Zemsta kobiece ma imię. „Córeczki” — recenzja książki

-

Adrian Bednarek to jeden z tych pisarzy, których doskonale zna całe polskie środowisko czytelnicze. Rynek wydawniczy zdobył dzięki powieściom Pamiętnik diabła (2014) i Proces diabła (2015), opisującym losy Kuby Sobańskiego, seryjnego mordercy z Krakowa. W jego prozie zaskakują przede wszystkim pomysły na motywy zbrodni i postacie zabójców. Teraz pisarz powrócił z nowym thrillerem psychologicznym, w którym wykorzystał motyw zemsty i wspólnej, mrocznej tajemnicy sprzed lat.
Wybrane córeczki

Dwie różne rodziny, dwie matki i pytanie: której córce pozwolisz przeżyć, a którą mam zabić? Kilkanaście lat później Ewa i Pola, te wybrane, pozostałe przy życiu, wciąż walczą z traumą z dzieciństwa. Skrajnie różne, dzieli je praktycznie wszystko: wiek, osobowość, plany na przyszłość, a łączy jedynie on — zamaskowany morderca, zwany Strachem na Wróble, który w odstępie dziesięciu lat sprowadził koszmar na ich rodziny. Każdej z nich ciąży przeszłość i żadna nie potrafi się z nią rozliczyć.

Kiedy Ewa w salonie fryzjerskim swojego chłopaka przypadkiem wpada na trop prowadzący do Stracha, nie waha się prosić Polę o pomoc. Wspólnie postanawiają odnaleźć bezwzględnego psychopatę, którego tożsamość pozostaje zagadką od ponad dwudziestu lat. Rozpoczyna się drobiazgowe i pełne zwrotów akcji śledztwo, które zmieni niejedno ludzkie życie.  Obie bohaterki łączy chęć zemsty. Mają tylko jeden cel – odnaleźć mordercę. A co dalej? Każda z nich ma swój scenariusz.

Główny temat: wendeta

Zemsta jest mechanizmem fascynującym, głęboko zakorzenionym w ludzkiej naturze. Mroczna i nieokiełznana, daje złudzenie wyrównania rachunków i wymierzenia sprawiedliwości.  Pozwala na ukojenie. Córeczki Adriana Bednarka to w dużej mierze historia o chęci rewanżu na człowieku, który zniszczył życie Ewie i Poli. To opowieść o mściwości, która podsycana i niekontrolowana, wywoływała kolejne, makabryczne wydarzenia. Odnalezienie przez główne bohaterki Stracha na Wróble stało się wręcz obsesją. W samej powieści znajdziemy mrok, rosnącą psychozę bohaterów, coraz większe szaleństwo i emocjonalne tragedie.

Chociaż na pierwszy rzut oka książka ma wszystko, co powinien mieć dobry thriller psychologiczny, to jednak z jakiś przyczyn ciężko było mi wciągnąć się w tę historię. Okładkowy opis kuszący, ilość stron lekko zatrważająca (ponad sześćset), a historia niestety mało realna, momentami nużąca jak przysłowiowe flaki z olejem. Niektóre opisy można byłoby skrócić, część dialogów wyrzucić, no i oczywiście pozbyć się scen erotycznych, które pasują do całej tematyki jak… no właśnie, wcale. Zbyt obszerne rozpisywanie się o rzeczach najmniej istotnych w moim przekonaniu nie budowało napięcia, a niestety bardzo męczyło. Zanim dojdziemy do momentu, w którym w fabule zaczyna się coś dziać, to jesteśmy prawie w połowie powieści.

Niestety, jak dla mnie za mało było tutaj czystego kryminału, a za dużo opowieści o kobietach, ich problemach rodzinnych i życiowych. Liczyłam, że Strach na Wróble będzie powracał częściej i to nie tylko w formie mglistych wspomnień z dzieciństwa. Sądziłam, że będzie nas straszył, jako ten główny, nieuchwytny koszmar.

Wszystko jest tutaj czarno-białe

Przy Córeczkach odniosłam wrażenie, ze wszystko w nich jest bardzo jednoznaczne. Złe, albo dobre, nigdy gdzieś pośrodku. Dialogi są sztuczne i mało wiarygodne, ociekające nadmierną słodyczą lub wręcz pałające nienawiścią. Ludzie są albo przesadnie mili, albo próbują się pozabijać. Bohaterowie skrajni, co jak najbardziej może być plusem, jednak tutaj te różnice zostały tak uwidocznione, że same postacie straciły na autentyczności.  Chociaż ich charakterystyka jest pozornie bogata, to jednak trudno było mi przywiązać się do któregoś z nich. Ewa i Pola niestety zostały przedstawione jako kobiety irytujące, aroganckie i pełne pychy. Ciężko było to czytać i żadna bohaterka nie wzbudziła mojej sympatii.

Jeżeli chodzi o fabułę, to chociaż autor stara się lawirować pomiędzy tragicznymi morderstwami sprzed lat, a wydarzeniami w teraźniejszości, bawiąc się z czytelnikiem w kotka i myszkę, to jednak dość łatwo można odgadnąć, co stało się w rodzinnych domach Ewy i Poli.  Tym samym nie ma też wielkiego zaskoczenia i efektu wow.

Podsumowując, Córeczki to nie jest zła książka, ale ma pewne, dość wyraźne mankamenty. Jeśli czytasz dużo thrillerów, to raczej umieścisz ją w swojej ocenie podobnie jak ja.  Momentami jest ciekawie, ale niestety zbyt często za bardzo rozwlekle. Sześćset stron to jednak zbyt dużo na powieść ze środkowej półki. Zacznij, zobacz, a jeśli nie będzie chemii, to bez wyrzutów sumienia odłóż.

Zemsta kobiece ma imię. „Córeczki” — recenzja książkiTytuł książki: Córeczki

Autor: Adrian Bednarek

Wydawnictwo: Novae Res

Ilość stron: 614

ISBN: 978-83-8147-540-2

Więcej informacji znajdziecie TUTAJ

podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

„Córeczki” Adriana Bednarka to książka dość nierówna. Są momenty, które pochłaniają w całości i takie, które irytują i nudzą. Thrillerowi wyjadacze mogą poczuć się zawiedzeni, bo chociaż sam pomysł na fabułę był w porządku, to jednak wykonanie trochę kulało.
Weronika Penar
Weronika Penarhttps://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/
Z zawodu behawiorystka i badaczka kociego zachowania -  nic co kocie, nie jest jej obce. Z zamiłowania czytelniczka dobrych kryminałów i książek przygodowych, kinomaniaczka i ciągła podróżniczka. Jeśli nie biega na swojej uczelni, nie uczy studentów lub nie czyta pod kocem książek, to na pewno podróżuje, szukając swojego miejsca w świecie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Córeczki” Adriana Bednarka to książka dość nierówna. Są momenty, które pochłaniają w całości i takie, które irytują i nudzą. Thrillerowi wyjadacze mogą poczuć się zawiedzeni, bo chociaż sam pomysł na fabułę był w porządku, to jednak wykonanie trochę kulało. Zemsta kobiece ma imię. „Córeczki” — recenzja książki