Stara historia w nowych szatach. ,,Tkając Świt” – recenzja książki

-

Mulan, która zamiast mieczem posługuje się igłą, a nożyczki rozcinają jedynie cesarskie tkaniny? Debiutancka powieść Elizabeth Lim wprowadza odważną wizję znanej legendy, a jednocześnie tworzy coś zupełnie nowego. Historia Mai Tamarin, marzącej jedynie o tym, by szyć, żeby móc to czynić, musiała stać się kimś innym.
Historia, którą wszyscy znamy

Kiedy do domu rodziny Tamarin przybywa cesarski posłaniec z wezwaniem do udziału w wielkim konkursie, Maia wie, że musi zrobić wszystko, aby uchronić chorego ojca. W kraju, gdzie szycie to typowo męskie zajęcie, a trudniąca się nim kobieta to widok nader rzadki i groteskowy, dziewczyna decyduje się przyjąć imię swojego brata. W przebraniu mężczyzny wyrusza na zamek, aby tam rywalizować o pozycję nadwornego krawca i ukrócić tym samym biedę i głód nękające jej rodzinę.

Project Runway w świecie Mulan?

Na początku historia przebiega w dość oczywisty sposób. Maia pragnie zwyciężyć, a jednocześnie za żadną cenę nie może dać się przyłapać na kłamstwie. Jednak w przeciwieństwie do legendarnego pierwowzoru, dziewczyna już na wstępie zachwyca wszystkich swoim talentem. Jako najmłodszy uczestnik wyzwania projektuje i szyje stroje, wzbudzające uznanie cesarza i zapewniające jej kolejne zwycięstwa. I kiedy czytelnik jest już pewien, że wie, w jaką stronę to wszystko zmierza, na drodze naszej bohaterki pojawia się nowa trudność – podróż, która na zawsze odmieni jej życie i udowodni istnienie prawdziwej magii.

Bohaterka, która nie irytuje

Książki młodzieżowe mają to do siebie, że ich autorzy stawiają sobie za cel wykreowanie niepokonanych i pozbawionych wad postaci. Dziewczyna na progu dorosłości, okaleczona przez przeszłość i gotowa wykrzyczeć całemu światu swoje niezadowolenie z życia. Na całe szczęście to nie Maia Tamarin! Ona jest człowiekiem, a nie wyidealizowanym modelem pyskatej buntowniczki. Bo choć owszem, ma swoje problemy, to autorka nie ograbiła jej z poczucia humoru, marzeń i typowych dla nastolatek spostrzeżeń. Muszę nawet napisać, że to ten typ bohatera książkowego, w którego realne istnienie jestem w stanie uwierzyć. Maię cechuje trzeźwe spojrzenie, dąży do osiągnięcia celu nie tylko z powodu własnych ambicji, ale również korzyści, jakie może w ten sposób zagwarantować rodzinie. I to właśnie urzekło mnie w niej najbardziej. Pomimo tak dużej straty i szkód, jakie w jej życiu wyrządziła wojna, ona wciąż się nie poddaje i pragnie uratować rodzinę. A pod tą całą przykrywką pozostaje sobą i nie odrzuca cenionych wcześniej wartości.

Barwne postacie i fabuła

Książka jest ciekawa, już od pierwszych stron przenosi czytelnika w fantastyczne rejony wzorowane na chińskich miasteczkach z legend i portowych prowincjach. Urokliwe uliczki, targ z przekupnymi handlarzami czy zaciszne pracownie krawieckie. Jednak w kontraście do melancholijnych opisów miałam wrażenie, że akcja pędzi odrobinę za szybko. Po jednym wydarzeniu następowało kolejne i choć wszystkie posiadały swój logiczny ciąg, tak brakowało mi czasu na trochę rozważań i niezobowiązujących rozmów. Nie można tego oczywiście uznać za błąd ani słaby warsztat autorki, w końcu każda scena była w jakimś stopniu niezbędna dla rozwoju fabuły. Osobiście jednak wolę, kiedy twórca na chwilę porzuca podręcznikowe zasady tworzenia poprawnego tekstu i pozwala swoim bohaterom pogadać o głupotach, pozwala im pożyć, przemieniając strony książki w rzeczywisty świat.

Również podczas czytania miałam pewien problem z określeniem poziomu trudności ,które pojawiły się w życiu Maii. Z perspektywy postaci pobocznych zadania, z jakimi dziewczyna musiała się mierzyć, były wręcz niewykonywalne. Tymczasem ona radziła sobie z nimi jak większość osób ze słoikiem Nutelli, czyli bardzo dobrze! Nie jest to zarzut w stronę postaci, ale raczej zwrócenie uwagi na brak pewnej konsekwencji, jej wpływ na realności świata przedstawionego. Z drugiej strony można pomyśleć, że autorka zdecydowała się na takie poprowadzenie historii, mając nadzieję, że w ten sposób uniknie nudy i monotonii, a czytelnik nie przerwie lektury w połowie. Jeśli więc uczyniła to kosztem rozwleczonych opisów, to decyzja okazała się jak najbardziej na plus.

Zdecydowanie mogę napisać, że główny trzon tej opowieści stanowią bohaterowie. To dla nich z zapartym tchem przewijałam następne strony i wyczekiwałam kolejnych słownych potyczek między postaciami. Praktycznie każdy tutaj ma swoją osobowość, coś, co wyróżnia go wśród pozostałych i sprawia, że jego obraz na długo pozostaje w pamięci. Szczególnie warto zwrócić uwagę na Edana, nadwornego maga ze sporą garścią tajemnic. Maia budzi jego zainteresowanie, a to z kolei prowadzi do powstania kolejnych zagadek. Bo jak powszechnie wiadomo, nic nie jest tym, czym wydaje się być na pierwszy rzut oka. Dodatkowo każda relacja została zbudowana bardzo skrupulatne, bohaterowie nie popadają w obłęd prawdziwej miłości chwilę po poznianiu, a nienawiść nigdy nie jest zupełnie pozbawiona współczucia.

Podsumowanie

Wcześniej myślałam, że znam już wszystkie możliwe interpretacje Mulan, a przy tym żadna nie dorównuje swojemu oryginałowi. Na szczęście myliłam się, Tkając Świt Elizabeth Lim to pełnoprawne dzieło czerpiące garściami z chińskich legend i wierzeń. Silna bohaterka, która zna swoją wartość, a jednocześnie jest w pełni świadoma, że nie sprosta wszystkiemu sama i nie boi się prosić o pomoc, kiedy tego potrzebuje. Nawiązanie do demonów i duchów, pałacowe intrygi, zdrady i tajemnice, a to wszystko podczas krawieckiej rywalizacji o tytuł mistrza! Ta pozycja zdecydowanie wyróżnia się na tle innych książek YA. Dodatkowo czytelnik dostaje możliwość obserwacji świata oczami Mai, oczami artystki. Opisy w zgrabny sposób nawiązują do szycia, tkanin i materiałów, historia wydaje się dosłownie być utkana na kartach książki. Dlatego zdecydowanie polecam ten tytuł każdemu. Bo choć chwilami brakuje jakiś myśli czy romantycznych rozważań, to ta pozycja zdecydowanie otwiera oczy na piękno świata. Przedstawia istotny, szczególnie w dzisiejszych czasach morał – nieważne, kim jesteś, ważne, co czynisz. A na dodatek to, o czym marzysz, nie może być ograniczone przez pochodzenie lub urodzenie.

Stara historia w nowych szatach. ,,Tkając Świt" – recenzja książkiTytuł: Tkając Świt

Autor: Elizabeth Lim

Wydawnictwo: We Need YA

Liczba stron: 432

ISBN: 5788366657353

Więcej informacji TUTAJ

podsumowanie

Ocena
7.5

Komentarz

"Tkając Świt” to wciągająca podróż okraszona świetlnym stylem.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

"Tkając Świt” to wciągająca podróż okraszona świetlnym stylem.Stara historia w nowych szatach. ,,Tkając Świt" – recenzja książki