Syntezoidalna rodzina. „Vision” – recenzja komiksu

-

Raz na jakiś czas trafia się komiks, który swoim poziomem, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, odbiega od całej reszty. Historia obrazkowa, która wprowadza pracujące przy niej osoby, a szczególnie scenarzystę, na Parnas komiksowych twórców. Otwiera przed nimi nowe możliwości, daje uwielbienie czytelników i szacunek po wieki. Jednym z nich jest Vision na podstawie scenariusza Toma Kinga, który już na stałe zapisał się w kanonie najlepszych komiksów, jakie dane nam było w ostatnich latach czytać.
Reżyseria

Jak już wspomniałem, scenarzystą tego komiksu jest Tom King – człowiek, który porzucił pracę w CIA i poświęcił się pisaniu powieści graficznych. Jego portfolio wypełnione jest głównie tytułami z rywalizującego z Marvelem DC Comics, jednak to właśnie komiks spod szyldu tego pierwszego wydawnictwa przyniósł mu ogromną popularność i tony pozytywnych recenzji. Zaowocowało to m.in. przejęciem serii o Batmanie od zasłużonego na tym polu Scotta Snydera. Wspomniany run o Mrocznym Rycerzu możecie przeczytać po polsku dzięki wydawnictwu Egmont, które wypuszcza kolejne tomy krótko po ukazaniu się wersji anglojęzycznej.

Zdjęcia

Do pracy nad Visionem zaangażowano również rysownika i ilustratora Gabriela Hernandeza Waltę, którego w jednym z zeszytów wspiera Michael Walsh. Zatrudnienie Hiszpana, którego polscy czytelnicy mogą znać dzięki komiksowi Magneto (dwa zeszyty wchodzą w skład piątego tomu serii Uncanny Avengers o podtytule Preludium do AXIS, wydanego przez Egmont), to strzał w dziesiątkę. Jego prosta kreska, zamiłowanie do symetryczności i perfekcyjnie zaplanowane kadry wraz z historią wymyśloną przez Kinga tworzą dzieło perfekcyjne. Walta w genialny, a jednocześnie minimalistyczny sposób oddaje emocje bohaterów. Radość, gniew, zaskoczenie – te emocje, pomimo prostoty rysunków, widać już na pierwszy rzut oka. Całość dopełnia paleta kolorów odnoszących się do wizerunku tytułowego bohatera. Mamy tu przewagę zieleni, różu, fioletu, brązu i żółci. Na próżno szukać tu jaskrawych barw. W efekcie tworzy to spójną i kapitalnie prezentującą się całość.

Występują

Vision to komiks rozgrywający się na obrzeżach superbohaterskiego świata Marvela. Tytułowy syntezoid to członek Avengers, 37-krotny zbawca świata, który postanawia założyć własną rodzinę. W tym celu tworzy żonę Victorię, syna Vina i córkę Viv. Ma nadzieję, że po serii nieszczęśliwych dla niego wydarzeń, jak chociażby rozstaniu ze Scarlet Witch czy rozerwaniu (a w efekcie uśmierceniu) przez She-Hulk, będzie mógł w końcu spokojnie egzystować. W tym celu bierze przykład z ludzkich rodzin zamieszkujących okolicę. On chodzi do pracy, czytaj – jest członkiem Avengers, żona zajmuje się domem, a dzieciaki normalnie uczęszczają do szkoły. Wydawać by się mogło, że udało mu się znaleźć receptę na spokojne i szczęśliwe życie…

Scenariusz

Nic bardziej mylnego. Obraz rodziny idealnej zaczyna się burzyć w momencie niespodziewanego ataku Mrocznego Żniwiarza. Doprowadza to do powstania ciągu przyczynowo-skutkowego, którego efekty okazują się iście tragiczne. Tym jednym wydarzeniem King wywraca historię do góry nogami. Z dramatu obyczajowego opowiadającego historię syntezoidów pragnących normalnego życia scenarzysta w naturalny sposób przechodzi w thriller, w którym mamy mnóstwo nieoczekiwanych zwrotów akcji, mrożących krew w żyłach momentów i tony przeróżnych emocji. Amerykanin swoim kunsztem pisarskim i specyficzną formą prowadzenia opowieści powoduje, iż trudno oderwać się od lektury. Czytałem Visiona w zarówno oryginale, jak i w polskiej wersji językowej i chociaż w tym drugim przypadku znałem już fabułę, to dałem się ponownie bezgranicznie wciągnąć. Majstersztyk!

Montaż

Słów kilka o polskiej edycji. Oryginalnie przygody Visiona rozpisane zostały na 12 zeszytów, zebranych w dwa tomy o tytułach Vision Vol. 1: Little Worse Than A Man oraz Vision Vol. 2: Little Better Than A Beast. Polscy czytelnicy dostali jeden, zawierający 272 strony obszerny tom, do którego oprócz samej historii syntezoida dołączono okładki poszczególnych zeszytów oraz trochę grafik koncepcyjnych. Jest więc na czym zawiesić oko. Komiks wydany został na papierze kredowym w miękkiej okładce ze skrzydełkami, czyli w formie, do jakiej przyzwyczaili się stali czytelnicy linii Marvel Now wypuszczanej przez wydawnictwo Egmont. Zabieg ten uważam za udany, bowiem komiks w grubszej wersji jednotomowej prezentuje się naprawdę dobrze.

Napisy końcowe

Vision to perełka komiksu superbohaterskiego. Jest pozycją, która zostawia czytelnika z większą liczbą pytań niż odpowiedzi. Z dylematem na temat człowieczeństwa, tolerancji, ukrywania prawdy przed bliskimi. Tego, czy każdy myślący twór, taki jak Vision, ma prawo do spokojnego i szczęśliwego życia. To przejmujący dramat o potrzebie akceptacji, uczuciu samotności, niezrozumieniu przez społeczeństwo. Vision w tym swoim oderwaniu od głównego nurtu komiksów Marvela staje się jednym z najlepszych i zdecydowanie godnym uwagi komiksem ostatnich lat.

Syntezoidalna rodzina. „Vision” – recenzja komiksu

 

Tytuł: Vision

Autor: Tom King

Wydawnictwo: Egmont

Liczba stron: 272

podsumowanie

Ocena
10

Komentarz

„Vision” zachwyca na poziomie fabularnym, jak również wizualnym. To pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika historii obrazkowych.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Vision” zachwyca na poziomie fabularnym, jak również wizualnym. To pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika historii obrazkowych.Syntezoidalna rodzina. „Vision” – recenzja komiksu