same miłe i dobre rzeczy. Dla takich chwil warto czytać, a Marzi wpisuje się w mój kanon lektur obowiązkowych rodzica.

Bohaterka to bardzo wrażliwa dziewczynka. Ze wszystkich swoich sił stara się wspierać mamę i tatę, kiedy sytuacja jest trudna i potrzebują, żeby była dzielna. Chce zrozumieć otaczający ją świat, docieka, ale nie zawsze jest możliwe satysfakcjonujące wyjaśnienie. Mimo że próbuje być bardzo odpowiedzialna, czasami zachowuje się po prostu jak dziecko. Wtedy płacze, grymasi przy jedzeniu albo uczy kłamstw młodszego kuzyna. Trudne czasy w jakich przyszło jej dorastać wymagały tego, czego nie sposób oczekiwać od dzisiejszych dzieci – samodzielnego stania w kolejkach (w wieku sześciu lat), sprowadzania krów z pastwiska czy rozłąki z rodzicami, kiedy wakacje trwały długo, a nikt nie miał telefonu. Dorośli próbowali chronić ją przed różnymi informacjami, żeby jej nie straszyć, np. kiedy tata strajkował w hucie i nie było go w domu przez wiele dni i nocy. Komiksowa forma posłużyła autorce do wyrażenia tego, jak daremny był to trud. Ze strzępków informacji i tak powstawał obraz wydarzeń, a brak rozmów ze starszymi potęgował tylko poczucie zagrożenia i osamotnienia, pobudzał wyobraźnię dziecka.

Niezwykle ciekawy jest wątek wdrażania dziewczynki do wiary i praktyki katolickiej, wyrażonej tu w bardzo standardowym, ludowym ujęciu. Marzi jest nią zafascynowana, ale też przestraszona jej niekiedy okrutną treścią i znudzona długimi praktykami. Dzieci wymieniają się między sobą poglądami na wiarę, wspólnie dokonują rachunku sumienia przed pierwszą komunią, zastanawiając się, które zabawy trzeba wpisać na listę grzechów, a których nie. Główna bohaterka traktuje te sprawy bardzo serio – szuka w katolicyzmie jego istoty, zapraszając czytelników do refleksji nad rolą różnych elementów tej religii. To jednocześnie głębokie i bardzo proste rozważania, bo wyrażone językiem dziecięcych uczuć.

Śmiech i wzruszenie

Marzi czytałam powoli. Oczywiście można było ją przerzucić w jeden dzień, może nawet jeszcze szybciej, ale towarzyszyło mi mnóstwo refleksji, których nie chciałam stracić poganiając lekturę. Nie raz uroniłam nad nią łzę. Przy fragmencie o zabawie w papieża nawet niejedną i to ze śmiechu. Do tej pory się trzęsę na wspomnienie kapitalnych pomysłów odzwierciedlenia zabawą zaobserwowanej rzeczywistości. Jednak nie zawsze było wesoło. Fragmenty dotyczące katastrofy w Czarnobylu czy ogłoszenia stanu wojennego wywołały u mnie sporo napięcia. Sekwencje rodzinnych kłótni – gorycz i bunt.

Na prawdziwość tego ujęcia wpływają też drobne pomyłki jakie można znaleźć w tekście. W opisie krakowskich wakacji znajduje się rysunek kościoła, do którego bohaterowie wówczas uczęszczali z podpisem „Arka Noego”. To oczywiście „Arka Pana” – jedna z najbardziej znanych nowohuckich świątyń. Pomyłka, moim zdaniem, może wskazywać na to, że podczas tworzenia komiksu głównym źródłem odniesień była pamięć autorki. Dla kilkuletniego dziecka hasło arka może kojarzyć się tak silnie z potopem i mającą chronić zwierzęta łodzią, że trudno było zapamiętać inne określenie. Skoro więc wspomnienia obarczone są błędami rzeczowymi, to zakładam, że nie nakładały się na nie przetworzone historie – zasłyszane czy wymyślone. Dla mnie to olbrzymi plus, zwłaszcza teraz, gdy interpretacje polityczne tamtych czasów są tak płynne. Ta pomyłka pozwala mi wierzyć, że jeśli autorzy prezentują Lecha Wałęsę jako męża stanu, to dlatego, że tak go pamiętają i tę pamięć chcą utrwalać, a nie dlatego, że przyjmują jakąś tezę pasującą do dzisiejszej polityki.

Dziewczynka w świecie dorosłych. „Marzi. Dzieci i ryby głosu nie mają” – recenzja komiksuTytuł: Marzi – 1 – Dzieci i ryby głosu nie mają

Autorzy: Marzena Sowa, Sylvain Savoia

Wydawnictwo: Egmont Polska

Liczba stron: 192

ISBN: 9788328135215

Emilia Owoc
Emilia Owoc
Zwolenniczka powagi, która nigdy nie wyrosła ze śpiewania do udawanych mikrofonów. Bez reszty zafascynowana wewnętrznymi światami. Zawodowo i prywatnie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu