Być sobą? A co to znaczy? „Zbudź się, śpiąca królewno” – recenzja mangi, tomy 1-6

-

Za przekazanie egzemplarzy recenzenckich mangi Zbudź się, śpiąca królewno, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Waneko.

Jak myślisz, dlaczego śpiąca królewna wyszła za pierwszego księcia, którego spotkała? […]
Na moje oko ucieszyła się, że po stu latach snu ktoś czekał na to, aż się obudzi. Nie musisz bohatersko oznajmiać, że ochronisz ją przed całym złem tego świata. Wystarczy, że kiedy się obudzi, uśmiechniesz się do niej i powiesz „dzień dobry”. Tyle wystarczy, by dać ludziom chęć do życia.

Zbudź się, śpiąca królewno, tom 6

Zachcianka

Od pewnego czasu, „chodzi za mną” tytuł shojo, a że życie jest zbyt krótkie, by ignorować tak proste pragnienia, wziąłem się za poszukiwania. Te nie trwały na szczęście długo, na pierwszy rzut oka znalazłem ideał. Tytuł? Romantyczny aż do przesady. Liczba tomów? Sześć, a więc w sam raz na nieco rozwleczoną historię o miłości, która musi pokonać sporo przeciwności losu. Okładki? Prawie na każdej znajduje się tuląca się para nastolatków, a na ostatniej wyglądają, jakby brali ślub. Nawet opis na obwolucie tomiku numer jeden sugeruje opowieść o rodzącym się uczuciu pomiędzy dwójką przyjaciół – no po prostu ideał.

Jedyny problem w tym, że to nie jest shojo. Cóż, przynajmniej nie do końca.

I tak…

Zaczynamy tak klasycznie, jak tylko możemy w takich historiach: nastoletni Tetsu to przemiły (a na dodatek bardzo przystojny) chłopak. Mieszka z ojcem i dwoma młodszymi siostrami, po szkole natomiast pracuje w firmie sprzątającej taty. W tajemnicy dorabia też w innych miejscach, by opłacić pobyt w szpitalu swojej mamy – od ośmiu lat leżącej w śpiączce. Na wzruszenia jednak przyjdzie jeszcze czas, bo protagonista, podczas pielęgnowania ogrodu pewnej rezydencji, w małym domku spotyka swą rówieśniczkę, uroczą i wesołą. Oczywiście po drodze mamy parę zbiegów okoliczności, zgubioną książeczkę bankową którą trzeba oddać i tak dalej. Para wychodzi na miasto, a w Tetsu uderza strzała Kupidyna/Amora (niepotrzebne skreślić). Jednak gdy następnego dnia spotyka dziewczynę, ta twierdzi, że go nie pamięta.

I choć średnio podobał mi się film 50 pierwszych randek z Adamem Sandlerem i Drew Barrymore, nie skreślam na starcie tego konceptu. Zwłaszcza że autorka nie skupia się wyłącznie na nim: przez sześć tomów dostajemy tu historię shojo z krwi i kości. Przypadkowe poznanie, miłość od pierwszego wejrzenia, pierwszy duży problem w relacji pomiędzy głównymi bohaterami… Całość przeplatana niezbyt mądrymi, acz nie idiotycznymi gagami, by rozładować momentami zbyt ciężki nastrój. Następnie poznajemy problemy rodzinne zarówno chłopaka, jak i dziewczyny, niezamknięte sprawy z przeszłości i konflikty, jakie rodzą obecnie. Fabuła powoli, stabilnym tempem, posuwa się do przodu, a całość czyta się naprawdę przyjemnie.

Kto zauważył, że nie podałem imienia dziewczyny?

zbudź się śpiąca królewno…i nie

To dlatego, iż ma ich kilka. Nie cierpi bowiem na amnezję żadnego rodzaju, lecz na zbiorowe opętanie przez dusze, które z różnych przyczyn nie opuściły tego świata. „Oryginalne” ciało należy do Shizu, ale co jakiś czas budzi się w niej także czterdziestoletni facet Haru, uczeń podstawówki Kanato, jej własny dziadek Shinobu czy bałaganiąca nastolatka Mirei. O duchu dziewczynki, która utonęła w szkolnym basenie, wolałbym nie wspominać. Na szczęście fabuła nie ignoruje faktu, iż cała ta sytuacja jest jak najbardziej przerażająca, a wręcz skupia na tym aspekcie cały początek historii. Momentami autorka z pełną świadomością gatunkowo skręca w dramat psychologiczny, a nawet horror. Czasami wręcz wyrywa to czytelnika z tej ciepłej i bezpiecznej przystani shojo, burząc dotychczasowy obraz bohaterów. Nie niszczy go jednak całkowicie, a bardzo szybko buduje od nowa, dodając masę nowych elementów i zależności pomiędzy postaciami. Także tymi drugoplanowymi, które nie tworzą jedynie tła, jak to bywa w wielu innych tytułach tego rodzaju. Tu siostra Tetsu, jego ojciec czy też rodzice Shizu, realnie mają wpływ na główną fabułę, a nie tylko przeszkadzają zakochanej parze w ich miłości. Choć oczywiście, to też robią: ale, na szczęście, w mało nachalny sposób.

Jednak ponieważ metafizyczne tematy są troszkę bardziej skomplikowane niż historia o nastoletniej miłości, wiele wątków pozostaje nierozwiązanych. A kilka zostało potraktowanych wyraźnie po macoszemu, byleby tylko dobrnąć do finału i dać czytelnikowi szczęśliwe zakończenie. Nie neguję, że  właśnie takie powinno być (gdyby Tetsu i Shizu nie skończyli jako para, zacząłbym pisać do autorki listy przepełnione mym oburzeniem), ale po drodze zakochana para mogła natrafić na bardziej… złożone przeszkody.

Więc?

Choć początek historii mnie nie zachwycił, wciągnięcie w to wszystko duchów okazało się bardzo dobrym pomysłem. Co prawda wykorzystanym tylko po części: Zbudź się śpiąca królewno to przede wszystkich shojo z krwi i kości. Opętanie stanowi tu po prostu kolejny problem do rozwiązania, tyle że bardziej złożony. Na szczęście nic nie jest wstanie oprzeć się sile prawdziwej miłości. Wcale tutaj nie ironizuję! To naprawdę świetna historia, zahaczająca momentami o bardzo poważne kwestie, związane z ludzką psychiką. Ciekawe, czy po lekturze wciąż będziecie pewni, co to znaczy „być sobą”.

zbudź się śpiąca królewno

 

Tytuł: Zbudź się, śpiąca królewno

Autorka: Megumi Morino

Gatunek: shojo, dramat, horror, psychologiczny, supernatural

Wydawnictwo: Waneko

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Proszę, nie bądźcie takimi ignorantami jak ja, i zauważcie jeszcze przed lekturą, że okładki zdobią różne rodzaje kwiatów. A te mają przypisywane konkretne znaczenie!
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Proszę, nie bądźcie takimi ignorantami jak ja, i zauważcie jeszcze przed lekturą, że okładki zdobią różne rodzaje kwiatów. A te mają przypisywane konkretne znaczenie!Być sobą? A co to znaczy? „Zbudź się, śpiąca królewno” – recenzja mangi, tomy 1-6