O istotach z nadludzkimi zdolnościami powstało już wiele produkcji i książek, lecz równie sporo jeszcze przed nami. Co i rusz twórcy wymyślają coś nowego, coś, co przyciągnie jak największą rzeszę fanów. Nie inaczej jest z komiksami. Tym razem Niekończąca się walka dała niezłe pole do odczuwania skrajnych emocji związanych z walkami i przeróżnymi istotami nie z tego świata.
Kto tym razem się pojawi?
Wszyscy nie żyją. Członkowie Ligi Sprawiedliwości tym razem nie zwyciężyli. Oprócz jednego. Flasha. Wszystko wskazuje na to, iż to on doprowadził do zagłady tej grupy superbohaterów. Tajemniczy napastnik atakuje Szkarłatnego Sprintera i obarcza go winą za uśmiercenie jego rodziny. Okazuje się, że niebezpieczna broń wroga niesie ze sobą również pewną korzyść – przenosi wszystkich w czasie, dzięki czemu Flash otrzymuje kolejne szanse na uratowanie swoich współtowarzyszy. Czy bohater, wraz z Batmanem, rozwiąże zagadkę i wyzwoli miasto? Poza tym będą musieli się oni zmierzyć z najeźdźcami z kosmosu, którzy są mikroskopijnych rozmiarów, szalonymi superżołnierzami oraz królową mórz, czyli Merą!
Ciągłe starcia
Jeśli znajdzie się wśród was ktoś, kto chciałby sięgnąć akurat po ten tom, bo ma nadzieję, że będzie się w nim dużo działo, to jest to strzał w dziesiątkę. Podczas lektury komiksu serce nie raz staje z emocji, nawet niekiedy dochodzi do niekontrolowanego jęku bądź też krótkiego okrzyku. Jak to w uniwersum DC często bywa, pozytywni bohaterowie zostali tak przedstawieni, iż nie da się ich nie lubić (nawet wtedy, gdy robią coś głupiego i chciałoby się nimi mocno potrząsnąć), zaś ci po drugiej stronie barykady są przesiąknięci na wskroś złością, do tego stopnia, iż czytelnik odczuwa to prawie na własnej skórze. Komiks zawiera 132 strony, ale dzięki ciągłym walkom i podzieleniu na kilka części, jego lektura nie zajmuje dużo czasu.
Kolorowo i elegancko
Czwarty tom został wydany prawie idealnie. Każdy obraz stworzono z niezwykłą starannością, dbałością nawet o najmniejszy szczegół. Całość zaś wydrukowano na wysokiej jakości papierze, co jeszcze bardziej uprzyjemnia lekturę. Niestety, ale sama oprawa powstała jakby po macoszemu. Nie dość, że okładka jest miękka, to dodatkowo ma skrzydełka, co odbierało mi niewielką część przyjemności, płynącej z czytania.
Współczucie i ciągłe trzymanie kciuków
Podczas lektury Niekończącej się walki ciężko oderwać się od towarzyszących jej uczuć. Można nawet napisać, iż przewija się tutaj swego rodzaju schemat. Superbohaterów spotyka coś złego, więc czytelnik odczuwa współczucie, ale i nadzieję, że uda im się wyjść cało z kolejnej opresji. Później nadnaturalne postacie, na swój odrębny sposób, próbują pokonać wroga, a przy tym uratować ludzkość, a najlepiej cały świat, więc główną emocją na tym etapie jest podziw dla bohaterów, ale niekiedy również i współczucie dla nich. I w końcu, kiedy wszystko szczęśliwie się kończy, czuje się dumę i rozpierającą radość. Następnie zaś czytelnik przewraca kartkę i widzi na niej numer kolejnej części, co jest jednoznaczne z tym, że cały powyższy emocjonalny schemat się powtórzy. Twórcy sprawili przez to, iż cały komiks czyta się niezwykle szybko, pomimo starań, żeby robić to jak najdłużej.
Zwyczajne życie?
Podobnie, jak w produkcjach filmowych, tak i w komiksie twórcy ukazali nie tylko walki superbohaterów, ale również ich zwyczajne życie, a także to, iż pomimo niezwykłych zdolności i tak miewają problemy podobne do naszych (przykładem może być chociażby Zielona Latarnia, który nie wierzył w siebie). To czyni z tych osób o nadzwyczajnych umiejętnościach, postacie bardziej przypominające nas samych.
Spójna opowieść
Myślę, że na podstawie czwartego tomu można by nakręcić niezwykle emocjonujący i przepełniony akcją film. Wszystkie wydarzenia płynnie przechodzą w następne, jest zachowana ciągłość, nawet wspomniany podział na poszczególne części sprawia wrażenie jeszcze bardziej ujednoliconej historii.
Podsumowanie
Niekończąca się walka to sto trzydzieści dwie strony starć i przygód ulubionych bohaterów fanów uniwersum DC. Komiks, jak to komiks, czyta się szybko, pomimo chwilowego zatrzymywania się na poszczególnych kadrach. Czwarty tom został pięknie wydany, pomijając miękką okładkę ze skrzydełkami. Ciężko oderwać się od lektury, najchętniej za jednym razem zaznajomiło by się z całością.