Ciężkie, zwykłe życie superbohaterki. „Hawkeye 3: L.A. Woman” – recenzja komiksu

-

Nie jestem fanką komiksów – nie dlatego, że uważam je za gorsze, po prostu nie bardzo umiem czerpać z nich przyjemność. Podobnie rzecz ma się z superbohaterami: zwykle ich przygody wydają mi się nieco zbyt powtarzalne. Od czasu do czasu sięgam jednak tak po powieść graficzną, jak i po kino superbohaterskie.

Tak właśnie się stało w przypadku pracy autorstwa Matta Fractiona (Fritchmana), Annie Wu i Javiera Pulido, Hawkeye 3: L.A. Woman wydawanej w ramach serii Marvel Now. Oryginalnie przedstawione w tym zbiorze opowieści pojawiły się w Hawkeye Annual #1 oraz zeszytach 14, 16, 18 i 20 serii według scenariusza Fractiona. Warto zaznaczyć, że chociaż pozycja, o której tutaj mowa, jest kolejną odsłoną serii, nie miałam większych problemów tak ze zrozumieniem, jak i śledzeniem kolejnych wydarzeń.

Recenzja jest możliwie wolna od spoilerów.

O fabule słów kilka

Główną bohaterką tego komiksu jest Kate Bishop, która postanawia odciąć się od mentora i ruszyć na podbój Los Angeles, żeby kontynuować swoją działalność. Tym razem, zamiast działania na granicy prawa jako samozwańcza strażniczka miasta, wybiera drogę prywatnej detektyw.

Początkowa część trzeciego tomu to, jak już wspomniałam, zeszyty zebrane wcześniej w pierwszej odsłonie Hawkeye Annual. Ich fabuła obraca się wokół tego, jak Kate odnajduje się w nowym środowisku. Interesujące dla mnie było to, że chociaż bycie superbohaterką nie jest łatwe, to przeżycie i funkcjonowanie w szarym, codziennym świecie również przysparzało protagonistce trudności.

Działalność prywatnej detektyw nie jest prosta – oprócz znanej z poprzednich numerów przeciwniczki – Madame Masque Kate będzie musiała poradzić sobie również z policjantami, którzy wcale nie chcą jej pomagać na nowej drodze kariery.

Dla oka

Nie da się ukryć, że okładka Hawkeye #3: L.A. Woman przyciąga wzrok. Jaskrawe pomarańcze i czerwienie na jasnym tle, ze strategicznie użytą czernią (przód) oraz stonowane szarości, na tle których wybija się czerwień (tył) są łatwo zauważalne na półce z komiksami. Środek, niestety, wygląda mniej przekonująco – w części ilustrowanej przez Javiera Pulido dostajemy całkiem sporo kadrów z wypełnionymi na czarno konturami postaci. Po przejrzeniu innych prac artysty domyślam się, że jest to jego znak rozpoznawczy – ale w takim natężeniu, jak w omawianym tu trzecim tomie Hawkeye, ten zabieg wydaje mi się nużący. Poza tym, kreska Pulido jest przyjemna dla oka, chociaż nieco prosta.

W dalszej części (czyli zeszytach 14, 16, 18 i 20) pałeczkę przejmuje Annie Wu. W jej pracach moją uwagę zwróciły przede wszystkim twarze postaci – bardzo dobrze odzwierciedlają emocje bohaterów. Kreska Wu wydaje mi się również lepiej zniuansowana niż w przypadku Pulido. Wpływa to też na odbiór – oboje rysowników oglądało mi się przyjemnie, ale to zeszyty wykonane przez Annie Wu sprawiły mi większą radość.

Podsumowanie

Komiks Hawkaye 3: L.A. Woman to pozycja interesująca. Ma ciekawą fabułę i dobrze wykreowaną protagonistkę. Nie zawodzi również główna przeciwniczka. Codzienność superbohaterki okazała się bardzo ciekawa, a przez to dobrze mi się czytało tę historię. Graficznie również nie ma na co narzekać – zarówno Wu, jak i Pulido przygotowali przyjemną dla oka szatę graficzną. Z przyjemnością sięgnę po kolejne części komiksu, a i zapewne zwrócę większą uwagę na serię Marvel NOW!

Ciężkie, zwykłe życie superbohaterki. „Hawkeye 3: L.A. Woman” – recenzja komiksu

 

Tytuł: Hawkeye. L.A. Woman. Tom 3

Autor: Matt Fraction

Wydawnictwo: Egmont

Liczba stron: 120

Anna Kwapiszewska
Anna Kwapiszewska
Gdyby nie czytnik, stos nieprzeczytanych książek dawno stworzyłby gustowny nagrobek. Nie wierzy w guilty pleasure, kocha feminatywy i niebinarne formy gramatyczne, Star Treka, herbatę i erpegi.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu