Że ja zostałem influencerem!? „Black Mirror: Nosedive” – recenzja gry planszowej

-

Wyobraźcie sobie świat, gdzie każde działanie podlega ocenie w sieci i wpływa na naszą sytuację ekonomiczną oraz pozycję społeczną. To jedna z wizji, jaką ukazała nam seria Black Mirror, teraz przeniesiona z ekranów telewizorów w formie gry planszowej.

Że ja zostałem influencerem!? „Black Mirror: Nosedive” – recenzja gry planszowej

Zjadłeś ciastko i wypiłeś kawę? 5 gwiazdek!

Gra planszowa Black Mirror: Nosedive opiera się na tytułowym odcinku tego serialu. Rozgrywa się on w świecie, w którym ludzie  oceniają siebie nawzajem, przyznając od jednej do pięciu gwiazdek za każdą interakcję, mogącąmieć wpływ na ich status społeczno-ekonomiczny. A wszystko przez technologię zamontowaną w oczach wszystkich obywateli. Tworzy to sztuczny festiwal uśmiechów i bycia grzecznym we wszelkimmomencie swego życia.

W trakcie rozgrywki wykorzystamy nasz smartphone, co jest niezwykle wygodne. Stanowi on nierozerwalną część całej zabawy i ułatwia podliczanie punktów. Przyda się także dobra znajomość swoich przeci… znaczy pozostałych uczestników.

W pudełku znajdziemy karty stylu życia, planszę, żetony dodatkowego doświadczenia, żeton influencera oraz pionki. Musi być co najmniej trójka graczy, aby rozpocząć pojedynek o sławę.

Że ja zostałem influencerem!? „Black Mirror: Nosedive” – recenzja gry planszowej

Najpiękniejsze wspomnienia

Pierwszą fazą gry jest styl życia i dzieli się na trzy etapy, związane z żetonami. Gracze po kolei wykonują ruchy i dobierają karty, aby zgromadzić punkty. Na początku każdej fazy stylu życia, influencer (zawodnik z najwyższą oceną) dobiera z tyle kart, ilu jest graczy. Nie ujawnia treści dobranych kartoników pozostałym  i tworzy z nich osobne, zakryte stosy. Układa je obok planszy, a następnie wybiera dwie z nich i je odkrywa.

Podczas każdej tury gracz może albo umieścić swój pionek na dowolnym innym polu na planszy i wykonać związaną z nim akcję, albo położyć go na pustym miejscu na polu startowym i dobrać jedną kartę z wierzchu talii kart stylu życia.

Że ja zostałem influencerem!? „Black Mirror: Nosedive” – recenzja gry planszowej

Gdy zabraknie żetonów doświadczenia (które są wykładane przez osobę z najlepszym wynikiem), oznacza to przejście do kolejnego etapu rozgrywki.

Niezbędne jest wykorzystanie aplikacji (dostępnej za darmo i będącej w języku polskim), aby dzielić się konkretnymi empiriami ze swojego życia z innymi , którzy następnie je oceniają. Pozytywny wynik otrzymamy jeśli ich doświadczenia spotkają się z pozytywną reakcją, a like od najpopularniejszej osoby jest punktowany dodatkowo!

Gra kończy się, gdy zostanie rozegrana trzecia runda. Wtedy uczestnicy podliczają punkty, które wynikają z zebranych przez nich kart.

Że ja zostałem influencerem!? „Black Mirror: Nosedive” – recenzja gry planszowej

To uczucie, gdy uświadamiasz sobie, że zamieniasz się we własną matkę

Pomysł podzielenia gry na dwie fazy to strzał w dziesiątkę. W trakcie pierwszej decydujemy i rozważamy, jak ustawić karty, aby  zyskać jak najwięcej. Z kolei druga faza to świetne źródło śmiechu oraz idealny moment na anegdotki z życia wzięte. Niektóre doświadczenia są totalnie kuriozalne („Wychylam szósty kubek kawy, by jakoś utrzymać się w pionie”), inne potrafią perfekcyjnie trafić w czyjeś realne przygody  („Moje dzieci traktują mnie jak prywatnego kierowcę”). Dlatego warto dużo ze sobą rozmawiać, a może w trakcie dialogu dowiemy się czegoś, co może nam pomóc w rozgrywce.

Konstrukcja Black Mirror: Nosedive jest genialna od strony socjologicznej, bo zmusza jednostki do sporej interakcji, zachęcając je zarazem do stałej rywalizacji. To świetnie oddaje klimat odcinka Czarnego Lustra, który zainspirował twórców planszówki. Bo tak naprawdę staramy się „przypodobać wszystkim” i trafić w ich gusta, tylko po to, aby wygrać. Genialne!

Że ja zostałem influencerem!? „Black Mirror: Nosedive” – recenzja gry planszowej

Bez dobrej ekipy to nie wypali

Rozgrywka początkowo wydaje się skomplikowana, ale zasady można szybko załapać, jeśli się tylko chce. Zabawa wymaga minimum trzech osób, co oznacza, że bez ludzi, którzy naprawdę wykazują chęci do grania, cała zabawa nie wypali. Black Mirror: Nosedive świetnie sprawdzi się na imprezach i wśród towarzystwa, którego jeszcze nie znamy. To dobrze, bo całość nie wymaga wielkiego skupienia, a forma zabawy jest dużo luźniejsza niż większość planszówek. Przypomina mi to trochę Karty Dżentelmenów, gdzie sam kontakt i żarty graczy są ważniejsze niż ostateczny wynik.

To na pewno nie jest gra planszowa do „kameralnej” i wymagającej zaangażowania szarych komórek zabawy. Idealna pozycja na wieczór ze znajomymi, którzy są fanami serialu, bądź po prostu chcą spędzić miło czas, gawędząc i grając równocześnie.

Że ja zostałem influencerem!? „Black Mirror: Nosedive” – recenzja gry planszowej

No weź, daj serduszko za zdjęcie dinozaura

Black Mirror: Nosedive to intrygujące połączenie gry społecznej oraz technologii wszechobecnych telefonów. Angażuje całą grupę grających oraz zmusza ją do interakcji sprawiając, że poznajemy naszych kompanów. Do tego potrafi generować olbrzymie pokłady śmiechu oraz jest swego rodzaju komentarzem do wszechobecnych mediów społecznościowych.

Że ja zostałem influencerem!? „Black Mirror: Nosedive” – recenzja gry planszowej

 

Tytuł: Black Mirror: Nosedive

Liczba graczy: 3-6

Wiek: 13+

Czas rozgrywki: 60 minut

Wydawnictwo: Rebel

 

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Rebel, więcej o grze przeczytacie tutaj:

Że ja zostałem influencerem!? „Black Mirror: Nosedive” – recenzja gry planszowej

podsumowanie

Ocena
7.5

Komentarz

„Black Mirror: Nosedive” to niezwykle zacna propozycja dla dobrej paczki znajomych, bądź idealny „lodołamacz” względem nowopoznanych osób. Świetnie się sprawdza jako gra, która ma zmusić ludzi do interakcji oraz sprawia masę frajdy!
Mateusz Zelek
Mateusz Zelek
Gdyby urodził się 65 milionów lat temu, to na pewno byłby dinozaurem. Ogromny fan prehistorycznych gadów i wszystkiego, co z nimi związane. Dziennikarz specjalizujący się w grach wideo i wiążący z nimi swoją zawodową przyszłość. Nie pogardzi także dobrą lekturą.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Black Mirror: Nosedive” to niezwykle zacna propozycja dla dobrej paczki znajomych, bądź idealny „lodołamacz” względem nowopoznanych osób. Świetnie się sprawdza jako gra, która ma zmusić ludzi do interakcji oraz sprawia masę frajdy!Że ja zostałem influencerem!? „Black Mirror: Nosedive” – recenzja gry planszowej