Po zakończeniu lektury tytułu Felix, Net i Nika oraz Zero Szans nie potrafiłam długo walczyć z ogromną potrzebą poznania dalszych losów moich ulubionych postaci. Muszę podkreślić, że obie części, zarówno szesnasty, jak i siedemnasty, są utrzymane w zupełnie innym klimacie niż poprzednie. Trudno mi dokładnie określić, dlaczego odczuwam takie akurat emocje, ale wydaje mi się, że ma to związek z tym, że gdy w początkowych częściach Felix i jego ekipa byli młodziutcy i w pewien sposób dosyć roztrzepani, tak już w tym tomie widać niezwykle mocno, jak dojrzeli, stali się starsi i bardziej odpowiedzialni za swoje czyny. Nowe pozycje są już na trochę wyższym poziomie niż te pierwsze, kiedy autor z pewnością jeszcze nawet nie śnił o tym, że seria o trójce przyjaciół rozrośnie się aż do tego stopnia.
Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Felix, Net i Nika oraz Zero Szans 2. Inne Jutro do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu Powergraph.
Znowu muszę pochwalić styl Rafała Kosika, który sprawił, że książkę tę udało mi się przeczytać tylko w dwa dni (oczywiście odrobina wolnego czasu też zrobiła swoje!). Akcja tytułu jest wartka, a sama fabuła została tak poprowadzona, że mówiłam sobie w myślach, iż jeszcze tylko jeden rozdział, a za nim już ustawiał się kolejny i tak w kółko, póki nie dotarłam do ostatniego zdania. Zakończenie zaś… Nie, nie i jeszcze raz nie! Koniecznie przeczytajcie cały ten tekst, a wtedy się dowiecie, czy ostatecznie Zero Szans 2. Inne Jutro wyląduje na koniec roku na liście moich ulubieńców.
Kolejne niebezpieczne przygody
W siedemnastym tomie Felix, Net i Nika kontynuują poszukiwania Laury. To stanowi dla nich priorytet. Nie zabraknie tutaj nieprzemyślanych, ale za to podjętych pod wpływem emocji, decyzji, a także nowych bohaterów, których zamiary uczniowie będą musieli sami rozgryźć. W pewnym momencie rozdzielą się, aby na własną rękę poznawać zupełnie obcą kulturę i jej narodowe smaki kulinarne. Wszystko to prowadzi powolnymi krokami do rozwiązania zagadki, co się stało z tajemniczym lotem 481, którym podróżowała Laura, ukochana Felixa. Przyjaciele będą musieli w pewnym momencie liczyć tylko na siebie. Do czego doprowadzą ich czyny? I czy pasażerowie feralnego lotu przeżyli? Tego dowiecie się, czytając Zero Szans 2. Inne Jutro.
A pomiędzy wierszami…
Autor kolejny raz snuje fantastyczną opowieść o przyjaźni, dzięki której dosłownie można góry przenosić. To właśnie ten aspekt jest w tej historii najważniejszy. Myślę jednak, że gdyby cała opowieść tylko tego dotyczyła, to byłaby zwyczajnie nudna. Rafał Kosik wprowadził więc szereg elementów należących do zupełnie innych gatunków. Mamy romans, w którym widzimy, jak powoli rodzi się uczucie między Netem i Niką, nabiera głębi i staje się coraz bardziej poważne. Pojawiają się elementy thrillera a także przewodnika i to nie byle jakiego! Autor bowiem pokusił się umieścić pomiędzy głównymi i ważniejszymi wydarzeniami i scenami sporo ciekawostek na temat miejsc, w których w danym momencie przebywali przyjaciele. Robi to tak dobrze, że z miejsca zapragnęłam odwiedzić je wszystkie, chociaż do tej pory nie byłam wielką fanką chociażby Tajlandii.
Cały czas pozostaję pod wielkim wrażeniem tego, iż Kosik ma aż taką wyobraźnię, że potrafi wymyślić tak szczegółowe rozwiązania i że potem się w tym wszystkim nie gubi. To jest naprawdę sztuka.
Miłośnicy wszelkiej maści obyczajówek również znajdą tu coś dla siebie, bowiem kiedy przyjaciele się rozdzielają, Net spotyka pewną tajemniczą dziewczynę. Dość szybko się okazuje, że przyświeca im wspólny cel: odnaleźć zaginiony samolot, który miał odbywał lot 481. Autor w bardzo sympatyczny sposób ukazał trudną, nową rzeczywistość protagonistów, a także to, w jaki sposób rozwija się ich relacja. Łatwo się domyślić, że na początku są dość nieufnie do siebie nastawieni, ale dość szybko ciekawość siebie zaczyna wieść prym.
Wszystkie te elementy złączone w całość dają w efekcie naprawdę dobrze napisaną historię, w której najmniejszy szczegół ma znaczenie i z pewnością został dogłębnie przemyślany. To z pewnością nie jest tak, że pewnego dnia pisarz wpadł na pomysł napisania kolejnego tomu o przygodach Super Paczki, a potem tworzył go przez miesiąc bez przerwy i tyle. Podejrzewam, że autorowi brakowało czasami inwencji twórczej na poszczególne elementy nowej historii, ale gdzieś z tyłu głowy cały czas paliła mu się lampka, że ma dla kogo to pisać. Dlatego też wyszło spod jego pióra coś tak fantastycznego!
To mnie zachwyciło!
W serii o Felixie, Necie i Nice niezmiennie podoba mi się sposób tworzenia okładek poszczególnych tomów. Zawsze jest to oprawa twarda, ale też i kolorowa. Na pierwszy plan wychodzą za każdym razem rysunkowe wersje poszczególnych głównych bohaterów. I to one przykuwają mój wzrok, kiedy czasem znajdę się w księgarni (całkiem przypadkiem!). W tym miejscu muszę podkreślić fakt, iż nadal bardzo ubolewam nad tym, że w żadnym tomie nie pojawiły się nawet najmniejsze ilustracje. Jestem zdania, że dodałyby o wiele większej oryginalności tej historii.
Mój zachwyt oprawą graficzną omawianej powieści jeszcze wzrósł, kiedy ją otworzyłam. Ma przepiękne wklejki, na których czytelnik ujrzy bohaterów występujących w danym tomie, a także poszczególne miejsca z książki, pojawiające się w powieści i mające znaczenie dla całej fabuły.
Pojawiło się tu więcej zgrzytów
Rozpoczynając lekturę Zero Szans 2. Inne Jutro, moje oczekiwania były wysokie. A to za sprawą tomu poprzedniego, w którym działo się naprawdę sporo. Z ogromnym uśmiechem zabrałam się więc do czytania. I przez pierwsze sto, może sto pięćdziesiąt stron faktycznie czułam się usatysfakcjonowana tym, co otrzymałam. Akcja pędziła dosłownie na łeb na szyję, ciągle pojawiały się nowe sekrety i tajemnice, a żadne z nich nie były rozwiązywane, dodatkowo każdy rozdział kończył się takim plot twistem, że po prostu nie potrafiłam odłożyć książki chociaż na chwilę, chyba że już padałam ze zmęczenia. Tak mocno odczuwałam potrzebę poznania dalszych losów moich ulubionych bohaterów, iż zarwałam trochę nockę na lekturę, a raczej rzadko to praktykuję. Ale, niestety, w pewnym momencie nastąpiła swego rodzaju blokada.
Odniosłam wrażenie, że autor kompletnie nie posiadał pomysłu na dalsze sceny i zapisał byle co, aby tylko coś było. Zdarzały się tutaj nawet takie urywki, które najchętniej bym wycięła z książki, bo w moim odczuciu okazały się one zwyczajnie zbędne, miały pełnić jedynie funkcję zwiększenia napięcia u czytelnika. Podobnie jak w szesnastym tomie, tak i tu co jakiś czas pojawiały się takie sceny czy nawet sekwencje, wywołujące w mojej osobie przemożną wręcz ochotę albo ziewać, albo rzucić książką przez okno. Nie wiem, czym było to spowodowane, ale wyglądało to tak, jakby autorowi nagle zabrakło paliwa (kawy może?) do dalszego pisania i przebywając już dosłownie na oparach wymyślał dalej historię, a raczej spisywał po prostu to, co jako pierwsze przyszło mu do głowy. Nie ukrywam, że trochę mnie to rozczarowało, ale i tak z dość sporym entuzjazmem oczekiwałam na zakończenie i wyjaśnienie, gdzie przebywali pasażerowie i piloci zagubionego lotu 481.
Gwóźdź do trumny?
Nie czytałam innych opinii o tej pozycji, więc nie wiem, czy nie będę osamotniona w swojej ocenie (pewnie tak!), ale uważam, że autor totalnie zmarnował potencjał na zakończenie tej powieści. Przez całą książkę, która liczy sobie około trzystu osiemdziesięciu stron, Rafałowi Kosikowi udawało się utrzymać napięcie na naprawdę wysokim poziomie. Przyznam szczerze, że na każdym etapie lektury odczuwałam swego rodzaju podenerwowanie, ale też ciekawość, do czego to wszystko zmierza. I co najważniejsze, pragnęłam już-teraz-natychmiast dowiedzieć się, w jaki sposób autor postanowił to wszystko wyjaśnić. Tym bardziej jest mi przykro to pisać, ale zakończenie okazało się naprawdę źle skonstruowane i zwyczajnie mnie rozczarowało. Nie potrafię dokładnie określić, czego się tutaj spodziewałam, ale już na pewno nie tego, co otrzymałam.
Ostatnie sceny są fatalne, dawno nie miałam do czynienia z czymś takim w książce. Kompletnie nie kupuję tego wyjaśnienia zaserwowanego przez Rafała Kosika, chociaż najpewniej znajdą się i jego zwolennicy. Dla mnie jest ono mocno naciągane i mało satysfakcjonujące. Po autorze tak fantastycznej serii dla młodzieży ( i nie tylko!) spodziewałam się czegoś wbijającego w fotel i czegoś, o czym bym potem jeszcze długo nie mogła zapomnieć. Chociaż ten ostatni punkt na przekór wszystkiemu jest jednak spełniony.
Czy warto przeczytać?
Trudno mi odpowiedzieć na tak zadane pytanie. Jeśli nawet jakiś tytuł mi się nie bardzo podoba, to przecież komuś może podbić serce, a ja nie jestem żadną wyrocznią, aby doradzać w tym aspekcie. W przypadku Zero Szans 2. Innego Jutra muszę stwierdzić, że to z pewnością pozycja obowiązkowa dla miłośników tej serii, takich jak ja. Poza tym, jeśli już ktoś zna wszystkie poprzednie części, to grzechem byłoby nie przeczytać też tego. Ale raczej nie polecałabym siedemnastego tomu jakoś mocno. Dlaczego? Z prostego względu, tak naprawdę gdy poznaje go, by przekonać się jakie jest wyjaśnienie pewnej tajemnicy. I kiedy dociera do zakończenia, może poczuć się tak, jakby walił mocno w mur.
Bardzo podobały mi się ciekawostki od autora na temat danego kraju, w którym akurat przebywali bohaterowie. Moje serce podbiły także fragmenty, gdzie Rafał Kosik starał się jak najlepiej ukazać społeczność z konkretnego miejsca, bo przecież ta dla nas, Polaków, jest aż tak różna i egzotyczna.
Jeżeli tylko trawi was ciekawość na temat tego, jak zakończy się kolejna przygoda Super Paczki to myślę, że warto sięgnąć po tę pozycję. Nie nastawiajcie się jedynie na wyśmienite zakończenie, bowiem tego z pewnością nie otrzymacie.
Który z tomów jest najlepszy?
Przy okazji recenzowania tego tomu nie sposób jest nie pokusić się o zdecydowanie, która z części podobała mi się najbardziej. Dość długo się nad tym zastanawiałam i w końcu doszłam do wniosku, że jednak Gang Niewidzialnych Ludzi był moim ulubionym. Łatwo jest mi to uzasadnić, bowiem wtedy stanowił on początek zawierania znajomości Felixa, Neta i Niki i z pewnym zaciekawieniem mogłam obserwować, jak ich wzajemne relacje szybko i przyjemnie się rozwijają. W tej części pojawiły się ich pierwsze zagadki i ukazane zostały sposoby ich rozwiązywania, które były dość pocieszne i urocze.
Moja mama najbardziej lubi pierwsze filmy o Harrym Potterze. Zawsze argumentuje to tym, że kocha to, jak główni bohaterowie są jeszcze mali i muszą się wszystkiego nauczyć. Ja podobnie mam z serią o Felixie, Necie i Nice. Przez te wszystkie lata, kiedy powstawały poszczególne jej części, zdążyłam już zżyć się z postaciami oraz zacząć traktować je, jakby żyły naprawdę. Ta seria jest urocza, a każdy tom oferuje coś zupełnie nowego.
Podsumowanie
Felix, Net i Nika oraz Zero Szans 2. Inne Jutro to kolejny tom o przygodach trójki przyjaciół, którzy poznali się w pewnej szkole. I chociaż z pozoru wydawać by się mogło, że są oni zupełnie różni, bo jeden interesuje się wynalazkami, drugi ma zacięcie informatyczne, a trzecia odkrywa w sobie zdolności paranormalne, to szybko okazuje się, iż świetnie się uzupełniają. I faktycznie tworzą Super Paczkę. W tym tomie znów pełno będzie wartkiej akcji, ciekawych bohaterów i kolejnych tajemnic. Szkoda tylko, że samo zwieńczenie tak fantastycznej opowieści okazało się dla mnie aż do tego stopnia słabe i w ogóle niewykorzystane. Jeśli więc w jakiś sposób moja recenzja was zaciekawiła, to sięgacie po ten tytuł tylko na własną odpowiedzialność!
Autor: Rafał Kosik
Wydawnictwo: Powergraph
ISBN: 978-83-66178-88-5
Więcej informacji TUTAJ