Mogłoby się wydawać, że współcześnie trudno pisać książki w konwencji fantasy, gdyż opowieści o wróżkach, elfach czy wiedźmach czytaliśmy już setki razy. Pisarze jednak udowadniają nam, że to nieprawda. Szczególnie autorzy Young Adult lubują się w światach fantastycznych i czerpią garściami z dobrze nam znanych motywów. Można dyskutować o jakości i oryginalności utworów, ale jedno jest pewne – literatura fantasy nadal się rozwija i cieszy popularnością. Czy Wiedźmi król wnosi coś nowego?
Głównym bohaterem Wiedźmiego króla jest Wytatt – transpłciowa wiedźma, identyfikująca się jako mężczyzna. Chłopak uciekł z królestwa wróżek, ponieważ nie był akceptowany przez swoje środowisko, które wiedźmy traktuje jako osoby gorszej kategorii. Jako narzeczony księcia Emyra czuł, że nie pasuje do królewskiej rodziny i nie podołałby monarszym obowiązkom, a poza tym nie był nawet pewien czy kocha narzeczonego. Po swojej ucieczce zamieszkał wśród ludzi, gdzie wreszcie poczuł wolność. Jednak ten stan rzeczy nie mógł trwać wiecznie, gdyż przeszłość dała o sobie znać.
(Nie)wyjątkowi bohaterowie
Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie, więc zagłębiamy się w przemyślenia Wyatta i poznajemy jego perspektywę na różne sytuacje. Niestety im więcej czasu z nim spędzamy, tym bardziej irytujący staje się dla czytelnika, ze względu na swój trudny charakter. Jest sarkastyczny i wulgarny, często jego działania są niezrozumiałe, przez co trudno mu kibicować. Mógł to być celowy zabieg, jednak brakuje w tym wszystkim balansu, żeby mimo wad, próbować się z nim utożsamić. Problemem są również postacie drugoplanowe, których charaktery są bardzo podobne do Wyatta, przez co w dialogach trudno je od siebie odróżnić. Używają tych samych słów, a nawet całych fraz, przez co brakuje tu zróżnicowania. Każdy bohater powinien mieć unikalną tożsamość, a w tym przypadku większość zlewa się ze sobą. Największy dysonans w tej kwestii wywołuje Emyr, który jest księciem, więc jego słownictwo, w teorii, musi być wyrafinowane, albo chociaż stwarzać pozory takiego. Tymczasem jego wypowiedzi do złudzenia przypominają myśli Wyatta. Co zaskakujące, postaci z dalszego planu, pojawiające się epizodycznie, mają nieraz więcej głębi, niż te pierwszo- i drugoplanowe.
Królestwo wróżek bez magii
Największym atutem Wiedźmiego króla jest rozbudowany świat oraz barwne opisy królestwa wróżek. Większość uwagi została poświęcona faunie i florze Asalinu, czyli miasta, z którego pochodzi Wyatt. Osoba autorska wykazała się niesamowitą wyobraźnią pod względem tworzenia fantastycznych zwierząt, nieraz korzystając z dobrze nam już znanych stworów, takich jak smoki.
Jednak pojawia się sporo nielogiczności w świecie przedstawionym, szczególnie biorąc pod uwagę, że najważniejszą zasadą wróżek jest utrzymanie ich istnienia w tajemnicy przed ludźmi. Dowiadujemy się, że królestwo niegdyś znajdowało się w innym świecie o nazwie Faera, jednak po jej zagładzie, magiczni mieszkańcy musieli przenieść się na Ziemię. Zamiast wybrać jakieś odległe miejsce w górach czy lasach, z dala od ludzkiej cywilizacji, wróżki osiedliły się na terenie… Nowego Jorku. Nie znamy szczegółów gdzie konkretnie, jednak z całą pewnością możemy przyznać, iż nie jest to odpowiednia lokacja dla magicznych stworzeń. Zwłaszcza że, jako czytelnicy, nie mamy pojęcia, w jaki sposób wróżki i wiedźmy się ukrywają. Asalin jest rozbudowanym i bogatym miastem, po którym latają smoki i inne zaczarowane stworzenia, więc utrzymanie tego miejsca w sekrecie byłoby niemożliwe. Do tego bardzo łatwo tam dojechać zwykłym samochodem, nigdzie nie ma mowy o granicy czy zaczarowanej bramie, która uniemożliwiałaby dotarcie tam ludziom.
Zastanawiające jest również wykorzystywanie ludzkiej technologii przez wróżki i wiedźmy, które oglądają Netflixa i mają konta w mediach społecznościowych typu Facebook. Nie wytłumaczono nam skąd mają pieniądze, skoro nie pracują w ludzkim świecie i nie posiadają kont bankowych. Przecież musiałyby jakoś opłacać platformy streamingowe i kupować telefony. Tego typu głupotek w książce jest dużo, co świadczy o nieprzemyślanej konstrukcji działania świata wróżek.
Gdzie ta akcja?
Książka niesamowicie się dłuży przez przemyślenia głównego bohatera, które potrafią trwać nawet kilka stron i nic nie wnoszą do fabuły. Często są one powtarzalne, aż do znudzenia. Ta postać rozwija się bardzo powoli i dopiero w ostatnich rozdziałach możemy dostrzec w nim jakąś przemianę. Akcja zaczyna się w połowie powieści, a opisy ważnych wydarzeń często mieszczą w dwóch, może trzech akapitach. Zdecydowana większość książki to rozmyślania i rozterki Wyatta. Nie można jednak powiedzieć, że fabuła jest przewidywalna, gdyż pojawia się kilka zaskakujących plot twistów, a wojna pomiędzy wróżkami a wiedźmami została dobrze poprowadzona narracyjnie.
Dla kogo jest Wiedźmi król?
Grupę odbiorczą Wiedźmiego króla trudno zdefiniować. Na pewno więcej frajdy z lektury będą mieli młodsi odbiorcy, ze względu na liczne kolokwializmy i anglicyzmy. Jednak sama treść jest przeznaczona dla starszych, ponieważ pojawiają się brutalne opisy przemocy. Nawet zamieszczono ostrzeżenie na drugiej stronie, choć powinno być to zaznaczone już na okładce, która swoją cukierkowością prędzej zachęci dziecko niż osobę dorosłą. Rodzicom polecam najpierw zapoznać się z treścią, jeśli przyjdzie im do głowy kupić tę powieść swoim latoroślom.
Sama fabuła jest interesująca, ale przez nadmiar przemyśleń głównego bohatera niemiłosiernie się dłuży. Wiernym fanom gatunku Young Adult powinna jednak przypaść do gustu.