W kraju niedemokratycznym każdy aspekt codzienności zmienia się w kwestię polityczną, w tym osobiste sympatie, przekonania oraz pomysły na życie. Almudena Grandes zabiera nas w podróż po frankistowskiej Hiszpanii. Rzeczywistość rozpisuje na trzy głosy, z których każdy wnosi inną perspektywę. Germána, Maríę i Aurorę dzieli wszystko, łączy zaś szpital psychiatryczny dla kobiet.
Psychiatra Germán Velásquez wraca do rodzinnego Madrytu, aby prowadzić pionierskie badania nad środkiem łagodzącym objawy schizofrenii. Podejmuje pracę w szpitalu psychiatrycznym dla kobiet w Ciempozeulos. Na miejscu spotyka dwie niewiasty — paranoidalną dzieciobójczynię, Aurorę Rodríguez Carballeirę, oraz cichą salową, Maríę Castejón. Nawiązane znajomości wpłyną na dalsze życie lekarza, a także otworzą mu oczy na kolejny wymiar opresji. Bo — jak wiadomo — pod butem dyktatora najgorzej jest być kobietą.
Więcej niż fikcja
Matka Frankensteina to powieść obyczajowa oparta na faktach. Tworząc postać tytułowej bohaterki, Grandes zainspirowała się losami autentycznej Aurory Rodríguez Carballeiry. Autorka sięgnęła po manuskrypt odnaleziony w szpitalu psychiatrycznym w Ciempozeulos, w którym opisano historię choroby rzeczonej dzieciobójczyni. Z akt wyłania się obraz kobiety inteligentnej, wykształconej, postępowej i feministycznej (co wówczas zakrawało na prawdziwą herezję). “Sławę” przyniósł jej incydent z 9 czerwca 1933 roku, kiedy to zabiła swoją pierworodną córkę — Hildegart. Podczas procesu przyjęła niespodziewaną linię obrony, twierdząc, że jako “stworzycielka” dziecka, miała prawo je również zniszczyć. W Ciempozeulos przebywała aż do śmierci w 1956 roku.
Grandes wiele miejsca poświęca notkom historycznym. Po ich przeczytaniu, zaciekawieni czytelnicy mogą ruszyć śladem pozostałych postaci, za których powstaniem stał pewien pierwowzór. Napisanie Matki Frankensteina poprzedzał solidny i szczegółowy research autorki, co ma również swoje odbicie w treści. Podczas lektury warto od czasu do czasu sprawdzić, w jakim roku się znajdujemy. Grandes lubi bawić się chronologią wydarzeń. Liczne retardacje z jednej strony podsycają ciekawość czytelnika, ale z drugiej mogą wprowadzać w konfuzję.
Wszyscy jesteśmy szaleńcami
Grandes ubiera frankistowską Hiszpanię w metaforę. Życie tam porównuje do pobytu w szpitalu psychiatrycznym. Warto zwrócić uwagę na trafny dobór instytucji odzwierciedlającej absurdalną codzienność. Może więc lepiej dać się zamknąć i przyglądać wydarzeniom z dystansu?
To ciekawe, że trójka tak różnych bohaterów znajduje wytchnienie właśnie w szpitalu psychiatrycznym, miejscu poza czasem i przestrzenią. Łączące ich pragnienie wolności każde wciela w życie na swój sposób.
Stosując narrację pierwszoosobową i opowiadając historię z trzech punktów widzenia, Grandes kreśli kompleksowe portrety psychologiczne postaci. Szkoda, że przez większość rozdziałów przeprowadza nas właśnie Germán — najmniej charakterystyczny bohater powieści. Ale doktor Velásquez opowiada nie tylko o sobie. To dzięki niemu czytelnik pozna przejmujące losy Goldsteinów, którzy pomimo ucieczki z nazistowskich Niemiec, nie zdołali uchronić się przed widmem wojny i prześladowań.
W Matce Frankensteina również brakuje szerszego kontekstu życia Aurory. To właśnie punkt widzenia tytułowej bohaterki pojawia się najrzadziej. Za to muszę zgodzić się z doktorem Velásquezem i przyznać Maríí tytuł niekwestionowanej Szeherezady powieści.
To właśnie historie cichej, wycofanej salowej rzucają najwięcej światła na sytuację kobiet w powojennej Hiszpanii. Choć María stara się postępować zgodnie z zasadami, wciąż nie może zasłużyć na społeczny szacunek. Nic dziwnego, skoro w kraju frankistowskim niewinne grzechy urastają do rangi przestępstw, a kobietom w żadnym wypadku nie wolno decydować o sobie.
W hołdzie Zafónowi
Na urok narracji bez wątpienia wpływa jej literackość. Magdalena Olejnik, jako tłumaczka z języka hiszpańskiego, sprawdziła się fenomenalnie. Almudena Grandes snuje opowieść z wdziękiem i elegancją, której nie zaburzają nawet wydarzenia przykre i niewygodne. Przy okazji, dobrze oddaje klimat Madrytu lat 50. XX wieku. Czytając Matkę Frankensteina, nie sposób nie wspomnieć Carlosa Ruiza Zafóna i jego tetralogii — Cmentarz Zapomnianych Książek.
Matka Frankensteina z pewnością trafi do miłośników prozy literackiej spod znaku Carlosa Ruiza Zafóna. U Grandes nie doświadczymy grozy znanej z powieści przedwcześnie zmarłego Mistrza, jednak i w nich zło odegra istotną rolę. We frankistowskiej Hiszpanii potwory noszą ludzkie twarze, a dewocyjna religijność to broń masowego rażenia.
Autorka: Almudena Grandes
Liczba stron: 608
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-66661-01-1
Więcej informacji TUTAJ