Została tylko nadzieja? „Głębia. Tom 3: Wybrzeże gasnącego światła” – recenzja komiksu

-

W świecie przyszłości niekontrolowany rozrost słońca zmusił ludzi do skrycia się w głębiach oceanu. Od tysięcy lat żaden człowiek nie postawił stopy na spalonej, napromieniowanej ziemi – aż do teraz. Jednak czas, który upłynął od tamtej decyzji nie pozostał dla natury obojętny, na powierzchni pojawiły się nowe, inteligentne formy życia, nie zamierzające tak po prostu ustąpić pola homo sapiens.
Byle na powierzchnię

W skład trzeciego tomu Głębi, komiksu Ricka Remendera, Grega Tocchiniego i Dave’a McCaiga, weszły zeszyty od jedenastego do piętnastego, na łamach których rozgrywają się w zasadzie dwie równoległe historie: o Tajo i Delle Caine. Siostry, już wolne, zamierzają dołączyć do szukającej sondy wyprawy, najpierw jednak muszą zebrać zapasy i naładować skafander sternika; oraz o ich matce, Stel Caine, która, jako pierwsza od mileniów, opuściła ocean. Dla sióstr ponowne przybycie do ich rodzinnej kapsuły, Salusu, okaże się dość trudny – zwłaszcza, gdy przyjdzie im zmierzyć się z przywołanymi przez holofotografie wspomnieniami. Poza tym, dla Delle, oznacza również powrót do kontestowanej przez nią bolesnej religii, jaką wpajała jej matka. Tajo spotka Lenę, żonę brata obu dziewczyn, Marika, troszkę zbyt chętną i skorą do niesienia pomocy obu bohaterkom. We trójkę wyruszają w podróż na powierzchnię – niestety dla córek Caine’ów nie okaże się ona aż tak bezproblemowa, jak moglibyśmy im tego życzyć. Nie lepiej wiedzie się ich matce wśród piasku, żaru, promieniowania i zaskakujących, nowych form życia, na które natyka się wraz ze swoim towarzyszem, ekspiratem, Zelem. To, czy uda się im osiągnąć zamierzony cel, nie jest jednak pewne.

Niepewność jest rodzinna

Historia rodziny Caine’ów raczej nie należy do tych, które u kresu komiksu zakończą się pozytywnie, ze wszystkimi jej członkami cudownie uratowanymi oraz pozostawionymi przy życiu. Czytelnicy musieli przecież pożegnać już Johla, ojca Tajo i Delle, a także Marika, ich brata. Trzeci tom stawia pod znakiem zapytania przetrwanie jeszcze dwóch innych osób z tej familii. Na każdym kroku na bohaterów czekają nowe trudności oraz wyzwania – nie pozwalając ani im, ani nam na chwilę odetchnąć. W pewnym momencie można wręcz odnieść wrażenie, że scenarzysta po prostu się nad nimi znęca. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że obie siostry uwikłane są w skomplikowaną sieć politycznych niesnasek, a Stel znalazła się w nowym świecie – nie powinno nas to zanadto dziwić. Ta niepewność, co do ich dalszych losów, dodaje komiksowi atrakcyjności oraz realizmu, na ile można mówić o realizmie w opowieści rozgrywającej się w przyszłości. A biorąc pod uwagę traumy obu sióstr, wiele może się w końcu wydarzyć, tak pomiędzy nimi, jak i w drodze na powierzchnię. Obie sporo wycierpiały w poprzednich tomach, w efekcie czego Tajo oraz Delle mają głębokie, emocjonalne rany, które posłużyły Remenderowi do rozpisania pełnej napięć relacji.

Wybrzeże gasnącego światła tworzy przestrzeń do pogłębienia psychologicznego postaci – dowiemy się zatem co nieco o ich lękach, źródłach złości czy frustracjach życia codziennego. Każda z trzech kobiet Caine’ów jest bowiem inna, każdą spotkał inny los, siostry trafiły do niewoli, z której wróciły w różnym stopniu pokiereszowane. Stel zaś czeka konieczność stawienia czoła nie tyle sobie samej, co własnej wierze w kształtowanie rzeczywistości, prawie ślepy, niezważający na nic innego pęd ku odzyskaniu sondy. Dużą zaletą tej historii jest to, że wszystko, czego do tej pory doświadczyły bohaterki, nie pozostaje bez znaczenia, a kieruje ich wyborami oraz postępowaniem. Z naszego punktu widzenia mogą zachowywać się nieracjonalnie, jednak jeśli weźmiemy pod uwagę traumy – zaczynają mieć sens.

Piękno krajobrazów

Tym jednak, co jako pierwsze przykuwa uwagę w Głębi, jest rysunek Grega Tocchiniego, którego wyobraźnia wykreowała niesamowitą rzeczywistość podwodnych miast, a także ludzi, rodzących się i dorastających w zupełnie innych warunkach niż nasze. W tym tomie zobaczymy również świat powierzchni – zrujnowane, porzucone miasta, nowe formy życia oraz powoli kwitnące cywilizacje powołane przez istoty, nie znane wcześniej człowiekowi, a przynajmniej nie w takiej wersji. Znajdziemy więc wśród nich i dwunożne, wyprostowane gryzonie, pochłaniające promieniowanie grzyby czy śliczne acz ździebko agresywne motyle. Ten nowy świat jest jednocześnie piękny i przerażający, podobnie zresztą jak ten podwodny.

Wybrzeże cierpień?

Wybrzeże gasnącego słońca jest tomem, który niewiele przesuwa akcję do przodu, ludzkości wciąż grozi wyginięcie, ponieważ powierzchnia pozostaje zbyt mocno napromieniowana (i zamieszkana przez nowe istoty), a informacje o nadającej się do zasiedlenia planecie nieodzyskane z sondy. Ale za to skupia się na traumach Tajo i Delle, którym będą musiały stawić czoła najpierw w Salusie, a później również w oceanicznych głębinach. W przypadku Stel pokazuje, jak silnym motorem działań może być nadzieja i pragnienie zobaczenia nowego świata. Na dodatek to wszystko zostało opakowane w naprawdę piękne obrazy oraz intensywne kolory.

 

Została tylko nadzieja? „Głębia. Tom 3: Wybrzeże gasnącego światła” – recenzja komiksu

 

Tytuł: Głębia. Tom 3: Wybrzeże gasnącego światła

Autor: Rick Remender

Wydawnictwo: Non Stop Comics

Liczba stron: 136

ISBN: 978-83-8110-347-3

Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu