Diabeł tkwi w szczegółach. „Mity Cthulhu” – recenzja komiksu

-

Na samym początku pragnę zaznaczyć, iż nie należę jeszcze do wielbicieli prozy H.P. Lovecrafta. Ale nie dlatego, że jego twórczość nie przypadła mi do gustu. Po prostu jak dotąd nie miałam do czynienia z dziełami tego pisarza, jedynie z interpretacjami opowiadań, w dużej mierze zawartych w grach komputerowych (ostatnio w Gibbous A Cthulhu Adventure i The Sinking City) i powoli nabieram coraz większego przekonania do Lovecrafta. Jego fantazje na temat elementów nadprzyrodzonych i istnień pozaziemskich związanych z mitologią Cthulhu naprawdę potrafią wywołać ciarki na całym ciele, człowiek zaczyna się także zastanawiać nad sensem własnego istnienia i otaczającego go świata.

Niedawno nakładem Non Stop Comics ukazał się komiks zatytułowany Mity Cthulhu, będący zbiorem najpopularniejszych opowiadań H.P. Lovecrafta w adaptacji argentyńskiego wizjonera, Alberta Brecci, i scenarzysty Norberto Buscaglia. Co zatem znajdziemy w środku?

Historia komiksu

Nie ma sensu opisywać osobno każdego z opowiadań, bo są one bardzo krótkie i minęłoby się to z celem wydania tego komiksu. Zagłębię się za to w historię powstania zbioru. Otóż w przedmowie Norberto Buscaglia wspomina, że po długich dyskusjach prowadzonych z Alberto Breccią wpadli oni na pomysł połączenia literatury i komiksu w taki sposób, aby oba gatunki na tym nie traciły. Rozmowy dotyczyły także twórczości H.P. Lovecrafta. Breccia zaczął wówczas pracować nad adaptacją prozy innego wizjonera literatury, ale tak bardzo wciągnął go świat Cthulhu, że porzucił wszelkie plany i poruszając się po fabularnych drogowskazach pozostawionych mu przez Buscaglię, ilustrator podjął się kolejnego wyzwania.

W ciągu pięciu lat od 1975 roku, Breccia zilustrował następujące opowiadania Lovecrafta: Święto, Widmo nad Innsmouth, Coś na progu, Bezimienne miasto, Zew Cthulhu, Zgrozę w Dunwich, Kolor z innego wszechświata, Nawiedziciela mroku (tłumaczenia tytułów według przekładu Macieja Płazy). W Mitach Cthulhu znalazł się ponadto Szepczący w ciemności, historia mająca być początkiem kontynuacji cyklu, który ostatecznie nie powstał.

Wizualna sztuka

Naprawdę żałuję, iż wcześniej nie miałam okazji przeczytać żadnego opowiadania H.P. Lovecrafta. Zagłębiając się w ten komiks, przez większość czasu czułam, że brakuje mi jakiegoś tła do wszystkich historii. Bowiem Buscaglio wyciągnął z prozy pisarza jedynie kluczowe węzły fabularne i fragmenty idealnie oddające sceny poszczególnych tekstów. Nie mamy tutaj zatem opisów postaci czy rozgrywających się wydarzeń. Wszystko śledzimy jedynie poprzez prowadzone dialogi poszczególnych bohaterów, ich myśli i świetnie wykonane ilustracje. Dlatego Mity Cthulhu mogą bardziej służyć jako obrazkowe uzupełnienie znanych przez fanów Lovecrafta historii. To nie oznacza jednak, że ciężko się odnaleźć w tym obrazkowym świecie. Wręcz przeciwnie, Buscaglio i Breccio w niemal stu procentach wykonali postawione przez siebie zadanie połączenia literatury i komiksu w najbardziej sensowy sposób. „Niemal”, bowiem w przedmowie Iwona Michałowska–Gabrych wspomina, że twórcy nie wystrzegli się pewnych nieścisłości – jedne mogą wynikać z interpunkcji, inne zaś z błędnego przekładu, na którym bazował scenarzysta (w obu tych przypadkach tłumaczka pozwoliła sobie na ich skorygowanie względem oryginalnych tekstów Lovecrafta). Nie wpływa to jednak na odbiór samego komiksu.

Wracając do strony wizualnej. Alberto Breccia nie stworzył rysunków pełnowymiarowych, do których jesteśmy zapewne przyzwyczajeni. Twórca zredukował artystyczne środki przekazu jedynie do niezbędnego minimum. W większej mierze mamy więc tutaj do czynienia z symboliką, wyrażaną poprzez graficzne znaki, a nie ilustracyjność. To od naszej siły wyobraźni zależy, co tak naprawdę ujrzymy. Nie powiem, przy niektórych kadrach musiałam zatrzymać się na dłuższą chwilę i porządnie zastanowić nad tym, co autor chce mi właściwie przekazać. To dowodzi tego, jaką niesamowitą pracę wykonał Alberto Breccia, i za to wielkie ukłony w jego stronę. Prawdziwa uczta dla oczu.

Lovecraft wiecznie żywy

Mity Cthulhu w adaptacji Alberta Brecci i Norberto Buscaglia nie jest tylko wspaniale rozpisanym i zilustrowanym komiksem. To przede wszystkim prawdziwa uczta wyobraźni dla fanów twórczości H.P. Lovecrafta. Czarno-białe obrazki pozwalają zanurzyć się w zupełnie innym świecie, gdzie groza jest bytem niemal namacalnym, a podszyte niepokojem historie wywołują u odbiorcy gęsią skórkę. Naprawdę dziwię się temu, że tytuł ten został wydany bez większego rozgłosu. Mam nadzieję, iż moją opinią przekonam was do sięgnięcia po niego, bo to kawał wizualnego dzieła, z którym powinien zapoznać się każdy, kto nazywa siebie „fanem twórczości H.P. Lovecrafta”. Ten tom niewątpliwie będzie perełką w waszym zbiorze prozy wspomnianego pisarza. Brawa należą się także tłumaczce, Iwonie Michałowskiej-Gabrych. Wykonała kawał dobrej roboty.

Diabeł tkwi w szczegółach. „Mity Cthulhu” – recenzja komiksu

 

Tytuł: Mity Cthulhu

Scenarzysta: H.P. Lovecraft, Norberto Buscaglia

Ilustrator: Alberto Breccia

Wydawnictwo: Non Stop Comics

Liczba stron: 124

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

„Mity Cthulhu” w adaptacji Alberta Brecci i Norberto Buscaglia to prawdziwa perełka i koniecznie musi się znaleźć w zbiorze każdego fana twórczości H.P. Lovecrafta. Komiks nie jest tylko adaptacją znanych opowiadań pisarza, ale przede wszystkim ucztą dla wyobraźni.
Agnieszka Michalska
Agnieszka Michalska
Pasjonatka czarnej kawy i białej czekolady. Wielbicielka amerykańskich seriali i nienasycona czytelniczka książek, ale nie znosi romansów. Podróżuje rowerem i pisze fantastyczne powieści - innymi słowy architekt własnego życia.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Mity Cthulhu” w adaptacji Alberta Brecci i Norberto Buscaglia to prawdziwa perełka i koniecznie musi się znaleźć w zbiorze każdego fana twórczości H.P. Lovecrafta. Komiks nie jest tylko adaptacją znanych opowiadań pisarza, ale przede wszystkim ucztą dla wyobraźni.Diabeł tkwi w szczegółach. „Mity Cthulhu” – recenzja komiksu