Coś się kończy. „Królewski Zdrajca” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Królewski Zdracja do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu Jaguar.

Możliwe spojlery do poprzednich części.

Królewski Zdrajca to trzecia książka Jeffa Wheelera, którą miałam okazję czytać, i jednocześnie zakończenie pewnego etapu w serii Królewskiego Źródła. Na wstępie muszę się przyznać, że dopóki nie sprawdziłam, to byłam przekonana, że jest to jedynie trylogia, jednak okazało się, że dalsze części po prostu nie zostały wydane po polsku (z tego co wyczytałam, to i tak skupiają się na innej bohaterce). Przez poprzednie tomy zdążyłam się już przywiązać do niektórych bohaterów, a po naprawdę udanym drugim – na tyle zaangażować w fabułę, że niemal od razu sięgnęłam po trzeci. Moje oczekiwania względem niego były spore, ponieważ pomysł na historię przedstawioną w tych książkach od samego początku bardzo mnie zainteresował i nie mogłam się doczekać, aby dowiedzieć się jaki finał autor przygotował dla swoich bohaterów.

Kolejny przeskok czasowy

Podobnie jak w przypadku drugiego tomu, tak i tu akcja zaczyna się kilka lat po zakończeniu poprzedniej części, więc na pierwszych kilkudziesięciu stronach czytelnik mniej więcej dowiaduje się o tym, jakie zmiany zaszły w tym czasie u bohaterów. Owen, już dwudziestoczteroletni oficer, nadal żywi uczucia do swojej dawnej przyjaciółki z dzieciństwa i zaczyna żałować, że nie pozbawił tronu tego, który ich rozdzielił, kiedy miał ku temu okazję. Teraz jednak trudno mu myśleć o tym, że mógłby zachować się niehonorowo i spiskować przeciwko królowi. Tak przynajmniej jest do pewnego momentu, ponieważ Severn Argentine ma dla młodego diuka kolejną misję specjalną – oświadczyć się księżnej Brytoniki, a kiedy ta odmówi, wypowiedzieć wojnę. Jak można się spodziewać, nie wszystko idzie według planu i Owen nieoczekiwanie zyskuje nową sojuszniczkę.

Coś się kończy, coś się zaczyna

Ten tom zaczyna się bardzo emocjonalnie, ponieważ główny bohater zmierza na północ do Dundrennan, gdzie ma zamiar po raz ostatni zobaczyć się z umierającym starym Howarthem, który przez lata był dla niego niemalże jak rodzony dziadek. Nostalgiczny nastrój nasila się jeszcze bardziej przez to, że Owen na miejscu spotyka również Evie, swoją dawną przyjaciółkę i miłość. Mimo że kobieta nadal darzy go ciepłymi uczuciami, to jest szczęśliwie zamężna i ma dwójkę dzieci, więc zarówno diuk Kiskaddon, jak i czytelnicy zdają sobie sprawę z tego, że to ponowne spotkanie jest jednocześnie zakończeniem jakiegoś etapu w życiu Owena. Ta relacja nadal jest jedną z moich ulubionych, ponieważ Wheelerowi świetnie udało się połączyć ich uczucia z wzajemnym szacunkiem do siebie i do decyzji podejmowanych przez drugą osobę.

W Królewskim Zdrajcy poznajemy również lepiej nową postać – księżną Brytoniki – Sinię wspomnianej już w poprzednim tomie, jednak dopiero teraz czytelnicy wraz z Owenem mają szansę zetknąć się z nią bezpośrednio. Początkowo trochę się obawiałam, jak się później okazało – niepotrzebnie, że wprowadzenie jej dopiero w ostatniej części jako jedną z ważniejszych postaci, okaże się zbyt późne i zmarnuje jej potencjał oraz szansę na rozwój. Sinia jednak od pierwszego pojawienia się na kartach powieści wzbudza zainteresowanie czytelnika i w miarę rozwoju akcji odznacza się swego rodzaju charyzmą, która jednych może przekonać, a innych – nie. Mnie przekonała.

Wielkie podsumowania

O ile doceniam drogę, którą przebył Owen przez wszystkie tomy, o tyle nie obyło się bez pewnych zgrzytów. Jeff Wheeler ma tendencję do częstego powtarzania tych samych informacji, nawet jeśli od poprzedniego razu minęło zaledwie kilka stron. Chociaż nie jest to problem całkowicie utrudniający czytanie, to w pewnym momencie staje się nieco męczący, ponieważ nie ma potrzeby ciągle przypominać czytającemu oczywistych informacji. Najbardziej się to uwydatnia w mowie pozornie zależnej, kiedy narrator wchodzi w myśli Kiskaddona krążące przez większość czasu wokół tych samych wątków.

Mimo wszystko zarówno ten tom, jak i poprzednie są zdecydowanie warte poznania. Oczywiście bywały momenty lepsze i gorsze, jednak, ogólnie rzecz biorąc, całość wypada naprawdę porządnie. Pomysł na historię oraz świat przedstawiony był ciekawy od samego początku, a jego realizacja – konsekwentnie trzymała podobny poziom przez wszystkie części. Nie jestem pewna czy wydawnictwo planuje dalej wydawać tę serię po polsku, jeśli nie, to prawdopodobnie i tak będę kontynuować czytanie, tylko w oryginale – tak ze zwykłej ciekawości.

królewski zdrajca

 

Tytuł: Królewski Zdrajca

Autor: Jeff Wheeler

Wydawnictwo: Jaguar

Liczba stron: 512

ISBN: 9788376867212

podsumowanie

Ocena
7.5

Komentarz

„Królewski Zdrajca” to ostatnia wydana po polsku część serii „Królewskiego Źródła”, która równie dobrze mogłaby być trylogią, ponieważ ten tom jest zakończeniem pewnego etapu. Wypada on dobrze, chociaż przez wysokie oczekiwania nie było efektu wow, Mimo to warto poznać historię Owena Kiskaddona, przepełnioną nie tylko dworskimi intrygami i spiskami, lecz także silnymi, wystawianymi na wiele prób przyjaźniami, które angażują czytelnika i sprawiają, że robi mu się ciepło na sercu.
Dorota Gola
Dorota Gola
Podcasty podczas układania puzzli to dla niej idealny sposób na odpoczynek. Woli herbatę zdecydowanie bardziej od kawy, a nocą wszystko tworzy jej się lepiej niż w dzień. Lubi czytać dobre książki i oglądać dobre filmy oraz słuchać, kiedy ktoś opowiada o tych słabych.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Królewski Zdrajca” to ostatnia wydana po polsku część serii „Królewskiego Źródła”, która równie dobrze mogłaby być trylogią, ponieważ ten tom jest zakończeniem pewnego etapu. Wypada on dobrze, chociaż przez wysokie oczekiwania nie było efektu wow, Mimo to warto poznać historię Owena Kiskaddona, przepełnioną nie tylko dworskimi intrygami i spiskami, lecz także silnymi, wystawianymi na wiele prób przyjaźniami, które angażują czytelnika i sprawiają, że robi mu się ciepło na sercu. Coś się kończy. „Królewski Zdrajca” – recenzja książki