Marsjanie atakują. „Masakra ludzkości” — recenzja książki

-

Temat inwazji obcych na naszą planetę porusza ludzką wyobraźnię od momentu, gdy zaczęliśmy myśleć o kosmosie jako o czymś nieskończony, pełnym tajemnic i zamieszkałym przez inne istoty żywe. Różne wizje kontaktu z UFO istnieją w naszej popkulturze od dekad. To, że prędzej czy później do nas zawitają, jesteśmy prawie pewni. Tematem dyskusyjnym staje się cel ich przyszłej wizyty. Czy będą przyjaźni, czy wręcz przeciwnie, będą starali się zabrać nasze dobra, a nas wykorzystają jako swoich niewolników i jeńców wojennych.
Pierwsza inwazja Marsjan

Historię ataków kosmitów na Ziemię zapoczątkował Herbert George Wells w słynnej Wojnie światów.  Akcja powieści dzieje się pod koniec XIX wieku w miasteczku Woking w południowej Anglii. Na niebie pojawiają się zielone kule i spadają na Ziemię. Okazuję się, że to statki kosmiczne wysłane z Marsa, w celu podbicia naszej planety. Obcy, korzystając ze swojej wysoko rozwiniętej techniki, z łatwością przejmują kontrolę nad zupełnie nieprzygotowanym i pogrążanym w chaosie kraju. Koniec końców ludzkość zwycięża, kosmici zostają pokonani, bowiem okazują się zupełnie nieodporni na ziemskie bakterie.

Po dziś dzień z wizji Wellsa nasza popkultura czerpie garściami, a ataki Marsjan zostały przerobione po stokroć, zarówno w telewizji jak i literaturze. Należy jednak pamiętać, że to właśnie Wojna Światów jest pierwowzorem inspirującym pisarzy i reżyserów na całym świecie.

Drugie podejście

Mogłoby się wydawać, że historia ta została zamknięta i nic więcej dodawać do niej nie trzeba. Jednakże niedawno na rynku wydawniczym pojawiła się książka reklamowana jako „oficjalna kontynuacja” tego dzieła, napisana przez Stephena Baxtera. Masakra Ludzkości,  bo o niej mowa, opowiada o drugim ataku obcych, który odbywa się 14 lat po wydarzeniach opisanych Wojnie Światów.

Ludzkość po wygranej pierwszej batalii wciąż czujnie obserwuje niebo, przygotowując się na kolejną inwazję. Przez te kilkanaście lat dokonał się duży skok technologiczny w oparciu o urządzenia pozostawione przez Marsjan. Studiując pierwsze bitwy z kosmitami, wojsko wie, czego się spodziewać, a wcześniej groźne dla obcych bakterie wciąż znajdują się w atmosferze. Ziemianie wydają się przygotowani na odparcie kolejnego ataku. Co jednak, jeśli I wojna marsjańska nie była tym, czym się wydawała? Co w sytuacji, gdy wcześniejszy najazd był jedynie zwiadem, mającym przygotować kosmicznych wrogów na prawdziwą inwazję? Kiedy satelity rejestrują kolejne wybuchy na Marsie, wiadomo, że obcy znów zaatakowali. Niestety Marsjanie wyciągnęli wnioski z przegranej i zmienili metody działania. Rozpoczyna się kolejna walka o planetę.

Czy warto kontynuować zamknięte historie?

Tworzenie prolongat historii – zwłaszcza tych podchodzących pod klasyki gatunku – bywa trudne i ryzykowne. Autor musi trzymać się założeń pierwszego twórcy i ma związane ręce, jeśli chodzi o fabułę i bohaterów. Nie ma co ukrywać, że Stephen Baxter mierzył wysoko. Tym bardziej że chodziło o pierwowzór liczący już ponad wiek.

Autor w swojej powieści połączył wydarzenia z tymi, które rozegrały się w oryginalnej Wojnie światów, a główną bohaterkę uczynił jedną z epizodycznych postaci pierwowzoru – Julie Elphinstone, byłą żonę brata Waltera Jenkinsa. Relacjonuje ona nie tylko przebieg nowej bitwy z Marsjanami, ale także opowiada o wydarzeniach z przeszłości wzbogacając je o własne doświadczenia.

Czy tworzenie tak ryzykanckiej kontynuacji wyszło Baxterowi na dobre? Niestety mam wrażenie, że nie.

Zbyt duże oczekiwania

Nie będę ukrywać, że sięgając po Masakrę ludzkości, byłam z jednej strony ciekawa, jak autor poradził sobie ze stworzeniem drugiej części Wojny Światów i jak połączył poszczególne wątki, ale również miałam nadzieję, na naprawdę dobrą lekturę science fiction, która wciągnie mnie na długie godziny.

Co nie zagrało? Przede wszystkim zbyt duża objętość powieści (prawie 700 stron) i jej przegadanie. Fabuła w książce jest bardzo nierówna. Są momenty, w których akcjach przyspiesza, jednak niestety większość to niepotrzebne opisy i zbyt duża ilość dialogów. Czytając ma się odczucie, że autor nie do końca przemyślał całą historię i gdzieś w połowie się po prostu pogubił. Ciężko jest również zżyć się z bohaterami, wczuć w to, co oni sami odczuwają. Nie bez znaczenia jest też fakt, że z góry wiadomo, które z postaci wyjdą z opresji bez szwanku.

Tak sobie czytałam, strona po stronie, bez większego entuzjazmu. Masakra Ludzkości to po prostu dość przeciętny sequel, którego autor raczej nie starał się stworzyć nic bardziej ambitnego.

Polecam tylko i wyłącznie zagorzałym fanom literatury science fiction. Ci szukający rozrywki i wciągającej fabuły, mogą być zawiedzeni.

Marsjanie atakują. „Masakra ludzkości” — recenzja książki

 

Tytuł: Masakra ludzkości

Autor: Stephen Baxter

Liczba stron: 676

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

ISBN: 9788381165907

podsumowanie

Ocena
5

Komentarz

Stephen Baxter w swojej Masakrze ludzkości nawiązuje bezpośrednio do dzieła Wellsa, kontynuując znaną z Wojny światów historię. Niestety z dobrego pomysłu wyszła przeciętna książka dla mało wymagających czytelników.
Weronika Penar
Weronika Penarhttps://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/
Z zawodu behawiorystka i badaczka kociego zachowania -  nic co kocie, nie jest jej obce. Z zamiłowania czytelniczka dobrych kryminałów i książek przygodowych, kinomaniaczka i ciągła podróżniczka. Jeśli nie biega na swojej uczelni, nie uczy studentów lub nie czyta pod kocem książek, to na pewno podróżuje, szukając swojego miejsca w świecie.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu

Stephen Baxter w swojej Masakrze ludzkości nawiązuje bezpośrednio do dzieła Wellsa, kontynuując znaną z Wojny światów historię. Niestety z dobrego pomysłu wyszła przeciętna książka dla mało wymagających czytelników. Marsjanie atakują. „Masakra ludzkości” — recenzja książki