Życie to nie bajka. „Ross Poldark” – recenzja książki

-

Przeważnie najbardziej podobają mi się książki z gatunku fantasy lub science fiction, wizja recenzowania książki, która wręcz krzyczy „Jestem obyczajówką!” wydawała się wizją wprost z koszmarów. Przeczuwałam nudę, sztampę i niepotrzebne przedłużanie historii dziesięciostronicowymi opisami przyrody… i wiecie co? Pomyliłam się. Przyznam z ręką na sercu, że tę pozycję przeczytałam w dwa wieczory, bo niesamowicie mnie wciągnęła. Czy mi wstyd? Tak, wstyd mi, że wcześniej nie zainteresowałam się sagą rodu Poldarków.
Gdy los wszystko zabiera

Główny bohater, kapitan Ross Poldark, wraca w rodzinne rejony Kornwalii po wyczerpującej wojnie w Ameryce. Patrzy w przyszłość z wielką nadzieją – marzy mu się dojście do siebie w majątku ojca, gdzie wieść będzie spokojne życie nieco zubożałego szlachcica oraz ponownie spotka się z ukochaną. Wspomnienie pięknej Elizabeth trzymało go podczas wojny przy zdrowych zmysłach, pchało do działania i nieustannej walki. Tym bardziej więc wyczekuje momentu, gdy znów ją zobaczy.

Jednak w rodzimej Namparze na Rossa czeka wielki zawód, którego gorycz będzie musiał przełknąć szybko i z honorem – stary Poldark nie żyje, choroba miesiącami odbierała mu siły, aż w końcu jego umęczony organizm przestał funkcjonować. Okazuje się również, że Elizabeth miała dość czekania i trwania w niepewności oraz niewiedzy czy oblubieniec wciąż żyje, więc podjęła rozsądną decyzję o zaręczynach z jego kuzynem, Francisem. Na domiar złego gospodarstwo Poldarków popadło w ruinę… Czy Ross poradzi sobie z bólem po stracie i złamanym sercem?

Niespodziewana odmiana

W życiu często bywa tak, że to właśnie z początku niepozorne wydarzenia, przypadkowe spotkania odmieniają wszystko, wywracają świat do góry nogami. Początkiem efektu śnieżnej kuli w przypadku Rossa był wyjazd do miasteczka Redruth w celu zakupu wołów. Ostatecznie wrócił nie tylko z nowymi zwierzętami do pracy w gospodarstwie. Do domu Poldarka – naszego bohatera oraz pary leniwych i lubiących pić służących – dołącza uratowana z rąk opryszków dziewczynka i jej parchaty szczeniak. Demelza, bo tak na imię nowej mieszkance, szybko zaaklimatyzuje się w posiadłości swojego nowego chlebodawcy, zapomni o przykrym dzieciństwie, a dzięki wrodzonej ciekawości oraz chęci do nauki, szybko zyska szacunek i uznanie Rossa.

Nie tylko oni

Graham Winston w swojej książce absolutnie nie skupia się tylko i wyłącznie na parze głównych bohaterów i chwała mu za to! Poznajemy problemy i życie codzienne wielu mieszkańców Nampary i okolic – rodzinę młodego Poldarka, przyjaciół, pracowników, ludzi dzierżawiących jego ziemie, wrogów… Oni wszyscy mają swoje historie, które mniej lub bardziej wiążą się z życiorysami Rossa i Demelzy. W małej społeczności wieści szybko się rozchodzą, ludzie sami chcą wymierzać sprawiedliwość, życie nie jest całkiem białe albo całkiem czarne, we wszystkim przeplatają się odcienie szarości. Myślę, że właśnie takie zniuansowane odmalowanie codzienności sprawia, że tak bardzo wciągamy się w fabułę tej powieści – wrażenie autentyczności oraz jakaś taka ciężka do opisania swojskość. Tu nic nie jest na siłę idealizowane, nawet tematowi młodzieńczej miłości daleko od sielskiego klimatu. Wspaniale oddana rzeczywistość Anglii XVIII wieku – zdrady, podejrzane układy, kłótnie przyjaciół, spory rodzinne, choroba, niesprawiedliwość, wojna, ale również magiczne chwile radości, zakochania oraz dni, które po prostu są szczęśliwe i beztroskie.

Co tak wciąga?

Wszystko, naprawdę. Każdy rozdział ma w sobie coś ciekawego, a styl pisania Winstona jest tak przyjemny, że czytanie ani trochę nie męczy. Samo wydanie jest poza tym bardzo dopieszczona i pozbawione błędów  – Rossa Poldarka bez problemu dałoby się przeczytać w jeden dzień. Po lekturze zostaje jednak niedosyt i chęć na kolejną książkę z sagi „Dziedzictwa rodu Poldarków”. Jedyna rzecz, która mnie drażni, to okładka (choć to tylko osobista preferencja) – jest moim zdaniem kiczowata i to ona właśnie początkowo mnie zniechęcała do podjęcia lektury. Poza tym elementem sama powieść jest świetna – wzorcowo napisana i estetycznie złożona. Nic, tylko pędzić do księgarni po swój egzemplarz!

Życie to nie bajka. „Ross Poldark” – recenzja książki


Tytuł:
Ross Poldark

Autorzy: Winston Graham

Wydawnictwo: Czarna Owca

Liczba stron: 464

ISBN: 978-83-8015-165-9

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Prawdziwa gratka nie tylko dla fanów obyczajówek. Bardzo dobrze oddaje rzeczywistość sprzed ponad dwustu lat. Absolutnie nie jest mdłym romansidłem, choć może sprawiać takie wrażenie. Na postawie sagi powstał serial Poldark – Wichry losu – wyprodukowany przez BBC, a w Polsce emitowany przez TVP1 i Epic Drama.
Jagoda Lechowicz
Jagoda Lechowicz
Zapalony gracz, rysowniczka, czytelniczka, fanka dobrego horroru i seriali animowanych. Wiecznie roztrzepana, uparcie utrzymuje, że jest jeszcze dzieckiem i ma do tego prawo. Właścicielka czarnego smoka o aparycji psa i kota o aparycji kota.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Prawdziwa gratka nie tylko dla fanów obyczajówek. Bardzo dobrze oddaje rzeczywistość sprzed ponad dwustu lat. Absolutnie nie jest mdłym romansidłem, choć może sprawiać takie wrażenie. Na postawie sagi powstał serial Poldark – Wichry losu – wyprodukowany przez BBC, a w Polsce emitowany przez TVP1 i Epic Drama.Życie to nie bajka. „Ross Poldark” – recenzja książki