Ucieczka. „Blackwater. Magia i ogień” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Magia i ogień do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Akurat.

Pierumow połączył w swojej serii elementy powieści młodzieżowej, fantasy, steampunka i cyberpunka. Pierwszy tom okazał się dość oryginalny i mimo kilku wad, jak choćby sposobu przedstawienia głównej bohaterki, zapewnił godziwą rozrywkę i miejscami zadziwił. Zakończenie premierowej części cyklu Blackwater wzbudziło więc apetyt na więcej. A jak wypadło to więcej?

Magia i ogień, drugi tom serii Pierumowa, miał naprawdę spory potencjał. Autor stworzył świat, w którym magia łączy się technologią, wielkie maszyny na parę to niesamowite i skomplikowane wynalazki, na froncie trwa wojna z Barbarzyńcami, którzy potrafią rzucać zaklęcia, a w Nord Jorku Departament Specjalny ściga osoby magicznie uzdolnione. Sam opis książki brzmi dobrze, to pewien powiew świeżości na naszym czytelniczym rynku. A przynajmniej tak powinno być, bo kontynuacja Blackwater pozostawia, niestety, sporo do życzenia.

Poszukiwana

Molly Blackwater zostaje zatrzymana – podejrzewa się ją o posiadanie magii i działanie na szkodę państwa. Specjalne badania nie wykazują jednak, by tkwił w niej choć zalążek czegoś nadprzyrodzonego, zostaje więc wypuszczona z więzienia i może powrócić do swojego normalnego życia. Członek Departamentu Specjalnego, lord Spencer, ma na nią jednak oko, pragnie wykorzystać dziewczynkę w grze o władzę. Molly nie chce być czyimś pionkiem, pragnie zadbać o bezpieczeństwo swoich bliskich i odkryć tajemnicę swojej mocy. Sytuację pogarsza nowe odkrycie – jej młodszy brat również jest uzdolniony, protagonistka wie, że za chwilę ten sekret poznają także jej wrogowie. Musi więc podjąć kilka ważnych decyzji. Czy uda jej się ocalić bliskie jej sercu osoby?

Był potencjał

Magia i ogień to przykład pozycji z nierozwiniętym potencjałem. Jak już wspominałam wyżej, pierwszy tom rysował przed czytelnikiem dość ciekawy świat, pisarz miał więc spore pole do popisu, by tworzyć kolejne rysunki na tym płótnie. I chciał to zrobić, jednak nie wszystko poszło tak jak powinno. Ten tom jest nudny, niewiele się w nim dzieje, a fabuła to typowe błądzenie po omacku. Większość scen to zapychacze miejsca – nic nie wnoszą, nie przyspieszają ani napędzają zdarzeń, są niepotrzebne. Gdyby zebrać momenty, które rzeczywiście okazują się ważne dla fabuły, książka miałaby o wiele mniej stron.

Trudno wczuć się w ten tytuł, trudno sympatyzować z Molly, trudno bać się lorda Spencera i jemu podobnych. Jest sporo tajemnic, których autor nie odkrył przed czytelnikiem, i zapewne nie byłoby to nic irytującego, gdyby nie fakt, że nie otrzymali oni trzeciej części serii.

O czym jest ten tom? O Molly próbującej dowiedzieć się więcej o swojej mocy i pragnącej uchronić bliskich przed Departamentem. I na tym skupia się większość wydarzeń – raz osoby bohaterskie są uwięzione, potem wypuszczone na wolność, zaraz znowu wyznacza się nagrodę za protagonistkę, by znowu dać jej propozycję nie do odrzucenia. I tak w koło Macieju. Czy te wszystkie zdarzenia mają sens? Niestety nie. Wybory Molly niewiele wnoszą do historii, cały czas błądzi po omacku, a czytelnik ma dość czytania o kolejnej próbie uratowania bliskich.

Trudno znaleźć jakieś pozytywne aspekty tego utworu – może to, że autor ma nieskomplikowany styl. Książkę szybko się czyta, opisy nie nużą, dialogi mają większy sens. Ale to za mało, by dać się porwać tej opowieści…

Podsumowanie

Magia i ogień nie jest tak ciekawa jak Magia i stal. Pierwszy tom nie był idealny, miał swoje wady, ale okazał się o wiele ciekawszy i bardziej konkretny. Szkoda, że całkiem zgrabna opowieść dostała taką kontynuację, autor nie wykorzystał jej potencjału, oddając w nasze ręce dość nudny i przewidywalny utwór. Nawet jeżeli ukaże się trzecia część serii, i tak już po nią nie sięgnę.

Ucieczka. „Blackwater. Magia i ogień” – recenzja książki

Tytuł: Magia i ogień

Autor: Nik Pierumow

Wydawnictwo: Akurat

Ilość stron: 480

ISBN: 9788328711532

podsumowanie

Ocena
3

Komentarz

„Magia i ogień” ma może magię, ale ognia w niej zabrakło.
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Magia i ogień” ma może magię, ale ognia w niej zabrakło. Ucieczka. „Blackwater. Magia i ogień” – recenzja książki