A gdyby tak ze szkoły magii zniknęli nauczyciele? „Mroczna wiedza” – recenzja książki

-

Naomi Novik to autorka, którą mogą kojarzyć niektórzy fani fantasy. Na polskim rynku debiutowała cyklem Temeraire łączącym wydarzenia historyczne ze smokami. Później pojawiły się, zachwycające wizualnie, Wybrana i Moc srebra (odpowiednio: retelling Pięknej i Bestii oraz opowieść na motywach baśni braci Grimm). Nadszedł czas na nowy cykl powieściowy. Przed wami młodzieżowa fantastyka z elementem grozy i wątkiem szkolnym.
Witajcie w Scholomance

Scholomance to szkoła magii niepodobna do żadnej innej. Nie ma tu nauczycieli, uczniowie zdobywają wiedzę na własną rękę, za dodatkową motywację mając chęć przeżycia. Ta jednostka oświaty nie spełnia bowiem żadnych norm bezpieczeństwa – spotkania z potworami (zwanymi złowrogami) w salach lekcyjnych, na korytarzach, a nawet we własnych pokojach, nie należą do rzadkości. Do takiej szkoły uczęszcza Galadriel, zwana także El. Jej cel? Przetrwać pierwszy rok nauki.

Lekcja 1: Historia magii

Mroczna wiedza kreuje przed czytelnikiem wizję na pozór bezsensowną (po co iść do szkoły, w której nie ma nauczycieli, a na dodatek pod twoim łóżkiem może czaić się potwór?!) i dość mocno bazuje na swoistym „zawieszeniu wiary”. Z czasem, przeczytawszy wyjaśnienie (które mnie osobiście nie przekonało), przestajemy biedzić się nad logicznością tego oświatowego tworu i skupiamy na codziennych przygodach El oraz jej znajomych: próbach zdobycia nowych umiejętności, nawiązania przyjaźni i ostatecznie ukończenia roku. Te perypetie są całkiem ciekawe, a zagrożenie, z którym przyjdzie się zmierzyć bohaterom na koniec, skutecznie angażuje.

Pierwsze spotkanie z Mroczną wiedzą okazuje się jednak raczej chaotyczne – po części dlatego, że czytelnik wrzucany jest w środek akcji i dopiero z czasem otrzymuje kolejne wyjaśnienia. Ale to nie jedyny problem. Uważam, że istotnym czynnikiem pogłębiającym wrażenie obcowania z fabularnym zamętem jest obrany przez autorkę sposób narracji. O wszystkich wydarzeniach opowiada nam Galadriel i robi to bardzo swobodnie. Podczas lektury miałam wrażenie wysłuchiwania monologu koleżanki pozwalającej sobie na długie dygresje w trakcie swojej wypowiedzi. O ile taka narracja sprawdza się w sytuacjach codziennych, których kontekst znamy, o tyle w przypadku prób wprowadzenia do fantastycznego świata i unikatowego systemu magicznego… już niezbyt. Z tego powodu lektura pierwszej połowy tomu szła mi nieco mozolnie. Czułam frustrację, nie posiadając wystarczającej (w moim mniemaniu) wiedzy o uniwersum, do którego trafiłam, ponieważ „moja” narratorka nie uznała za stosowne czegoś wyjaśnić.

Lekcja 2: Obrona przed czarną magią

Nie zapałałam sympatią do głównej bohaterki – ale też nie pozostawiła mnie ona obojętną. El funkcjonuje w mocnym oparciu o zasadę ograniczonego zaufania, do każdej osoby podchodzi ostrożnie i dopatruje się ukrytych motywów. Generuje to liczne zabawne sytuacje z udziałem protagonistki i Oriona, szkolnej gwiazdy ratującej innych z opresji, który czasami próbuje pomagać także Galadriel… ku jej ogromnemu niezadowoleniu! Być może przemawia przeze mnie starcza zrzędliwość, ale psioczenie dziewczyny na tego bohatera zaczęło mnie szybko irytować, przez co przestałam dostrzegać humorystyczny aspekt ich znajomości. Wracając jednak do ograniczonego zaufania wobec wszystkich i mojej antypatii… El przez cały tom jest opryskliwa i zwyczajnie niemiła dla osób wokół, jednocześnie ubolewając, że nikt nie chce się z nią zaprzyjaźnić. Osobiście dziwię się, że ktokolwiek próbował zawrzeć z nią znajomość. Nieraz miałam ochotę potrząsnąć protagonistką i wykrzyczeć w twarz, że nic nie przychodzi samo z siebie, a już szczególnie nawiązywanie oraz utrzymanie relacji z innymi.

A gdyby tak ze szkoły magii zniknęli nauczyciele? „Mroczna wiedza” – recenzja książki
Źródło: https://tenor.com/view/sailor-moon-strangle-gif-11648713
Lekcja 3: Zaklęcia i uroki

W Mrocznej wiedzy nakreślono unikatowy system magiczny. Każdy uczeń dysponuje nieco innymi umiejętnościami, które rozwija na własną rękę, może także próbować opracować nowe zaklęcia. Jest to ciekawe i postępowe, nie ogranicza bowiem kreatywności adeptów i nie próbuje wtłoczyć ich w żadne odgórnie zdefiniowane ramy. Myślę, że to pomysł wart dalszej eksploracji. Żeby jednak nie było tak kolorowo… Pozwolę sobie powrócić do El, która, wedle własnej narracji, włada jedną z najpotężniejszych magii. Tyle że przez większą część tomu czytelnik… wyłącznie o tym czyta. W sytuacji stresowej protagonistka panikuje, nie potrafi przypomnieć sobie żadnego użytecznego zaklęcia, bowiem do głowy przychodzą jej jedynie inkantacje, które mogłyby przynieść więcej szkody niż pożytku. Przez to odbiorca nieco traci wiarę w jej nadzwyczajne umiejętności. Być może te nieudane próby unicestwienia potworów miały być zabawne – ale jak w przypadku znajomości z Orionem, szybko przestałam dostrzegać komizm tych sytuacji.

Za ogromny atut Mrocznej wiedzy uznaję piękną okładkę. Projekt wygląda cudnie, a jego wykonanie wręcz zachwyca. Złocenia i detale sprawiają, że tomik prezentuje się niesamowicie i powinien trafić na listę zakupów każdej okładkowej sroki.

Lekcja 4: Wróżbiarstwo

Choć Mroczna wiedza spotkała się z raczej pozytywnym odbiorem na skalę światową, dla mnie stanowi raczej przeciętną pozycję. Autorka miała ciekawe pomysły, zarówno na unikatową szkołę, jak i nietypowy system magiczny. Niestety sposób prowadzenia narracji oraz kreacja głównej bohaterki nie przypadły mi do gustu. Mimo to, sięgnę po drugi tom, licząc na jakąkolwiek dobrą zmianę w charakterze El.

A gdyby tak ze szkoły magii zniknęli nauczyciele? „Mroczna wiedza” – recenzja książki

 

Tytuł: Mroczna wiedza. Scholomance. Lekcja pierwsza

Autorka: Naomi Novik

Liczba stron: 336

Wydawnictwo: Rebis

podsumowanie

Ocena
5

Komentarz

Ciekawy pomysł na szkołę magii zupełnie inną niż Hogwart. Niestety, nieco niedopracowany.
Klaudia Ciurka
Klaudia Ciurkahttps://moje-czytadla.blogspot.com/
Książkoholiczka stawiająca pierwsze kroki w świecie gier wideo i planszówek. Seriale ogląda rzadko, ale od anime nie stroni. Kociara i herbatoholiczka z wyboru, okularnica z konieczności.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Ciekawy pomysł na szkołę magii zupełnie inną niż Hogwart. Niestety, nieco niedopracowany.A gdyby tak ze szkoły magii zniknęli nauczyciele? „Mroczna wiedza” – recenzja książki