Jakie macie skojarzenia z konwentami? Przede wszystkim jest to miejsce, w którym znajdziecie uśmiechnięte twarze, dużą dawkę rozrywki i humoru oraz tłumy pozytywnie nastawionych ludzi. Dla mnie oznacza to dodatkowo zaangażowanie się w organizację imprezy, a co za tym idzie – nieprzespane noce. Konwent to czas dzielenia się wspólną pasją, dlatego zapraszam was do tego świata.
O festiwalu słów kilka
Już po raz piąty odbył się w Toruniu, w Dworze Artusa, Festiwal Kultury Popularnej DwuTakt. Co roku konwent poświęcony jest innej tematyce, tym razem organizatorzy wybrali cyberpunk jako motyw przewodni. Różnorodne zagadnienia związane z wizją przyszłości były niemal na wyciągnięcie ręki: począwszy od sztucznej inteligencji, a kończąc na cyberbezpieczeństwie.
Cała impreza została podzielona na strefy. Pierwsza z nich, Cyberpunk w popkulturze, była oblegana zwłaszcza przez fanów science fiction. W tej strefie odbył się konkurs cosplayowy, jak również miały miejsce prelekcje na temat cyberbezpieczeństwa oraz innych ciekawostek związanych z wizją nadchodzącej przyszłości.
Kolejna dotyczyła bohaterów znanych ze świata Marvela i DC, Renesans superbohaterów, gdzie dokładnie została przetestowana wiedza uczestników na temat ogólnej znajomości superbohaterów. Analizowano również komiks o Batmanie sprzed trzydziestu lat, aby dowiedzieć się, czy człowiek-nietoperz rzeczywiście zabił Jokera.
W Strefie kryminału było najwięcej spotkań autorskich, między innymi z Grzegorzem Brudnikiem oraz Wojciechem Chmielarzem. Nie zabrakło również strefy mangi i anime, gdzie mogliśmy się przenieść do krajów Dalekiego Wschodu i dowiedzieć się, czym jest manhwa oraz „zwiedzić” Kraj Kwitnącej Wiśni. Uczestnicy oglądali także w sali kinowej Dworu Artusa filmy ściśle związane z tematem cyberpunku, grali w gry konsolowe oraz VR. Najważniejsza była dla mnie strefa gier planszowych, w której zachęcałam wszystkich do wspólnej zabawy przy stole.
Z pamiętnika wolontariusza, czyli jak wygląda dzień gżdacza
Z tą nieprzespaną nocą, o której wspominałam na wstępie, troszkę przesadziłam, ponieważ DwuTakt nie był tak wielkim konwentem, jak Polcon czy Copernicon i cała impreza zaczynała się o jedenastej, a nie ósmej rano, jak zazwyczaj ma to miejsce. Wolontariusz musi zjawić się wcześniej, aby pomóc w przygotowaniach i dopiąć wszystko na ostatni guzik. Mój dyżur odbywał się w games roomie. Ze względu na to, że logo tegorocznego konwentu przedstawiało dymek żywcem wyjęty z komiksu, my (to znaczy ekipa games roomu) również postanowiliśmy wykorzystać ten motyw. Dlatego przygotowaliśmy swoje dymki z różnego rodzaju tekstami typu: Game Over, Ka-Boom czy też OMG!!!, zdobiące nasze czarne koszulki. W ten sposób byliśmy rozpoznawalni wśród uczestników.
Na początek musieliśmy przygotować gry do games roomu, w tym celu każdy z nas wybrał ze Stowarzyszenia Miłośników Gier i Fantastyki Thorn tytuły, które znaliśmy na tyle dobrze, aby móc je później wytłumaczyć innym. Kolejnym zadaniem była odpowiednia ekspozycja gier, czyli ułożenie ich na stole w taki sposób, żeby przyciągały uwagę młodszych oraz starszych graczy. Kiedy odpowiednio ustawiono ławki, a gry czekały w gotowości, zaczęliśmy odliczać czas w oczekiwaniu na pierwszych ochotników, gdy tacy się pojawią, wtedy zaczyna się cała zabawa! Nasza praca polega przede wszystkim na tłumaczeniu reguł gry wcześniej wybranych przez nas pozycji, zachęcaniu do wspólnej zabawy oraz na graniu w planszówki. Obserwowanie ludzi „pochłoniętych” rozgrywką jest bardzo przyjemnym zajęciem. Uświadamiam sobie wtedy, w jak łatwy sposób planszówki łączą generacje, ponieważ przy stole siedzą wszyscy – dzieci, młodzież, rodzice, a także dziadkowie. W takich momentach zdaję sobie sprawę, że do szczęścia wcale nie potrzeba wiele.
Niestety bycie gżdaczem ma również swoje mniej przyjemne strony. Czas, który poświęcamy na dyżur, nie pozwala nam wziąć udziału w innych atrakcjach. Udało mi się jednak pójść na jeden wykład pod tytułem Biofizyk w świecie nanomaszyn, czyli cyberpunk współczesny profesora doktora habilitowanego Wiesława Nowaka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Wystąpienie, choć bardzo ciekawe, okazało się trudne, ponieważ uświadomiło mi, jak dużo jest jeszcze do odkrycia i jakie znaczenie w naszym życiu ma nauka.
Jeśli wśród was, drodzy czytelnicy, są osoby, które nie były jeszcze na żadnym konwencie, to serdecznie zapraszam, pozytywne wrażenia gwarantowane!