Chłopaki nie płaczą. „Diabeł wcielony” – recenzja książki

-

Klimat powieści Donalda Raya Pollocka kojarzy mi się z opowiadaniem Alice Munro o obwoźnym handlarzu, komiwojażerze braci Walker. Ten sam surowy klimat, taka sama bieda, beznadzieja i brak jakichkolwiek perspektyw. Oba utwory łączy niemożliwe do odpędzenia poczucie chłodu, suszy, pustkowia i głodu – na tym jednak podobieństwa się kończą. Munro pokazuje siłę kobiet, nawet jeśli jest to wyłącznie moc wytrzymywania trudnego położenia.  W jej świecie można odnaleźć wrażliwych mężczyzn – takich, którzy żyją życiem surowym i dotkliwie doświadczającym, ale potrafią sięgać do czułości, do emocji, do sentymentalności. Pollock odmalowuje ten sam pejzaż z zupełnie innej perspektywy – facetów, którzy dawno temu pochowali swoją wrażliwość i kobiet zdanych przez los na ich (nie)łaskę. 
Galeria zła

Weteran Willard Russel, jego syn – zmuszany do dziwacznych praktyk religijnych Arvin, wędrowny kaznodzieja Roy wraz z zawistnym przyjacielem Theodorem, sfrustrowani niespełnionymi marzeniami Carl i Preston. Co ich łączy? Może nie dożyją końca powieści? To byłoby zbyt proste. Pollock osadza swoich bohaterów w wyjątkowo nieprzyjaznych okolicznościach i otacza, wszechobecnymi w powieści, zbrodniami.

Spodziewałam się, że tytułowy „diabeł wcielony” okaże się być główną postacią – jednym antybohaterem, z którym reszta będzie musiała dać sobie radę. Tymczasem powieść jest raczej galerią wcieleń antychrysta. Oś, wokół której kręci się fabuła, to czyste zło jakiemu bezrefleksyjnie ulegają różne postaci podążające ślepo za swoimi popędami. To właśnie żądze – władzy, seksu, mordu, zemsty – stanowią centrum, istne jądro ciemności. Co warte zauważenia – w rolach czarnych charakterów obsadzeni są wyłącznie mężczyźni. Autor pozwala sobie na delikatne pogłębienie psychologiczne postaci – poznajemy ich często zanim przeobrazili się w zdolnych do wszystkiego zbrodniarzy. Każda opowieść jest inna, ale za większością kryją się poważne urazy emocjonalne, niemożliwe do odreagowania w twardym, męskim świecie.

Portrety kobiet oddają aurę konserwatywnych, małomiasteczkowych środowisk. Pollock nie daje im szans na prawdziwą miłość, rodzinny spokój ani jakąkolwiek samodzielność. Pozbawione wykształcenia, narażone zewsząd na ataki i napaści seksualne stają się zupełnie bezradne. Niezależnie od tego czy traktują własną seksualność jako tarczę i broń, jak barmanka Sandy, czy wręcz przeciwnie – żyją w izolacji i chronią się w kościele – tu przykładem będzie „brzydka Lenora”. Pollock bardzo wyraźnie oddziela świat mężczyzn, którzy są sprawczy i decydują o wszystkim, od świata kobiet – podporządkowanych i wykorzystywanych na wielu polach. Nie dając facetom „żeńskiego pierwiastka” odcina ich od wrażliwości i empatii, sprawiając, że stają się zupełnymi psychopatycznymi draniami. Bierne, wyzute z  stereotypowo męskich cech kobiety nie walczą o swoje prawa nawet wtedy, gdy utrzymują finansowo mężczyznę, są zupełnie zatopione w patriarchalnym systemie nie dającym im prawa decydowania o sobie. 

Zło antytezą dobra 

Zaskoczyło mnie, jak wiele zbrodni na kartach powieści popełniano w powiązaniu z religijnym fanatyzmem bądź pod płaszczykiem kościoła i wiary. Początkowo odczytywałam to jako ostrzeżenie, że zło może czaić się nawet tam, gdzie spodziewamy się tylko dobra. Po ukończeniu lektury myślę jednak, że Pollock wskazał na ważną zależność między złem i dobrem, czytelną nawet na gruncie chrześcijańskiego rozumienia wartości. Szatan jest antytezą Boga i nie może istnieć inaczej niż w powiązaniu z nim jako przeciwieństwo, zaprzeczenie. Nie można oczekiwać świata wyłącznie dobrego, wtedy nie rozpoznawalibyśmy tego, co moralnie pożądane i naganne. Zagęszczenie zbrodni na kartach Diabła wcielonego zdecydowanie przekracza proporcje, które moglibyśmy uznać za naturalne. Mimo, że powieść czyta się bardzo dobrze – autor ma lekki styl i świetnie buduje napięcie – w pewnym momencie masa krytyczna sięga progu, po którym przestaje bawić. O ile zło musi być przeciwwagą dobra, o tyle zabrakło tu po pozytywnej stronie czegoś, co przywiązałoby mnie do bohaterów. Ich ludzka twarz i powody wyjaśniające, dlaczego są właśnie tacy, to trochę zbyt mało. Pod koniec miałam nadzieję, że wszyscy zginą, bo ich ciągłe zanurzenie w zbrodni było już trudne do wytrzymania, śmierć postaci oznaczałaby ulgę. 

Mimo to Diabła wcielonego czyta się lekko. Pollock potrafi wciągnąć czytelnika prosto w to piekło, które tworzy pomiędzy Ohio a Zachodnią Wirginią. Rozdziały są krótkie, a do tego książka podzielona jest na części, które dodatkowo przyspieszają lekturę (znana wszystkim czytelnikom wymówka: jeszcze jeden rozdział świetnie tu działa).

Chłopaki nie płaczą. „Diabeł wcielony” – recenzja książki

 

Tytuł: Diabeł wcielony

Autor: Donald Ray Pollock

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Liczba stron: 330

ISBN: 978-83-65830-09-8

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Diabeł wcielony” Donalda R. Pollocka to powieść mroczna, przepojona zbrodnią. Nie pozostawia po sobie żadnej nadziei prócz tej, że być może żyjemy w lepszych realiach niż bohaterowie książki. Można w niej dostrzec ważne pytania dotyczące istoty zła, a także męskości i kobiecości. Ciężka w treści lecz lekka w formie – czyta się szybko i zaciekawieniem. 
Emilia Owoc
Emilia Owoc
Zwolenniczka powagi, która nigdy nie wyrosła ze śpiewania do udawanych mikrofonów. Bez reszty zafascynowana wewnętrznymi światami. Zawodowo i prywatnie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Diabeł wcielony” Donalda R. Pollocka to powieść mroczna, przepojona zbrodnią. Nie pozostawia po sobie żadnej nadziei prócz tej, że być może żyjemy w lepszych realiach niż bohaterowie książki. Można w niej dostrzec ważne pytania dotyczące istoty zła, a także męskości i kobiecości. Ciężka w treści lecz lekka w formie – czyta się szybko i zaciekawieniem. Chłopaki nie płaczą. „Diabeł wcielony” – recenzja książki