Karaka prawdopodobnie zna wielu z was albo chociaż raz usłyszało wzmiankę na temat tego tytułu. To bez wątpienia jeden z bestsellerów, którym może pochwalić się wydawnictwo Albi. Wraz z rosnącym zainteresowaniem planszówką, karakowa rodzina zaczęła się powiększać.
Do tej pory wraz z Karakiem dostaliśmy rozszerzenie, jak i mini dodatek upiększający podstawową wersję gry. Teraz przyszedł czas na coś bardziej kompaktowego. Karak Goblin to samodzielna gra karciana osadzona w świecie Karaka, wykorzystująca podstawowe zasady rodem z dungeon crawlerów połączone z mechaniką deckbuilding. Została skierowana do młodszych graczy, z informacji zamieszczonej na pudełku wynika, iż na przeszukiwanie jaskiń goblinów może wyruszyć już siedmiolatek.
Początkująca
Przyznaję się bez bicia, choć o Karaku słyszałam bardzo wiele dobrego, nie miałam okazji sprawdzić go osobiście. Natomiast moje doświadczenie z dungeon crawlerami jest na poziomie minimalnym. Dlatego też karciany tytuł wprowadzający do tego typu pozycji wydawał mi się idealny na poznanie świata Karaka, jak i sprawdzenie swoich sił w podboju podziemnych jaskiń.
Mały, duży goblin
Karak Goblin zamknięto w niedużym pudełku, natomiast jego zawartość to jedynie karty. Są one dość drobne, ale w mojej ocenie optymalne dla małych rączek przyszłych zdobywców podziemi. Oprócz tego ich wykonanie nie pozostawia złudzeń, że mimo skromnych gabarytów, otrzymujemy dobrej jakości produkt. Widniejące na nich grafiki, choć prezentują „przerażające” stwory, nie powinny straszyć. Utrzymano je w przyjaznej, komiksowej stylistyce. Na kartach znajdziemy także sześciu głównych bohaterów oraz ich talie akcji początkowych, kartoniki punktów wytrzymałości, a nawet magicznych przedmiotów.
Instrukcje zmieszczono na jednej kartce formatu A3. Co ciekawe, w pudełku znajdziecie ją w sześciu wersjach językowych: polskim, czeskim, słowackim, angielskim, niemieckim oraz francuskim. W moim egzemplarzu pojawiła się instrukcja z kilkoma mankamentami, jednak wydawca bardzo szybko zareagował wydając do niej erratę.
Zapraszamy do podziemi
Goblin, choć jest kompaktowy, to wymaga na stole trochę miejsca, same pola podziemi to trzy rzędy kart z sześcioma kolumnami. Każdy z graczy wybiera postać, jaką przemierzy jaskinie, następnie pobiera jej talię akcji początkowych oraz pięć kartoników punktów wytrzymałości. Na samej górze pojawi się handlarz oferujący dodatkowe wzmocnienia w formie eliksirów, a obok niego antykwariat, w którym wraz z postępem rozgrywki wylądują przedmioty dostępne do zakupu.
Im dalej… tym trudniej
Podczas swojego ruchu gracze mogą wykonać trzy akcje: zaatakować stwora, aby zdobyć cenne łupy czy klucze dostępu do kolejnych poziomów podziemi; odwiedzić handlarza i zakupić dodatkowy ekwipunek lub eliksir; wyleczyć swojego bohatera, odzyskując stracone podczas walki punkty wytrzymałości.
Wszyscy zaczynają od podboju pierwszego rzędu. Pokonywanie potworów pozwoli na pozyskanie nie tylko wartościowych przedmiotów, ale także kart akcji. Te zasilą talię gracza i dzięki nim w późniejszej fazie bohater będzie on mógł wykonywać spektakularne combosy. Sama instrukcja sugeruje, że to właśnie kombinacje kart okażą się kluczem do zgładzenia najpotężniejszych kreatur podziemi.
Aby przejść do niższego poziomu i zbliżyć się do najsilniejszego Władcy Wszystkich Potworów, należy pozyskać klucz, pokonując strażnika. Do przebycia mamy w sumie trzy rzędy, natomiast na samym dole zmierzymy się ze wspomnianym najsilniejszym bossem. Bohater, który do niego dotrze oraz zdoła go zgładzić, wygrywa grę i zdobywa chwalebny tytuł Czempiona Królestwa.
Trochę o goblinie
Moje odczucia na temat Goblina są pozytywne. To przyjemna i mało złożona karcianka. Trochę zabrakło mi w niej interakcji między poszukiwaczami i odrobiny akcji. Możemy co najwyżej pokonać danego potwora, na którego od jakiegoś czasu czaili się nasi przeciwnicy. Oczywiście także element swoistego wyścigu do najniższego poziomu podziemi mobilizuje graczy do podejmowania ryzyka i podkręcenia tempa, ale pośpiech w tym tytule nie zawsze okaże się dobrym rozwiązaniem.
Jak to w deckbuildingach bywa, szczególnie takich, gdzie aby zdobyć dodatkowe kartoniki do talii, należy z sukcesem wykonać na przykład atak, jeśli na początku coś pójdzie nie tak, możemy zostać lekko z tyłu. Zwłaszcza że liczba kreatur na każdym poziomie jest ograniczona, więc i szansa na pozyskanie posiłkowych kart akcji maleje razem z nią. Mimo to gra została odpowiednio zbalansowana, natomiast budowanie combosów działa dobrze.
Dodatkowo warto wspomnieć, że każda z postaci posiada inne zdolności specjalne, a te pozwalają na jeszcze więcej kombinowania, o ile się o nich pamięta. Szkoda, że na karcie bohatera nie zamieszczono żadnej ikonografiki przypominającej o danym skillu, informacje na ten temat znajdują się jedynie w instrukcji. Mnie wielokrotnie umykał fakt o możliwości wykorzystania dostępnego perka.
Na końcu jaskini goblinów
Bez wątpienia Karak Goblin to dobre wprowadzenie najmłodszych graczy do tytułów wykorzystujących podobne mechaniki. Gra nie jest złożona, przez co bardzo przystępna dla początkujących zdobywców podziemi. Uważam, że sprawdzi się również jako wstęp do dungeon crawlerów dla mniej zaawansowanych, takich jak ja. Już teraz czuję lekki niedosyt i mam ochotę na coś cięższego.
Grafiki oraz jakość wykonania, cieszą oko, dlatego też i sama rozgrywka dostarcza niemałą frajdę. Do Goblina przysiąść można w duecie, jak i gronie do czterech osób, należy jednak pamiętać o tym, że im więcej poszukiwaczy eksploruje jaskinie, tym mniej dropów do zdobycia. Przyda się dobra strategia, ale i odrobina szczęścia.
Liczba graczy: 2-4
Wiek: 7+
Czas rozgrywki: około 30 minut
Wydawnictwo: Albi
Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Albi.