Informacje o pracach nad rebootem Hellraisera wzbudziły wiele emocji. Zwłaszcza gdy do wiadomości podano wieść o tym, iż w rolę Pinheada wcieli się Jamie Clayton, sprawiając tym samym, iż wizerunek bohatera przybrał bardziej kobiece kształty. W końcu pokochaliśmy Douga Bradleya za jego kreację tej postaci w większości produkcji z serii: z głębokim głosem i niewzruszonym wyrazem twarzy naszpikowanej w charakterystyczny sposób szpilkami. I muszę przyznać, że sama, przyzwyczajona do tego wydania przywódcy cenobitów, byłam dość sceptycznie nastawiona do takiej zmiany, jak też samego pomysłu wydania nie kolejnego filmu, będącego kontynuacją mrocznego świata stworzonego przez Clive’a Barkera, a rebootem. Czy słusznie?
Piekielna układanka
Tajemnicza układanka, zwana Kostką LeMarchanda, to obsesja ekscentrycznego i wyznającego hedonistyczne podejście do życia multimiliardera noszącego nazwisko Voight. Mężczyzna dąży do jej pozyskania i rozwiązania, nie bacząc na krwawą ofiarę, jakiej to wymaga, by w nagrodę otrzymać dar z samego dna piekieł. Nie rozumie jednak, iż doznania dające rozkosz w mniemaniu cenobitów, w ludzkim pojmowaniu są czymś zupełnie innym.
Kilka lat po tym, jak cieszący się nienajlepszą sławą bogacz znika bez śladu w tajemniczych okolicznościach, przegrywająca w walce z nałogiem Riley, za namową chłopaka, decyduje się włamać do opuszczonego kontenera w magazynie dla wysoko postawionych ludzi, w którym mężczyzna jest dostawcą. Jednak wbrew zapewnieniom o niezwykłym bogactwie, jakie ma tam znaleźć, kontener kryje w sobie jedynie tajemniczą kostkę, wyglądającą na misternie wykonaną zabytkową układankę. Pomimo złego przeczucia, młoda kobieta zabiera znalezisko licząc na to, że jej wspólnik w zbrodni znajdzie pasera, będącego w stanie dokonać wyceny. Nieświadoma zagrożenia, jakie może to przynieść i zafascynowana misternie zdobionym sześcianem, Riley rozpoczyna grę, w której każdy kolejny poziom wymaga krwawej zapłaty, odbieranej przez Pinheada i posłusznych mu cenobitów. Raz zmienione ułożenie uniemożliwia przerwanie rozwiązywania łamigłówki. Pomimo bólu, lęku i świadomości poniesionych strat, Kostka LeMarchanda musi zostać przez Riley rozwiązana od konfiguracji początkowej Lamentu do ostatecznej – Lewiatana.
Pinhead była kobietą!1
Cytując klasyka, można zakrzyknąć, że Pinhead była kobietą!. a raczej jest i jak się okazuje, twórcy, w tym sam autor pierwowzoru literackiego – Clive Barker, który również jest jednym z producentów filmu, od chwili, gdy zaczęli myśleć o stworzeniu nowej wersji Hellraisera, chcieli, by przywódca cenobitów zmienił płeć. Podczas przesłuchań, transseksualna aktorka, Jamie Clayton, zachwyciła ich swoją interpretacją tej postaci i okazała się idealnym wyborem na nową odtwórczynię jakże ważnej w tym świecie roli. Istotne jest też to, że obraz z 2022 roku to nie remake. Reżyser, David Bruckner, w jednym z wywiadów, jasno wyraził się na temat tego, że nie wyobraża sobie kręcić Hellraisera na nowo, jego produkcja nie wymazuje też wydarzeń z powstałych już filmów, a ma na celu ukazanie kolejnej historii z tego mrocznego uniwersum i tym samym rozbudowanie go. Nasuwa się więc pytanie, dlaczego po prostu nie nadano produkcji tytułu bazowego, z odpowiednim podtytułem lub numeracją?
Brakujący element układanki
Hellraiser to jedna z najdłuższych, o ile nawet nie najdłuższa, franczyza horrorów, mająca do 2022 roku na swej liście aż dziesięć pełnometrażowych filmów, wyprodukowanych przez różne ekipy filmowe. Przy takiej liczbie łatwym do przewidzenia jest to, że nawet jeśli większość obrazów trzyma poziom, to jednak część z nich jakościowo odbiega od reszty, a w pewnym momencie historia za bardzo odbiega od pierwowzoru i gdzieś się zagubiła. Jedynym ratunkiem dla serii było nakręcenie nie tylko kontynuacji, choćby i dobrej. Hellraiser potrzebował powrotu do korzeni, przy jednoczesnym odświeżeniu i uwspółcześnieniu obrazu uniwersum stworzonego przez Clive’a Barkera. To niełatwe zadanie wymagało odważnych posunięć i pewnie postawionych kroków ku przyszłości. Stąd też zupełnie nowy Pinhead, zreformowana koncepcja kostki i jej ułożeń, śmierć jednego ze znanych ze wcześniejszych odsłon serii cenobity i ukazanie powstania jego następcy w orszaku kapłana piekieł. Czy było warto podjąć to ryzyko? Zdecydowanie tak.
Pinhead w kreacji Jamie Clayton ukazany został jako wirtuoz cierpienia, szczerze oddany swej wierze w to, że zbawienie to pustka pozbawiona dźwięku i jedynie brzmienie cierpienia pozwala doznać prawdziwego oświecenia. I tak, napiszę to z czystym sumieniem, pomimo wcześniejszej niepewności, pomimo sceptycyzmu: to jest Pinhead, na którego czekaliśmy, na którego zasługujemy, którego potrzebowała ta seria, by dźwignąć się z klęczek i odżyć w nowej rzeczywistości. Z najbardziej kontrowersyjnej zmiany, dotyczącej płci przywódcy cenobitów, twórcy wyszli zwycięsko ukazując, że Pinhead przede wszystkim to istota nieludzka, powstała w strefie sacrum, i określanie jej płci nie ma żadnego znaczenia. I biorąc pod uwagę fakt, iż wedle większości wierzeń aniołowie, a co za tym idzie i demony, to byty kompletne i nieograniczone ramami płciowymi, takie rozwiązanie jest w przypadku tej postaci genialnym posunięciem.
Równie pozytywnie w mojej ocenie wypadła nowa koncepcja układanki LeMarchanda. Bardziej złożona, posiadająca kilka konfiguracji wpływających na fabułę, mających swoje nazwy i znaczenia. Dodatkowo na plus ostatnia scena, ukazująca wzniesienie człowieka ku oświeceniu i przeobrażenie w cenobita.
Z bardziej podstawowych jednak, zasługujących na pochwałę elementów produkcji, wspomnieć należy grę aktorską. Ta jest naprawdę dobra, zwłaszcza Jamie Clayton wykonała rewelacyjną pracę, poprzez minimum gestów i mimiki oddając maksimum przekazu stanowiąc godne następstwo Douga Bradleya. Kreacja demonicznych postaci i ich charakteryzacja to majstersztyk.
Fabuła, choć sama w sobie szczególnie nie zaskakuje, trzyma odpowiedni poziom dając odbiorcy to, czego oczekuje od tego typu produkcji, z nawiązką nawet. Główny motyw to ukazanie, jak destrukcyjne działanie na człowieka i jego otoczenia ma uleganie niezdrowym żądzom, na przykładzie zarówno głównej bohaterki, jak i antagonisty. Riley, przez swoje uzależnienie, doprowadziła do niejednej tragedii, tak samo jak opętany wręcz hedonistycznymi zapędami Voight. Hellraiser nie tylko jest więc trzymającym w napięciu, klimatycznym horrorem, ale ma też całkiem zgrabnie przedstawiony morał, na koniec skłaniając widza do drobnych refleksji na temat cienkiej granicy między cierpieniem a przyjemnością, tego jak każda nasza decyzja wiąże się z wynikającymi z niej konsekwencjami, jak również zastanowienia się czy ukończenie gry czy też rozwiązanie łamigłówki, zawsze wieńczy zdobycie nagrody, która nam się spodoba.
Konfiguracja Lamentu
Czas jednak trochę polamentować. Nowy Hellraiser to dobry i naprawdę ładnie nakręcony film. I tutaj pojawia się problem. Jest za ładny. Brakuje mi tutaj brudu, kurzu unoszącego się w powietrzu, bohaterów wstrząsanych torsjami na widok śmierci bliskich i pięknych jedynie w turpistyczny sposób, oświeconych poprzez cierpienie kultystów Lewiatana. Wszystko jest zbyt czyste, zbyt estetyczne. Riley w iście romantyczny sposób zmaga się ze swoim nałogiem. Bez drgawek, bez zniszczonej cery i wycieńczonego ciała. Podobnie skazany, czy raczej wedle doktryny Pinheada – obdarowany wieloletnim doznawaniem niewyobrażalnego cierpienia, pan Voight, mimo swych tortur, wygląda zadziwiająco dobrze. Tak samo zresztą jak jego jedynie teoretycznie zdemolowany dom. Filmy z serii Hellraiser powinny być piękne w swej brzydocie, cudownie turpistyczne i rażąco pociągające pomimo zadawanego w nich cierpienia. Tutaj tego zabrakło, co jest największą wadą produkcji, odebrało jej to bowiem charakterystyczny klimat, tak specyficzny dla uniwersum cenobitów.
Konfiguracja Lewiatan
Mimo tej odbierającej charakter nadmiernej schludności obrazu, muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona po obejrzeniu wyreżyserowanej przez Davida Bucknera produkcji. Być może dzięki temu, że miałam raczej niskie oczekiwania i sceptyczne nastawienie, a być może dlatego, że to całkiem porządnie zrealizowany projekt. Z pewnością znajdzie wielu przeciwników zastosowanych względem oryginału zmian, jednak Hellraiser, jako franczyza, rzeczywiście ich wymagała, tego powiewu świeżości, by się odrodzić. I niewątpliwie zrobiła to, niczym feniks z popiołów.
Tytuł oryginalny: Hellraiser
Reżyseria: David Buckner
Rok premiery: 2022
Czas trwania: 2 godziny 1 minuta
1parafraza cytatu z filmu Seksmisja reż. Juliusz Machulski, 1984 r.