Życie i czasy Petera Parkera. „Spider-Man. Historia życia” – recenzja komiksu

-

Peter Parker, nastolatek, który na skutek ugryzienia przez radioaktywnego pająka zyskał nadludzkie moce, a po tragicznej śmierci wujka został superbohaterem, jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci amerykańskiej popkultury. Spider-Man zawdzięcza swój sukces niezliczonym komiksom, adaptacjom filmowym, kreskówkom i grom komputerowym, skierowanym do szerokiego grona odbiorców.

Przygody Petera Parkera cieszą się dużą popularnością również w Polsce, wszak jest on obecny na naszym rynku praktycznie nieustannie od końca PRL-u i momentu otwarcia rodzimego rynku na zachodnie produkcje. Czy kolejna publikacja poświęcona losom Człowieka-Pająka może zaskoczyć czytelników jakimkolwiek motywem lub rozwiązaniem fabularnym, który nie został wykorzystany przez innych scenarzystów? Teoretycznie nie, jednak w praktyce sprawy mają się zupełnie inaczej.

Z wielką mocą…

Od momentu, gdy Peter Parker stał się Spider-Manem, minęły cztery lata. Chłopak sumiennie realizuje superbohaterskie obowiązki, co niestety odbija się na jego życiu prywatnym. Zamiast uczęszczać na wykłady, Parker walczy ze zbirami terroryzującymi miasto, a jakby tego było mało, okłamuje swoją znajomą, Gwen Stacy, by znaleźć usprawiedliwienie dla licznych nieobecności, spóźnień i niedotrzymanych zobowiązań. Peter jest rozerwany wewnętrznie, zastanawia się, czy nie porzucić „kariery” zamaskowanego herosa, aby wieść normalne życie. Spokoju nie daje mu również wojna w Wietnamie ­– Iron Man pojawił się na froncie, a media sugerują, iż pozostali amerykańscy superbohaterowie również powinni wziąć w niej udział. Ponadto kolega z dawnego liceum Petera, Flash Thompson, niebawem zasili wojskowe szeregi i uważa, że jego idol – Spider-Man – postąpiłby tak samo.

Powyższy opis, odnoszący się zaledwie do pierwszego rozdziału recenzowanego komiksu, oddaje istotę typowych opowieści ze Spider-Manem, w których protagonista przedkłada superbohaterskie obowiązki nad codzienne życie, a później stara się wyjść obronną ręką ze wszystkich sytuacji kryzysowych. Nie jest to oczywiście wada, zwłaszcza że próby zrewolucjonizowania wizerunku Człowieka-Pająka na miarę tych, które Dan Slott podjął w Amazing Spider-Man. Globalna sieć, zwykle odbijają się czkawką – bycie genialnym biznesmanem-filantropem na kształt Tony’ego Starka zwyczajnie do Petera nie pasuje. W trakcie lektury pierwszego rozdziału można odnieść wrażenie, że Chip Zdarsky w swym scenariuszu jedynie streszcza stare komiksy ze Ścianołazem. Nic bardziej mylnego.

Bez rewolucji

Pierwsze sygnały, iż możemy nie mieć do czynienia z typowym komiksem o Spider-Manie, widoczne są już w tytułach rozdziałów, nazywanych kolejno „lata 60.”, „lata 70.” (aż do drugiej dekady XXI wieku). Oznacza to, iż czas w omawianym tytule płynie, a heros się starzeje, co w przypadku publikacji poświęconych superbohaterom nie jest standardem – zeszyty z ich przygodami wydawane są od kilkudziesięciu lat, a ci właściwie ciągle są młodzi i pełni sił.

Wraz z początkiem rozdziału drugiego okazuje się, że podejrzenia dotyczące streszczania dokonań poprzedników są bezzasadne. Zdarsky niczego nie rekapituluje, zamiast tego wykorzystuje wątki fabularne znane ze starych komiksów ze Spider-Manem, zmieniając jednocześnie ich przebieg. Tym samym tworzy nową, własną historię, która potrafi zaskoczyć, choć nie jest w żaden sposób odkrywcza czy rewolucyjna. Kanadyjski scenarzysta pozostaje wierny duchowi postaci Spider-Mana, w wyniku czego nie należy obawiać się drastycznych zmian w jego charakterze i zachowaniu.

Gratka dla fanów

Istnieje spore prawdopodobieństwo, że osoby, które śledzą przygody Spider-Mana od dłuższego czasu, będą czerpać z lektury omawianego tytułu o wiele więcej radości niż niedzielni czytelnicy komiksów superbohaterskich. W moim przypadku zastanawianie się nad tym, co przyniosą kolejne strony, jakie motywy wykorzystał Zdarsky (a należy zwrócić uwagę, iż właściwie skupiał się on na najbardziej znaczących historiach z udziałem Petera) i jak je przekształcił, tylko potęgowało chęć zanurzenia się w marvelowskim świecie na dłużej. Pomogła w tym również oprawa graficzna, zwłaszcza że Mark Bagley, odpowiedzialny za stronę wizualną, znany jest jako wieloletni rysownik komiksów ze Spider-Manem. Jego prace są dynamiczne, wyraziste i wystarczająco szczegółowe, jednak tracą na jakości w przypadku scen zbiorowych. Dla pozostałych osób, kontakt ze Spider-Man. Historia życia nadal powinien stanowić satysfakcjonującą lekturę, zwłaszcza, że recenzowana opowieść zamyka się w jednym tomie, co również wyróżnia ją na tle innych superbohaterskich publikacji.

Życie i czasy Petera Parkera. „Spider-Man. Historia życia” – recenzja komiksu

 

Tytuł: Spider-Man. Historia życia

Autor: Chip Zdarsky

Liczba stron: 212

Wydawnictwo: Egmont

 

 

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Egmont.

Życie i czasy Petera Parkera. „Spider-Man. Historia życia” – recenzja komiksu

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Wszystko, za co kiedykolwiek kochaliśmy Spider-Mana, podane raz jeszcze. Nie jest to odgrzewany kotlet, aczkolwiek do niecodziennego, rewolucyjnego dania jeszcze daleko.
Marcin Chudoba
Marcin Chudoba
Miłośnik Digimonów, mangi, anime oraz musicalowych brzmień. Fan narracji o superbohaterach i klimatów grozy. Nie pogardzi ciekawą książką. Okazyjnie zajmuje się wbijaniem platyn w grach na PlayStation.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Wszystko, za co kiedykolwiek kochaliśmy Spider-Mana, podane raz jeszcze. Nie jest to odgrzewany kotlet, aczkolwiek do niecodziennego, rewolucyjnego dania jeszcze daleko.Życie i czasy Petera Parkera. „Spider-Man. Historia życia” – recenzja komiksu