Był sobie pies. I samochód. Ale pies ważniejszy. Byli też sobie gangsterzy, którzy popełnili największy błąd swojego życia – zabili czworonoga. Widocznie w szkole dla zbirów nie uczą żelaznej zasady – nie dotykaj psa nie swego, bo poniesiesz konsekwencje czynu tego. A te okazały się dość krwawe. Drugie przykazanie świata zabójców powinno brzmieć – nie zadzieraj z Wickiem.
John Wick wygląda na sympatycznego i niegroźnego mężczyznę. Kiedy jednak wejdziesz mu na odcisk, patrz żelazna zasada numer jeden, wtedy… Cóż, zapewne zamknięcie się w najpilniej strzeżonym forcie ukrytym głęboko w amazońskiej dżungli nie byłoby w stanie zapewnić osobie, z którą Wick ma porachunki, bezpieczeństwa. John zrobi wszystko, byle tylko ją dopaść, a my, widzowie, trzymamy kciuki za powodzenie misji eksterminacji.
Trudno powiedzieć, na czym polega sukces serii o przygodach tego mordercy na emeryturze. Fabuła bowiem jest niezwykle prosta, stanowi dodatek do wydarzeń rozgrywających się na ekranie, najważniejsze są sceny pełne fruwających pocisków, ciosów i upadków. Jedno okazuje się jednak pewne – ta seria cieszy się sporą popularnością, a najnowsza część cyklu kolejny raz nie zawodzi.
Bij-zabij
John złamał jedną z podstawowych zasad – zabił kogoś na terenie hotelu Continental, co niesie ze sobą pewne skutki. W miejscu tym obowiązuje rozejm – nikt nikogo nie zabija, to swego rodzaju azyl. Wick nie przestrzegał świętych zasad i przelał krew oponenta na terenie placówki. Za to może być tylko jednak kara – ekskomunika. Za głowę bohatera wyznaczono nagrodę – czternaście milionów dolarów. Każdy zbir w Nowym Jorku ostrzy sobie pazurki na taki zarobek.
John nie ma wyboru, musi wymyślić plan, jak odpokutować za swój grzech i wrócić do łask osób u władzy. Wybiera się w niebezpieczną podróż, przy okazji starając się przeżyć. Co nie będzie łatwe, gdyż jego tropem podąża niezliczona liczba zabójców maści wszelakiej.
Wiele odmian fu
John Wick nie jest ambitnym filmem. To kino akcji w najczystszej postaci, gdzie fabuła stanowi drugo- albo trzeciorzędną kwestię. Twórcy produkcji stawiają na sceny poświęcone walce – cały obraz to jeden wielki bitewny fajerwerk, który co chwilę wybucha nowymi pomysłami na pokazanie starć protagonisty i jego przeciwników.
Kiedyś miałam ambitny plan policzenia osób, jakim zostaje odebrane życie, niestety w ferworze walki okazuje się to dość utrudnione. Wszystko dzieje się bowiem bardzo szybko. Na początku pojawia się kilku oponentów, jednak im dalej, tym mamy ich coraz więcej, czasami nie nadążamy z przyswajaniem informacji, który to już wróg poległ.
A ci umierają w najróżniejszy sposób – niektórzy zostają zadźgani, inni zastrzeleni, kolejnym Wick funduje bliskie spotkanie z… kopytami konia. Tak, dobrze widzicie – w tej części naprawdę wiele się dzieje. To tak jak w serii Szybcy i wściekli – twórcy raczą nas nowymi konceptami na pościgi (czołgiem, łodzią podwodną, skoki pomiędzy budynkami), a osoby odpowiedzialne za przygody Johna ideami dotyczącymi pozbywania się oponentów. Jak już wspominałam, za głowę bohatera wyznaczono całkiem pokaźną sumkę, nic więc dziwnego, że przeciwników mnoży się niczym grzybów po deszczu. Pojawia się jednak pytanie – czy życie nie jest im miłe? Przecież każdy wie, że Wick to LEGENDA. A od takich osób, jak on, należy trzymać się z daleka.
John, jak to powiedziała moja koleżanka z redakcji, wykorzystuje różne style akcji – mamy kung-fu, gun-fu, knife-fu, belt-fu, horse-fu. Nie zapominajmy także o book-fu. Scena z użyciem tej ostatniej sztuki walki jest najlepszą w całym filmie. Pokazuje również wyższość książek w twardej oprawie nad tymi w miękkiej! A widz siedzi i coraz szerzej otwiera oczy.
John i jego świta
W trzeciej odsłonie serii pojawia się kilku nowych bohaterów. Na uwagę zasługuje zwłaszcza dwójka z nich – grana przez Halle Berry Sofia i Zero, w którego wciela się niesamowity Mark Dacascos. Aktorka kradnie sceny, w jakich występuje. Jest po prostu niesamowita, trudno nie polubić granej przez niej postaci. A Mark? Cóż, on kradnie cały film. Jego bohater nie dość, że umie walczyć, co nie jest niczym nowym, jeśli zna się aktora i role, jakie mu się powierza, to jeszcze okazuje się niezwykle… creepy. Nie zdradzę za wiele – to słowo pasuje do zachowania antagonisty.
John Wick 3 nie rozczarowuje. Jest szybko, jest intensywnie, jest krwawo. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że droga bohatera okazuje się wyścielona trupami. Jeśli lubicie czyste kino akcji i widzieliście wcześniejsze części serii, ta również przypadnie wam do gustu. Mam nadzieję, że zobaczymy czwarty film, bo koncept na niego brzmi interesująco.
Tytuł oryginalny: John Wick: Chapter 3 – Parabellum
Reżyseria: Chad Stahelski
Rok powstania: 2019
Czas trwania: 2 godziny 10 minut