Popbookownik objął komiks swoim patronatem.
Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego do współpracy patronackiej dziękujemy Wydawnictwu Ultimate Comics
Historia komiksów sięga odległych czasów. Ich początków niektórzy badacze doszukują się nawet w średniowieczu, gdzie tworzono pierwsze historie obrazkowe sławiące bohaterów i świętych. Jednak największy rozkwit tej formy związany był z rozwojem XIX-wiecznej prasy. Wówczas to zaczęto publikować w gazetach krótkie, graficzne opowiadania. Początkowo miały one charakter komediowy i prześmiewczy.
Jednak szybko okazało się, że niewyszukane ilustracje i uniwersalny przekaz to klucze do sukcesu tychże nieskomplikowanych historyjek. Te błyskawicznie zaczęły zdobywać coraz większe rzesze fanów, by w dzisiejszych czasach tworzyć wielomiliardowy rynek, pełen różnorodnych stylów, rodzajów i gatunków.
Cudze chwalicie, swojego nie znacie
Polski komiks ma wiele twarzy. Mamy z jednej strony dobrze rozwinięty styl społeczno-obyczajowy, z drugiej – świetne historie przygodowe i fantasy. Niestety, nasze krajowe powieści obrazkowe, chociaż bardzo często dobre i nieodbiegające od innych, wciąż nie uzyskują statusu tak poważnego, jak pozycje zagraniczne. Pisząc wprost, o rodzimych dziełach mówi się albo mało, albo wcale. Dlatego tak ważne jest, by wspierać ojczystych twórców w ich pomysłach i pisać więcej o markach robiących wiele dla rozwoju polskiego komiksu.
Ultimate Comics to jedno z tych wydawnictw, które kładzie nacisk na nowych twórców. Liczą, że otwartością i współpracą z debiutanckimi autorami zapełnią lukę na rynku komiksowym ciekawymi i oryginalnymi publikacjami. Jak sami mówią, nie boją się wydawać niesztampowych powieści graficznych o różnej tematyce, by wyjść poza ramy jakże popularnych historii o superbohaterach. Ich sztandarowe tytuły pochodzą ze znanych w Polsce seriali, takich jak Riverdale czy Star Trek. Starają się w każdym miesiącu dostarczać nowatorskie tytuły, by zadowolić wybrednych czytelników. I tak w marcu bieżącego roku wypuścili pierwszy tom fantasy dla młodszych odbiorców Cienie na Niebie, rozpoczynający kilkurozdziałową serię Kręgi Magii autorstwa Kamila Murzyna. O samym twórcy wciąż nie znajdziemy wiele informacji w sieci, z tego powodu, że ten komiks to jego pełnoprawny debiut wydawniczy. Pierwocina, która swoją drogą, wypadła całkiem nieźle.
Szajka z Przełęczy Cieni
Cienie na Niebie to pełna przygód opowieść o czwórce małych łotrzyków wychowanych w mrocznej przełęczy pomiędzy dwiema górami oraz o ich podróży do świata na zewnątrz. Randal, Czermień, Gawron i Rzepik różnią się zarówno z wyglądu, jak i charakteru, jednak łączy ich wielka przyjaźń. Większość swojego czasu spędzają w ukrytej grocie (siedzibie szajki), planując napady rabunkowe na kolejnych kupców. Ich zdawać by się mogło monotonne życie niespodziewanie nabierze tempa, gdy zdecydują się okraść pewien niepozorny powóz zmierzający na zachód… Tak zacznie się ich wielka przygoda, w której niebezpieczeństwo będzie czyhać na każdym kroku.
Dobry debiut
Pierwszy z zeszytów Kręgów Magii zwiastuje naprawdę udaną komiksową serię fantasy skierowaną do młodszych czytelników. Cienie na Niebie stanowią swojego rodzaju wstęp do dłuższej opowieści. Historia niestety jest bardzo krótka (trzydzieści sześć stron i dodatki), przez co trudno odpowiedzieć coś więcej o samej fabule. Ta powieść graficzna, zanim na dobre się rozkręci, już się kończy, pozostawiając czytelnika z poczuciem ogromnego niedosytu. Obiecujący początek, owszem, ale nie wiadomo jeszcze, w którym kierunku wydarzenia potoczą się dalej. Szkoda, że dostaliśmy tak mało, bo uważam, iż dodanie kilku stron wyszłoby komiksowi na dobre i zwiększyłoby jedynie apetyt czytelnika na kolejne tomy.
Sama oprawa wizualna na bardzo wysokim poziomie. Widać, że autor jest „graficznym wyjadaczem” i doskonale wie, co robi. Rysunki są nadzwyczaj ładne, zarówno pod względem techniki kreski, jak i dbałości o drobne szczegóły. Dynamiczne kadry pokazujące akcje, przyciągają uwagę. Plansze, w których rządzą raczej ciemne barwy, wpływają znacząco na atmosferę powieści graficznej i jej odbiór. Bo chociaż to bardziej komiks skierowany do dzieci, to jednak jest mrocznie i tajemniczo. Dla mnie jedynym sporym minusem było dołączenie strony z opisem postaci jako dodatku po całej już historii, a nie przed. Myślę, że gdyby odbiorca wcześniej znał występujących bohaterów, ułatwiłoby to znacząco odbiór. Przez pierwsze kilka stron trudno połapać się, kto jest kim.
Tolkienowskie inspiracje
Sam autor nie ukrywa, że tworzenie serii Księgi Magii rozpoczął już w szkole średniej, gdy na korytarzach rządziły Magic the Gathering, gry fabularne z Mistrzem Gry, a do kin wchodził Władca Pierścieni. W tym młody twórca szukał inspiracji. Cały świat Cieni na Niebie tworzył się w głowie pisarza przez lata wraz z procesem absorbowania w okresie nastoletnim wszelkich wątków i motywów fantastycznych. Wczytując się głębiej w debiutancki komiks, znajdziemy motywy tolkienowskich historii, a także doszukamy się pewnych odniesień do legend arturiańskich.
Czy polecam? Ano, owszem. Seria ma w sobie potencjał i zapowiada się na tyle ciekawie, że warto będzie śledzić dalsze losy czwórki bohaterów.
Autor: Kamil Murzyn
Liczba stron: 52
ISBN: 978-83-956-391-59
Wydawnictwo: Ultimate Comics
Więcej informacji znajdziecie TUTAJ