W 1926 roku Maria Kutschera, postulantka z salzburskiego opactwa Nonnberg, została poproszona o nauczanie jednego z siedmiorga dzieci owdowiałego kapitana Georga von Trappa. Po jakimś czasie zaczęła opiekować się również pozostałymi potomkami wojskowego. Chociaż Maria nie pałała uczuciem do Georga, kochała jego dzieci, dlatego też ostatecznie przyjęła oświadczyny starszego o dwadzieścia pięć lat mężczyzny. W 1938 roku, po anszlusie Austrii przez Niemcy, rodzina Trappów opuściła kraj i udała się do Stanów Zjednoczonych Ameryki. Burzliwe losy Marii, jej męża i dzieci zostały spisane przez nią samą w wydanej jedenaście lat później książce The Story of the Trapp Family Singers. W 1959 roku Richard Rodgers i Oscar Hammerstein II wykorzystali tę historię do stworzenia scenicznego musicalu zatytułowanego The Sound of Music. Jak w przypadku popularnych przedstawień bywa, powstanie filmowej adaptacji pozostawało kwestią czasu.
How do you solve a problem like Maria
Maria (Julie Andrews) pragnie zostać zakonnicą, jednak sprawia ona poważne problemy wychowawcze swoim przełożonym. Młoda kobieta uwielbia spędzać czas, biegając po alpejskich stokach, śpiewając i zajmując się wszystkim, co tylko przyciąga jej uwagę. Ponadto Maria ma tendencję do spóźniania się i właściwie daleko jej do wzorowej, ściśle przestrzegającej reguł postulantki. Z tego też względu Matka Przełożona (Peggy Wood) postanawia wysłać ją do pracy w posiadłości wdowca, kapitana marynarki wojennej Georga von Trappa (Christopher Plummer). Maria miałaby opiekować się siedmiorgiem jego dzieci. Nieokrzesana, lecz pełna radości, werwy i dobroci protagonistka szybko przekonuje się, że zadanie to nie będzie należało do najłatwiejszych. Dzieci skutecznie starają pozbyć się nowej opiekunki. Ponadto Georg, przyzwyczajony do musztry, bezsprzecznego wykonywania rozkazów i bycia surowym panem domu, traktuje Marię jako zło konieczne.
>>Polecamy: Ugryźć klasyka. „Rebeka” – Daphne du Maurier<<
Climb Ev’ry Mountain, search high and low
Nietrudno domyślić się, że filmowa wersja historii rodziny Trappów, jak zwykle w takich przypadkach, momentami różni się od prawdziwych wydarzeń, niemniej jednak Dźwięki muzyki to produkcja, która zachwyca i na długo zapada w pamięć. Julie Andrews, za sprawą swego uroku i delikatności, doskonale sprawdziła się w roli Marii. Wraz z rozwojem fabuły czuć, jak główna bohaterka, z niezbyt dojrzałej, lecz niezwykle szczerej, potrafiącej wybaczać i prostodusznej dziewczyny, przekształca się w kobietę akceptującą nie tak znowu prostą (bo stojącą w sprzeczności z jej pragnieniem powierzenia życia Bogu) miłość do Georga. Maria jest wytrwała, nieugięta i potrafi zjednać sobie niesforne dzieci kapitana, którym najzwyczajniej w świecie brakuje uwagi i czułości. Christopher Plummer również znakomicie wywiązał się ze swojego zadania. Georg von Trapp w jego interpretacji jest poważny i zdecydowanie stanowczy, lecz zarazem czarujący i skrywający pokłady wrażliwości. Nie wolno zapomnieć o siódemce młodych aktorów wcielających się w dzieci kapitana, którzy zdecydowanie nadali tej produkcji autentyczności. Czuć w niej typowo hollywoodzki, klasyczny styl prowadzenia fabuły i rozwoju postaci, jednak dzięki temu w trakcie seansu możemy liczyć na odpowiednią dawkę wzruszeń i dramatów.
Edelweiss, Edelweiss, every morning you greet me
Najważniejszym elementem produkcji jest oczywiście muzyka. Mistrzowsko skomponowane, łatwo wpadające w ucho i przyjemne dla odbiorcy piosenki nadają filmowi odpowiedniego klimatu, doskonale wpisując się w sceny, w których zostały wykorzystane. Najwięcej partii wokalnych przypadło Julie Andrews. Aktorka po zagraniu tytułowej roli w Mary Poppins miała za sobą odpowiednie doświadczenie i bardzo dobrze je wykorzystała. W utworach wykonywanych przez dzieci da się wyczuć pewne braki warsztatowe, ale biorąc pod uwagę względy fabularne, wpisują się one we wspomnianą wcześniej autentyczność. Niestety głos Christophera Plummera nie mógł wybrzmieć w całej okazałości, bowiem śpiewane przez niego piosenki zostały częściowo zdubbingowane w procesie postprodukcji przez Billa Lee. Niemniej jednak trzeba pogratulować osobom odpowiedzialnym za poprawki, ponieważ zmiany są praktycznie nie do rozróżnienia przez osoby nieposiadające wprawnego ucha.
Grzechem byłoby niewspomnienie o świetnych zdjęciach i krajobrazach widocznych na ekranie. Alpejskie wzgórza i łąki oraz zabudowa Salzburga pozbawiona nowoczesnych, współczesnych budynków zachwycają swym majestatem i klimatem.
So long, farewell
Dźwięki muzyki to film z doskonałą obsadą aktorską, niezapomnianą muzyką i przepięknymi krajobrazami, który bawi i wzrusza. Można by narzekać, że niektóre wątki fabularne zostały rozwinięte i poprowadzone w nazbyt radosny, hollywoodzki, „musicalowy” sposób, lecz wtedy produkcja straciłaby części swojej magii. Wydarzenia związane z anszlusem i przejęciem władzy przez nazistów, przedstawiające ucieczkę z Austrii, są wystarczająco dramatyczne i trzymające w napięciu, jednak poświęcono im o wiele mniej czasu niż romansowi rozkwitającemu pomiędzy Marią a Georgem, co niektórzy z odbiorców z pewnością uznają za wadę. Jeśli lubicie filmy w starym stylu (z całym bagażem zalet i wad tego typu produkcji) i/lub musicale, to seans z Dźwiękami muzyki może okazać się strzałem w dziesiątkę.
Reżyseria: Robert Wise
Scenariusz: Ernest Lehman
Muzyka: Richard Rodgers, Oscar Hammerstein II, Irwin Kostal
Rok premiery: 1965
Czas trwania: 2 godziny 54 minuty
Wszystkie cytaty w tytule recenzji i śródtytułach pochodzą z filmu Dźwięki muzyki, reż. Robert Wise, 1965.