Na dobrą sprawę tytuł recenzji przekazuje wszystko, co chciałabym napisać o Czekałam na ciebie Magdaleny Krauze. I zanim zaczniecie się zastanawiać – nie, nie jest źle, ale za dobrze też nie. To po prostu niczym niewyróżniająca się opowieść o kobiecie, która czeka na miłość swojego życia, a dramaty wokół niej tylko sugerują, że miłość jest do kitu. Brzmi znajomo?
Ale zacznijmy od początku
Paulina ma uporządkowane życie, jest zastępcą redaktora naczelnego w gazecie, ma kochających rodziców i przyjaciółkę, a do szczęścia wcale nie potrzebuje faceta. Oczywiście – do czasu aż w firmie w roli nowego naczelnego pojawi się ten jeden, szczególny. Zatwardziała singielka niespodziewanie traci głowę dla Igora, który, jak się okazuje, w szkole średniej był obiektem jej westchnień. Idealne życie nagle nie jest idealne, a w codzienności Pauliny pojawia się aż za dużo dramatów miłosnych. Podsumowując: historia zapowiada się typowo.
I wierzcie mi, Czekałam na ciebie jest właśnie taką schematyczną opowiastką, powielającą utarte rozwiązania fabularne i nie dodającą od siebie niczego nowego. To kolejna obyczajówka jak setki innych. Czcze gadanie o sile miłości, przyjaźni i tym, jak ludzie są dla siebie mili i cudowni. Magdalena Krauze przedstawia nam świat wyidealizowany, gdzie nawet małżeńskie dramaty jawią się jako coś pozytywnego (podły tyran z dnia na dzień staje się czułym mężusiem). I byłabym w stanie jakoś to jeszcze przeżyć, gdyby tylko Czekałam na ciebie było napisane w sposób ciekawy. Tymczasem o stylu autorki można jedynie powiedzieć, że jest do bólu mdły i banalny, dialogi są sztywne i nie brzmią naturalnie, a fabuły tu jakby… brak. Za każdym razem, gdy czytałam fragmenty rozmowy Pauliny z jej przyjaciółką, Malwiną, krzyczałam do książki „Halo, nikt nie mówi w taki sposób!”.
Gdzie się podział cały sens?
Magdalena Krauze zdecydowała się poprowadzić fabułę utartymi przez innych szlakami. Paulina to podobno silna i niezależna kobieta, ale gdy przychodzi co do czego i musi współpracować z Igorem, nagle traci głowę. Niby odpiera jego zaloty, zasłaniając się ironią i sarkazmem, ale zaraz potem wzdycha do niego i wraca wspomnieniami do czasów szkolnych, gdy była dla niego jedynie źródłem gotowych zadań domowych. Igor nie rozpoznaje Pauliny (syndrom grubaski, która po latach jest największą seks bombą świata) i niemal od razu próbuje ją poderwać. Nie da się go opisać w inny sposób, gdyż praktycznie nie ma żadnych cech. Dostajemy więc banalną historię dwójki ludzi, którzy najpierw toczą małe bitewki, następnie otwarcie ze sobą flirtują, by przejść do związku walącego się w kulminacyjnym momencie. W tle rozgrywają się dwa większe dramaty, które prowadzone są w dużo lepszy sposób niż główna historia (a przynajmniej to, co nią powinno być). W efekcie autorka prezentuje czytelnikom zlepek miłosnych historii podążających jedna za drugą w rytm schematu: to facet jest zły, ups, jednak dobry, o, mamy happy end. Ciężko więc mówić tu o konsekwentnym prowadzeniu akcji i bohaterów.
Liczyłam na lekką i przyjemną lekturę, tymczasem debiut Magdaleny Krauze wywoływał we mnie jęki frustracji i nudności z powodu tej wyciekającej z każdego zdania słodyczy. Jedynym pozytywnym zaskoczeniem w Czekałam na ciebie było zakończenie, ale tylko i wyłącznie dlatego, że absolutnie nie spodziewałam się, że trzymam w rękach pierwszy tom. I gdybym sama napisała tak wtórną historię, też zakończyłabym ją porządnym cliffhangerem, żeby czytelnicy w ogóle zechcieli spróbować sięgnąć po kontynuację. Nie polecam, ale też specjalnie nie odradzam. Ktoś mało wymagający z pewnością będzie się świetnie przy tej lekturze bawił, jednak ambitniejszy czytelnik niesamowicie się przy tej książce wynudzi.
Tytuł: Czekałam na ciebie
Autor: Magdalena Krauze
Liczba stron: 340
Wydawnictwo: Jaguar
ISBN: 978-83-7686-809-7