Kto zniszczył Krypton? „Superman. Tom 2. Saga Jedności: Ród El” – recenzja komiksu

-

Postać Supermana istnieje w popkulturze od tak dawna, że przedstawiono ją już w prawie każdy możliwy sposób, jednak jest ona o tyle ważna, iż legenda cały czas powinna trwać (lub hajs winien się zgadzać). Brian Michael Bendis stworzył serię wyjaśniającą dlaczego Krypton został zniszczony, oraz wrzucającą Kal-Ela w centrum galaktycznych konfliktów.
Dziecko herosa

Drugi tom zaczyna się od powrotu Superboya. Młodzieńcowi wydaje się, że nie było go kilka lat, a jego ojciec jest przekonany, iż upłynęły zaledwie trzy tygodnie. Chłopiec sporo się zestarzał, dorósł, a do swego CV spokojnie dopisze parę walk. Przeszedł wiele, co mogło wpłynąć na jego podejście do życia i zburzyć dotychczas wpajane ideały.

Dojrzewanie

Blurb książki zachęca do zapoznania się z opowieściami, między innymi poprzez zwiastun historii spotkania Jona z Lobo. Widząc to, niejeden fan komiksów zainteresuje się tytułem, bo wiele może z niego wyniknąć, a połączenie bardzo ikonicznych postaci winno zaowocować nie lada wydarzeniami. W rezultacie jednak syn Supcia trafia na brutalnego łowcę nagród, zamienia z nim kilka zdań (otrzymując życiową lekcję, no bo scenarzysta musi udawać, że coś z tego wyniknie) i już. Dwie strony. Kilka obrazków… Oprócz tego spotkania, najmłodszy z rodu El przeżywa jeszcze sporo innych przygód – bardziej lub mniej zajmujących i intrygujących. Część z nich jest zwykłym praniem po gębach, lecz jedna mogła przyprawić młodego herosa o załamanie nerwowe, co bezdyskusyjnie zaostrzyłoby apetyt na pochłanianie kolejnych stron. Tak się jednak nie stało, co jest minusem scenariusza od Bendisa. Autor wrzuca postać w niezwykłe tarapaty, wykuwa mężczyznę z chłopca, pozwalając mu dorosnąć, aby później zapomnieć o tym zabiegu i nadal traktować protagonistę niczym dziecko. Dojrzały już syn Supermana w późniejszych etapach historii narzeka, że musi do toalety i nie stroni od infantylnych wypowiedzi…

Poszarpana peleryna

Kolejnym minusem komiksu jest brak wyjaśnienia niektórych sytuacji. Można było zauważyć to już w pierwszym tomie pod tytułem Ziemia Widmo. Jak doszło do przeniesienia całej planety do Strefy Widmo? Nastąpił wypadek w laboratorium. Ot tak. Tyle czytelnikom musi wystarczyć… Niestety, scenarzysta próbował zmieścić zbyt dużo na za małej liczbie kartek, co jest zauważalne także w drugiej części. Prezentowanie fabuły, to skoki po linii czasu. Rozciągnięte wątki kończą się nagle, po kilku obrazkach. Największa tajemnica opowieści zostaje wyjaśniona na ostatnich stronach, bez poinformowania, jak do tego doszło. Tytuł wywołuje bardziej zdziwienie niż zachwyt, ponieważ przedstawia trochę faktów, a osoba czytająca po prostu musi w to uwierzyć i dopowiedzieć sobie, czemu tak się stało. Bendis powinien nadać swojemu dziełu dodatkowy podtytuł: deus ex machina.

W blasku

In plus z pewnością można zaliczyć rysunki i kolory. Choć Superman ma gacie na wierzchu, to i tak prezentuje się jak heros. Największymi zaletami tego komiksu są jednak sceny walki. Pełno tam przemocy i krwi, ale przede wszystkim można nazwać je epickimi. Twarze są pełne ekspresji, każdy mięsień jest napięty (no, na szczęście, nie każdy), a moc ciosów doskonale czuć. Nic, tylko czekać na falę uderzeniową, nadciągającą z kartek… Niektóre sceny zajmują obie strony, przez co wyglądają niczym plakat, gotowy zawisnąć nad łóżkiem. Brian Michael Bendis w swej historii zamieścił cały wachlarz postaci, a rysownicy stanęli na wysokości zadania i dobrze zaprezentowali każdego złoczyńcę czy bohatera.

Jak żyć, panie Supermanie?

Pierwszy tom Sagi Jedności przypominał, jakimi wartościami kieruje się Superman, a druga odsłona serii chciała pokazać, co ukształtowało Superboya. Jednak w połowie opowiadania historii, niestety, o tym zapomniano. Scenarzysta skupił się na dociągnięciu fabuły do końca poprzez widowiskowe walki, zamiast na wytłumaczeniu, co doprowadziło do przerażających wydarzeń, których skutkiem było zniszczenie planety Krypton oraz wojna w całej galaktyce. Rysunki kompensują dziury w opowieści, jednak nie samymi obrazkami fan komiksów żyje.

Superman Saga Jedności Ród El

 

Tytuł: Superman. Tom 2. Saga Jedności: Ród El

Autor: Brian Michael Bendis

Liczba stron: 232

Wydawnictwo: Egmont

podsumowanie

Ocena
3

Komentarz

„Superman. Tom 2. Saga Jedności: Ród El” potrafi zniechęcić nawet fana Człowieka Jutra. Fabuła leci na łeb, na szyję, skacząc między wątkami i pozostawiając sporo dziur. Heros z „S” na klatce piersiowej jest bardziej tłem wydarzeń niż istotnym elementem, a przemiana Superboya nie dochodzi do skutku, bo scenarzysta uznał, że wydarzenia odciskające się na psychice dziecka nie muszą mieć konsekwencji, choć co innego przedstawiano wcześniej.
Artur Sobala
Artur Sobala
Miłośnik dwuznaczności, cytatów, patosu i śmieszkowania. Eskapizm i fantastyka świetnie się uzupełniają, tworząc światy, w których doskonale się czuje. Ma więcej pomysłów, niż zapału, by je zrealizować. Zmienia zdanie częściej niż Kylo Ren.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Superman. Tom 2. Saga Jedności: Ród El” potrafi zniechęcić nawet fana Człowieka Jutra. Fabuła leci na łeb, na szyję, skacząc między wątkami i pozostawiając sporo dziur. Heros z „S” na klatce piersiowej jest bardziej tłem wydarzeń niż istotnym elementem, a przemiana Superboya nie dochodzi do skutku, bo scenarzysta uznał, że wydarzenia odciskające się na psychice dziecka nie muszą mieć konsekwencji, choć co innego przedstawiano wcześniej. Kto zniszczył Krypton? „Superman. Tom 2. Saga Jedności: Ród El” – recenzja komiksu