Horror dziewiętnastowiecznych szpitali. „Runa” – recenzje książki

-

Kiedy Runa trafia do szpitala w La Salpêtrière, nic nie wskazuje na to, że oprze się robiącym furorę technikom leczenia słynnego neurologa, doktora Jeana-Martina Charcota. Ani na to, iż stanie się centralnym punktem śledztwa w sprawie seryjnych morderstw. Ale jak zamknięte w zakładzie psychiatrycznym dziecko może mieć cokolwiek z nim wspólnego?
Symbole i tajemnice

Tytułowa bohaterka powieści Very Buck trafia na oddział, na który przyjmowane są kobiety ze zdiagnozowaną histerią. To tutaj ma znaleźć pomoc, powrócić do równowagi pod opieką specjalistów. Niestety dziewczynka nie poddaje się najlepszej metodzie terapeutycznej oferowanej przez La Salpêtrière – hipnozie. Do tej pory stosujący ją doktor potrafił sprawić, że podległe mu pacjentki poddawały się (całkiem dosłownie) wszystkim zabiegom – aż natrafił na Runę. Dziecko dziwne, agresywne, budzące lęk we wszystkich wokoło. Wydaje się, że jedynym wyjściem na uwolnienie jej od dolegliwości będzie… lobotomia. Czyli nic innego, jak usunięcie tego kawałka mózgu, w jakim „tkwi” obłęd dziewczynki. A przynajmniej tak sądzi Jori Richard Hell, szwajcarski student medycyny, który w tym zabiegu dopatruje się szansy na sławę i wyleczenie miłości swojego życia. Pozostaje jeszcze kwestia morderstw i fakt, że Runa na pewno ma z nimi coś wspólnego – zwłaszcza że przy jej łóżku pojawiają się dokładnie te same symbole, co w miejscach zbrodni.

Mieli pomagać

Nie ma lepszego horroru niż historia psychiatrii. Czytanie nawet najbardziej suchego opisu przedstawiającego stosowane w XVIII i XIX wieku praktyki sprawia, że włos się jeży na karku. To jednocześnie dzieje fascynujące, swoiste studium przypadku, jak w imię pomagania można było znęcać się nad cierpiącymi ludźmi, a nieraz – pogarszać tylko ich stan.

Sportretowany w powieści Buck szpital La Salpêtrière istniał naprawdę, choć u zarania pełnił rolę fabryki, a później przytułku i więzienia. A doktor Charcot rzeczywiście w nim pracował od 1848 roku, najpierw jako asystent, później ordynator oddziału „epileptyków zwykłych” zapełnionego głównie przez histeryczki. To tam praktykował hipnozę, tworząc nieraz wielkie i spektakularne widowiska, gdy zamiast leczyć, wywoływał ataki wściekłości, płaczu, agresji, te wszystkie, które utożsamiano z tym zaburzeniem. Autorka Runy zresztą nie szczędzi czytelnikom brutalnych opisów stosowanych przez wczesnych psychiatrów zabiegów, jaakie dziś nazwalibyśmy prędzej torturami niż terapią. Czytając je, trudno uwierzyć, że ktokolwiek w ogóle je wymyślił. Niestety, droga do dzisiejszej wiedzy psychiatrycznej nie była ani łatwa, ani usłana różami i to nam właśnie unaocznia Runa.

Histeria jako zaburzenie przez wiele dekad uznawana była za czysto kobiecy problem, związany z… „wędrującą macicą” (tak, dobrze przeczytaliście). Wielość objawów histerii tłumaczono tym, że organ ten przemieszcza się po ciele i dlatego każda z dotkniętych tą przypadłością kobiet prezentowała inna zachowania. Jednym ze sposobów leczenia tej nerwowej dolegliwości był zakaz masturbacji wymuszany na pacjentkach albo poprzez noszenie pasów cnoty (tak, w XIX wieku, nie w średniowieczu), albo przymusową sterylizację. Czytając powieść Very Buck, nie uciekniemy od tych faktów, budujących atmosferę i klimat równie dobrze, jak otaczające tytułową bohaterkę tajemnice.

Jest po prostu strasznie

Runę można opisać jako thriller, kryminał, ale również horror. Opowiedziany na cztery głosy (perspektywa Joriego, Gerarda, Frederica i Lecoqa to narracja trzecioosobowa, a Maxime pierwszoosobowa) wciąga szybciej niż moglibyśmy się zorientować. To też, jednakże i przede wszystkim, przerażająca powieść pełna tajemnic, zagadek i mrocznych aspektów działania człowieka.

Autorka: Agata Włodarczyk

********************************************************************************

Niepokojące, niebezpieczne realia XIX-wiecznego Paryża. Nieobliczalna, niekontrolowana władza lekarzy nad pacjentami. Chorobliwa, nieposkromiona mania wielkości. Nie do końca wiesz, o czym jest ta książka, ale wiesz, że musisz ją przeczytać…

Vera Buck to mieszkająca w Szwajcarii niemiecka dziennikarka i blogerka, która prowadzi zarówno warsztaty pisarskie, jak i indywidualne lekcje pisania. Runa to jej debiut jako autorki. Debiut niezwykły, bo łączący w sobie w wysmakowany sposób elementy powieści grozy, horroru, thrillera i gotyckiego melodramatu.

Jeden z głównych bohaterów (de facto jest ich kilku – międzyinnymi tytułowa Runa, której imię zaczyna wzbudzać niepokój już podczas lektury) – młody Szwajcar, Johann Richard Hell – uczy się zwodu lekarza w jednym z najbardziej osławionych szpitali Paryża. W La Salpêtrière – klinice dla umysłowo chorych, budzącej postrach i grozę wśród mieszkańców metropolii oraz będącej zwielokrotnionymi siedmioma kręgami piekieł dla większości pacjentów (a w zasadzie pacjentek). Kliniką zarządza wybitny neurolog, doktor Jean-Martin Charcot. Wybitny? No właśnie…

Pobocznych wątków jest kilka – od wieloletniej przyjaźni, przez miłość niemożliwą, po niespełnionego następcę Charlesa Baudelaire’a. Wszystkie interesujące, wszystkie wciągające, choć początkowo zupełnie ze sobą niepowiązane i wymagające uważnej lektury dzięki swemu bogactwu i wyjątkowości.

Najciekawszy bohater? Zdecydowanie Monsieur Lecoq – były funkcjonariusz francuskiej Sûreté. Człowiek tak dogłębnie przekonany o tym, że naukowe teorie mówiące o budowie zewnętrznej człowieka determinują jego życie, że rezygnuje z pracy w policji (mimo ogromnych sukcesów jako detektyw) i – przekonany, iż jest przestępcą najgorszej maści, wiedzie żywot jakoby z boku społeczeństwa. Obserwuje ludzkie zachowania, wykorzystuje swoją wiedzę i umiejętności na bezzasadne, niekonstruktywne wypełnianie dnia za dniem podglądaniem innych, gdyż… w końcu jest przestępcą. Choć wielu skorzystałoby z jego ogromnej wiedzy i niesamowitego talentu, połączonego z umiejętnością logicznej myślenia – nie ma na to szans. Choć, jeśli  Monsieur Lecoq się czymś zainteresuje… A! To już inna sprawa.

Chirurgicznie precyzyjne w swej potwornej logice i konsekwencji opisy doświadczeń medycznych przeprowadzanych na ludziach. Bezlitosne i bezduszne traktowanie pacjentów przez personel, nie tylko lekarzy i studentów medycyny. Gwałty, pobicia, znęcanie się psychiczne. Okrutna droga, jaką szła i/lub mogła iść medycyna. Okaleczenia ciał i dusz. Łamanie ludzi. Niszczenie ich w imię nauki. Kobiety i dzieci – najsłabsi, najniewinniejsi. Częstokroć nieuleczalnie chorzy, więc tym bardziej bezbronni. W imię „celów wyższych” sprowadzeni do roli zwierząt doświadczalnych, tresowanych, trenowanych, traktowanych bez godności, szacunku, bez prawa głosu.

Fantastyczny język autorki i doskonałe tłumaczenie Agnieszki Hoffmann oraz Emilii Skowrońskiej. Nie na darmo panuje przekonanie, że tłumacz jest drugim autorem – że może zniszczyć lub stworzyć książkę. Tu trójka dam stworzyła razem coś ponadprzeciętnego pod względem językowym.

Oryginalne metafory, nietuzinkowe porównania, czasowniki ożywiające akcje w zupełnie nowatorski sposób. Czyta się dla samej przyjemności poznania języka i tego, jakim jego wirtuozem jest autorka.

Akcja wartka, zaskakująca, wielopoziomowa. Idąca kilkoma, początkowo zupełnie niespójnymi, absolutnie niepowiązanymi ze sobą torami. Postaci złożone, wyrafinowane. Żywe tak bardzo, że wydaje się czytelnikowi, iż spotkał takich ludzi. Albo że bardzo chce ich spotkać.

Subtelna, biało-turkusowo-atramentowa okładka z ilustracją kropel wody skrywa najczarniejsze odmęty ludzkiej duszy. Nie zapowiada okrucieństw, szaleństw i chęci wzniesienia własnego ego ponad innych. Nie zapowiada słów, które na długo zapadną w pamięć; zdań, które na zawsze zostaną gdzieś w odmętach świadomości; stronic, których nie chciałoby się czytać o żadnych człowieku…

Doskonały papier – biały, gruby, ciężki. Nieczęsto ma się w rękach tak dobrze wydane książki w miękkiej oprawie.

Po całej powieści zostaje – z jednej strony – niedosyt, z drugiej – wszechogarniający spokój. Oddech wolności. Ulga, że już koniec. Że można wrócić do życia, ze najgorsza z nocnych mar już nie siedzi ci na piersi, dusząc bezlitośnie…

Ta książka to nie thriller medyczny. To horror. Horror, jaki ludzie zgotowali ludziom. Horror, który nigdy nie powinien się był wydarzyć, bo katami są „światli, wykształceni, szanowani” obywatele. Ta książka to horror o ludzkości.

Autorka: Anna K. Misztal

Horror dziewiętnastowiecznych szpitali. „Runa” – recenzje książki

 

 

Tytuł: Runa
Autor: Vera Buck
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 592
ISBN: 978-83-62577-76-7

 

 

 


* Cytat pochodzi z recenzowanej książki – Runa Very Buck.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu