Ciąg dalszy nastąpił. „Kapitan Ameryka. Czerwony łajdak” – recenzja komiksu

-

Kontynuacje – danej książki czy też filmu – zawsze są dla fanów sporą niewiadomą. Czy kolejna część okaże się lepsza od swej poprzedniczki, a może będzie kompletnym niewypałem (tak Matrix, myślę o tobie)? Bywa także tak, że „dwójka” to produkcja o całkowicie innym charakterze, połączona z „jedynką” wyłącznie kilkoma postaciami – jak w Rambo oraz Rambo II. Co jednak wtedy, gdy następca praktycznie niczym nie różni się od swego poprzednika? Czy to na pewno dobra informacja?
Wszystko po staremu

Twarda oprawa zawiera ponad dwieście stron historii opublikowanej pierwotnie w Captain America #15-21 oraz Captain America 65th Anniversary Special. Jeśli jednak nie mieliście okazji poznać bliżej tych tytułów, Czerwony łajdak to po prostu bezpośrednia kontynuacja wydarzeń zawartych w Zimowym Żołnierzu. Za scenariusz w dalszym ciągu odpowiada fenomenalny Ed Bruberker, zmieniły się osoby odpowiedzialne za rysunki. Warstwę graficzną albumu opracowało czterech twórców: Steve Epting, Marcos Martin, Mike Perkins oraz Javier Pulido. Jednakże pomimo prawie całkowicie nowej obsady, udało się utrzymać klimat pierwszego tomu. Na stronach dominują odcienie szarości, postaci nie posiadają zbyt wielu detali, a ich twarze często skryte są w cieniu. Znacznie utrudnia to odbiór historii, nie pozwalając dostrzec emocji u bohaterów. Wyjątkami są, podobnie jak w poprzednim albumie, rozdziały zawierające retrospekcje. Te stworzone zostały w stylu komiksów z lat 40. XX wieku i z pewnością ucieszą nie tylko fanów Kapitana Ameryki. Niestety nie ma ich zbyt wiele: zdecydowana większość historii jest mroczna niczym filmy DC. Ta zresztą nie zaskakuje: Bucky wciąż żyje, podobnie jak Red Skull, a Steve Rogers koniecznie chce znaleźć ich oboje. Po drodze spotka jeszcze dawno niewidzianych przyjaciół, fanatycznych wrogów, postara się przy tym uratować świat, nie zabijając niewinnych ludzi. Wszystko to daje nam całkiem niezły thriller, jednakże tempo akcji w porównaniu do Zimowego Żołnierza drastycznie spada.

Prawie wszystko

Czerwony łajdak opowiada historię zbyt wielu bohaterów. O ile poprzedni tom dało się radę przeczytać i zrozumieć bez większej znajomość uniwersum, to w tym wypadku jest to niemożliwe. Mnogość wątków w pewnym momencie zakłóca nawet ciąg przyczynowo-skutkowy: kilkukrotnie zaprzestawałem lektury i zastanawiałem się czy czegoś nie pominąłem. Patrząc pod tym kątem, ciągłe retrospekcje także nie pomagają. Podobnie jak zbytnie skupianie uwagi na złoczyńcach. Z jednej strony dzięki temu możemy poszerzyć naszą wiedzę o świecie przedstawionym, z drugiej jednak nagła zmiana stron zakłóca rytm całej historii. A ta, choć momentami toczy się wartko, nie jest zbyt angażująca. Ot, kolejny raz trzeba uratować świat przez supernazistą, a przy okazji odnaleźć przyjaciela. Fani będą z grubsza zadowoleni z kontynuacji Zimowego Żołnierza, jednak okazjonalni czytelnicy komiksów przez większość czasu będą zagubieni. Dla nich zdecydowanie polecam wywiad z wspomnianym już Edem Brubakerem, znajdujący się na ostatnich stronach albumu. Dowiecie się z niego dużo więcej ciekawych rzeczy o Kapitanie Ameryce niż z wydarzeń zawartych w całym tomie.

Ciąg dalszy nastąpił. „Kapitan Ameryka. Czerwony łajdak” - recenzja komiksu

Tytuł: Kapitan Ameryka. Czerwony Łajdak

Autor: Ed Brubaker

Liczba stron: 216

Wydawnictwo: Egmont

ISBN: 978-83-281-4176-6

Więcej informacji znajdziecie TUTAJ

podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

Kontynuacja, przy której nawet zagorzali fani mogą kręcić nosem. Jeszcze bardziej mroczna i chaotyczna opowieść o gonieniu króliczka i jego ostatecznym złapaniu.
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Kontynuacja, przy której nawet zagorzali fani mogą kręcić nosem. Jeszcze bardziej mroczna i chaotyczna opowieść o gonieniu króliczka i jego ostatecznym złapaniu.Ciąg dalszy nastąpił. „Kapitan Ameryka. Czerwony łajdak” - recenzja komiksu