Starzy i nowi wrogowie to czwarta odsłona serii DC Odrodzenie opowiadająca o przygodach Nightwinga. Co ciekawe, polscy fani w ramach tego albumu otrzymali aż dwie pełnowymiarowe historie, czyli Blockbustera oraz Zemstę Raptora (tomy czwarty i piąty wydania oryginalnego). Fabuła do złudzenia przypomina tę z najpopularniejszych filmów akcji, w których bohater mierzy się z nowym wrogiem, spędza upojne chwile z piękną kobietą, a na koniec walczy ze swoim nemesis (po drodze oczywiście zmagając się z demonami przeszłości).
Dick, bądź tak miły i w końcu dorośnij!
Nightwing nigdy nie miał zostać drugim Batmanem. Przecież celem Bruce’a było uchronienie Richarda przed powieleniem jego własnych błędów, które popełnił po stracie rodziców. Ponieważ młody Grayson otrzymał odpowiedni trening i wychowanie, a nawet zdążył już zebrać całkiem pokaźny bagaż doświadczeń, nie powinien kroczyć utartą przez swojego mentora ścieżką. W związku z tym niezwykle zainteresował mnie wątek byłego Robina, który podejmuje odważną próbę zbudowania dojrzałego związku z Shawn Tsang. Niestety w czwartym tomie Nightwinga protagonista zachowuje się bardzo infantylnie, unikając poszukiwań nowej pracy. Jak się zapewne domyślacie, jego decyzja rzutuje na wydarzenia z komiksu Blockbuster.
Blockbuster
Co prawda Bludhaven nie jest, tak jak Gotham, miastem przeżartym do fundamentów przez korupcję i chciwość, jednak półświatek przestępczy dość wygodnie się w nim umościł. Pewnego dnia na arenie pojawia się nowy gracz, który, ku zaskoczeniu innych, wydaje się dysponować wszystkimi najlepszymi kartami. W błyskawicznym tempie przejmuje biznes prowadzony do tej pory przez Tiger Sharka, tłumacząc swoje działania chęcią zadbania o miasto. Blockbuster, bo o nim mowa, uważa, że tylko poprzez kontrolę grup przestępczych może zapewnić mieszkańcom Bludhaven bezpieczeństwo. Antagonista jest na tyle zuchwały, iż podejmuje próbę sterowania Nightwingiem w taki sposób, by ten wykonał za niego większość roboty. W międzyczasie do miasta przybywa Huntress. Superbohaterowie udają się do Włoch na wspólną misję. Jak się zapewne domyślacie, stara miłość nie rdzewieje.
Zemsta Raptora
Ponieważ przedstawione w tym komiksie wydarzenia wynikają z tego, co działo się w Blockbusterze, nie mogę zbyt wiele zdradzić odnośnie fabuły. Napiszę jedynie, że Zemsta Raptora nie wzbudziła we mnie żadnych emocji.
Rzecz o wchodzeniu kilka razy do tej samej rzeki
We wcześniejszych tomach Tim Seeley dał fanom nadzieję na uporządkowanie życia miłosnego Nightwinga. W końcu ileż można lawirować między Batgirl a Huntress? Niestety w krótkiej, bo zaledwie trzyzeszytowej historii Spyral, umieszczonej w albumie Starzy i nowi wrogowie, wszelkie nadzieje na to legły w gruzach, a ja miałam wrażenie, że Barbara zaraz wyskoczy z lodówki, by przyłączyć się do Dicka i Heleny. Liczyłam na powiew świeżości, a dostałam odgrzewanego, nieco już przypalonego kotleta.
Podsumowanie
Mam wrażenie, że nowym komiksom brakuje konkretnego scenariusza. Wszystkie historie zaczynają być bez wyrazu, a ja jestem już znużona ciągłą akcją, za którą tak na dobrą sprawę nie stoi żaden pomysł. Gdzie się podziały stare dobre dochodzenia, gdzie bohater musiał szukać poszlak i robić znacznie więcej niż bić wrogów na kwaśne jabłko? Niezależnie od tego, jak dobra byłaby oprawa graficzna, bo jednak obecne rysownicze trendy odpowiadają mojemu poczuciu estetyki, zatęskniłam za klasycznymi historiami superbohaterskimi.
Tytuł: Nightwing. Starzy i nowi wrogowie. Tom 4
Scenarzysta: Tim Seeley
Ilustratorzy: Scot Eaton, Javier Fernández, Miguel Mendonça
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 252