Obecnie wszyscy mamy taki czas, że jedynym, czego pragniemy, to usiąść w ulubionym fotelu, wziąć do ręki lekką lekturę, zatopić się w niej i choć na chwilę zapomnieć o otaczającym nas świecie. Myślę, że idealnie do tego nadają się właśnie książki młodzieżowe. Nie dość, iż stwarzają możliwość kreatywnego spędzenia wspólnie czasu z dzieckiem, to również niosą ze sobą niekiedy walory edukacyjne, tak jak miało to miejsce w przypadku Śpiących Rycerzy. Czym jeszcze przyciąga czytelników ta powieść?
Ferie zimowe nie muszą być nudne
Tym razem Igor i Hanka spotykają się mroźną porą, na Podhalu. Oboje mają być uczestnikami specyficznego obozu, który zorganizował tata chłopca. Młody bohater nie pała do tego przedsięwzięcia zbyt dużym optymizmem, bowiem nie lubi śniegu, lodu i ogólnie zimna. Na miejscu protagoniści poznają pozostałe dzieci, między innymi Julkę i Prospera (swoją drogą, ciekawe imię, czyż nie?). Obóz z pozoru wydaje się być takim jakich wiele, jednak już od momentu zobaczenia magicznego namiotu (z zewnątrz zdaje się, iż jego rozmiary są niewielkie, ale jego wnętrze okazuje się naprawdę ogromne) wszyscy zrozumieją, że długo nie zapomną tych ferii. Opiekunami grupy niezwykłych podopiecznych są babcia Aliny, zwana panią Hawryluk, oraz guślarka Lilianna. To właśnie ta ostatnia zdradza im, jakie mają zadanie do wykonania. Otóż muszą zdobyć magiczny klejnot, znajdujący się na jednym ze szczytów górskich. Tylko jak tam się dostać, kiedy wszystko jest skute lodem i nie można wejść na szlak? Na domiar złego od jakiegoś czasu nie ma kontaktu z mistrzem Twardowskim. A za Igorem i Hanką wciąż podążają Dragomira i jej małżonek, Popiel…
Przechera, smok… O co tutaj chodzi?
Na wstępie należy wspomnieć, iż Śpiący Rycerze to już drugi tom serii Dzieci Dwóch Światów. Zapewniam, że nie trzeba poznawać ich po kolei, można śmiało zacząć od kontynuacji, a później przeczytać pierwszą część. Owszem, niekiedy pojawiają się drobne, bardzo symboliczne odniesienia do Mysiej Wieży (początek przygód Hanki i Igora), jednak nie wywołują one zamętu w głowie odbiorcy i jest on w stanie nadążyć za akcją. Niewątpliwym plusem drugiego tomu są jego bohaterowie. Oprócz tego, że znów pojawia się stara trójka znajomych, to również nie brakuje tutaj nowych postaci. Hanka to moja ulubienica. Stąpa twardo po ziemi, jest odrobinę zadufana w sobie i bardzo się denerwuje, kiedy okazuje się, że w danym przypadku to nie ona miała rację. Ale z drugiej strony potrafi współpracować z Aliną i Igorem oraz resztą, chociaż nierzadko trzeba ją do tego mocno przekonywać. Igor to druga postać, którą bardzo lubię. Ze sposobu zachowania przypomina nieco Hermionę we wczesnych latach szkolnych. Czyta ogromną ilość książek, nieco historycznych faktów poznaje od swojego ojca, będącego archeologiem, a to, czego nie wie, uzupełnia artykułami z internetu. To z nim najmocniej się zżyłam, może dlatego, że on również nie lubił zimna i z początku spędzenie ferii w górach widział tylko w czarnych barwach. Alina to ostatnia z głównej trójcy postaci, równie mądra co Igor, a przy okazji interesująca się ziołami, podobnie jak jej babcia, które niekiedy działały cuda. Pani Hawryluk to zaś sympatyczna starowinka, robiąca pyszne obiady, a przy okazji znająca się na wszelakich roślinach zielnych.
Oprócz postaci ludzkich autorki postanowiły w tej części wprowadzić trochę istot fantastycznych, takich jak smok czy też uroczy w swojej gburowatości kobold oraz lodowe panny. O tym, czy są to sprzymierzeńcy, czy jednak wrogowie naszych bohaterów, przekonacie się, rzecz jasna, jak sami sięgniecie po tę pozycję, jednak chciałam tu podkreślić, że nie zabraknie zaskakujących bohaterów pojawiających się znikąd i nagle. Na koniec należy wspomnieć o równie sympatycznych co tajemniczych Myszkach (pisownia oryginalna, żebyście nie pomyśleli, że myślę w tej chwili o małych gryzoniach), oni również swój początek mieli w pierwszym tomie, ale i w Śpiących Rycerzach pokrótce wyjaśniono jak znaleźli się w świecie Igora i Hanki. Można ich określić jako strażników całej grupy uczestników obozu, są odważni i gotowi do poświęceń. Ale dlaczego są Myszkami? To już zostawię wam do odkrycia. Podsumowując, autorki stworzyły całą plejadę ciekawych i bardzo oryginalnych bohaterów. Nikt tu nie jest taki sam, pojawia się tylko i wyłącznie dlatego, że ma określone zadanie do wykonania. I co najważniejsze, wywołują oni szereg przeróżnych emocji, od radości rozpoczynając, a kończąc na smutku, wzruszeniu.
Humor, wartka akcja i wiele innych
Kolejną zaletą Śpiących Rycerzy jest szybkość następowania po sobie kolejnych wydarzeń. Podczas lektury nie ma miejsca na nudę, postaci ciągle wpadają w jakieś tarapaty, zaś same rozdziały kończą się w taki sposób, że odczuwa się nieodpartą potrzebę sprawdzenia, co też zdarzy się na kolejnej stronie. Jeśli już jesteśmy przy konstrukcji rozdziałów, to trzeba tu wspomnieć, że są one przedstawiane na zmianę z punktu widzenia Hanki i Igora. Dzięki temu popularnemu zabiegowi czytelnikowi łatwiej zrozumieć motywy postępowania danego bohatera, jego sposób myślenie oraz poznać daną scenę nie tylko z jednej perspektywy. Każdy rozdział jest opatrzony rysunkiem, raz lisa, a raz kobolda.
Przechodząc do samej treści, to nie sposób nie wspomnieć o tym, że po raz kolejny sporo w niej humoru. Przykładem może być ten oto cytat, mówiący o tym, w jaki sposób Hania chciałaby się zemścić na swoim znienawidzonym kuzynie, Leszku: „Aha, a kiedy tylko wrócę do domu, przeszukam internet i znajdę jakiś sposób, żeby raz na zawsze pozbyć się Leszka. Najchętniej zamroziłabym go w karbonicie i wrzuciła do jamy potężnego sarlacca […]” (str. 203).
Jako ostatnią zaletę należy wymienić umiejętne wplecenie w fabułę legend słowiańskich, co wcale nie jest takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Dołączając do tego wszystkiego lekki styl obu autorek, czytelnik otrzymuje idealny materiał na przyjemną lekturę na jeden lub dwa wieczory.
Nic nie jest idealne
W tym konkretnym przypadku czytelnik może dostrzec niewiele wad, sama zauważyłam ich tylko dwie. Nie są one jednak zbyt poważne. Pierwsza z nich to ilość stron — powieść liczy nieco ponad czterysta kartek. Dla niektórych może ich być za wiele, jednak z racji tego, że obydwie autorki dysponują lekkim stylem, to przeczytanie jej nie zajmuje zbyt dużo czasu. I naprawdę wielka szkoda, że historia ta nie mogła potrwać chociaż odrobinę dłużej, bo czytelnik szybko zżywa się ze wszystkimi bohaterami, zwłaszcza tymi, których poznał w poprzedniej części.
Drobną skazą jest fakt, iż pewnie długo trzeba będzie poczekać na ewentualną kontynuację.
Dla kogo?
Z opisu czytelnik może łatwo wywnioskować, że Śpiący Rycerze to lektura jedynie dla młodszych osób. Nic bardziej mylnego. Osobiście lata młodości już dawno są za mną, a jednak podczas towarzyszenia Hance i Igorowi w ich czasem naprawdę niebezpiecznych przygodach bawiłam się świetnie. Myślę, że zarówno młodzież, jak i dorośli mają możliwość wyniesienia z tej historii wiele interesujących legend i faktów na temat na przykład tak popularnego miasta w górach jak Zakopane.
Czy warto?
Powieść ta to z pewnością udana kontynuacja przygód upartej Hanki oraz wszechwiedzącego Igora. Rzadko bywa tak, że kolejny tom przewyższa jakością pierwszy lub chociaż dorównuje mu nią. W tym przypadku tak właśnie się stało. Czytelnik może zanurzyć się w magicznej historii pełnej wyrazistych bohaterów, dynamicznej akcji oraz legend słowiańskich. To powieść nie tylko dla młodzieży, ale także dorosłych, pragnących choć na chwilę zapomnieć o całym otaczającym świecie.
Tom: 2
Seria: Dzieci Dwóch Światów
Autorzy: Agnieszka Fulińska, Aleksandra Klęczar
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 408
ISBN: 978-83-66173-30-9