Najbardziej przewidywalny horror świata. ,,Zaproszenie” – recenzja filmu

-

Połowa sukcesu horroru tkwi w jego tajemniczości. Widz najbardziej boi się, gdy nie wie, co tak naprawdę ukrywa się za drzwiami, pod łóżkiem czy w wielkim, starym domu. Tymczasem Zaproszenie w reżyserii Jessiki M. Thompson wyciąga wszystkie asy z rękawa już w pierwszych minutach. Jednak szybko okazuje się, że to nie asy lecz dwójki.

Nie ufaj bogatym

Zaproszenie rozpoczyna się od bardzo dziwnej (i zdradzającej o wiele za dużo) sekwencji. Kobieta ubrana na biało znajduje się w dużej, bogatej posiadłości i wyraźnie przed kimś lub czymś ucieka. Aby nie zostać złapana, decyduje się na ostateczny krok… I tu niespodziewanie scena się ucina. Ta postać już nie wraca, jej rola kończy się w tym właśnie prologu.

Dopiero później poznajemy główną bohaterkę filmu, czyli Evie (Nathalie Emmanuel), młoda kobieta pracująca jako kelnerka, w wolnym czasie poświęcająca się garncarstwu. Miłość do tego hobby zaszczepiła w niej matka, o której dowiadujemy się, że niedawno zmarła, pozostawiając córkę samą na świecie. Przytłoczona tą myślą bohaterka postanawia wykonać test DNA, a wynik umieścić w specjalnym programie do wyszukiwania nieznanych członków rodziny. Szybko odnajduje ją daleki kuzyn, niejaki Oliver (Hugh Skinner), który już przy pierwszym spotkaniu zaprasza Evie na wesele innego krewnego. Ta na swoje nieszczęście zgadza się i przyjeżdża na kilka dni przed ślubem do przepięknej, ogromnej willi, gdyż jak się okazuje, jej domniemana rodzina jest bardzo bogata. Nad wszystkim czuwa młody i przystojny Walter (Thomas Doherty), którego tajemniczość fascynuje główną bohaterkę. Jednak już pierwszej nocy Evie przekonuje się, że w tym domu dzieje się coś dziwnego, ale nie zdaje sobie sprawy, jak wielkie niebezpieczeństwo czyha na nią tuż za ścianą.

zaproszenie
kadr promujący film „Zaproszenie” reż. Jessica M. Thompson/ Sony Pictures Entertainment

 

Tani, choć elegancki

Zaproszenie to film z niewykorzystanym potencjałem. Ma wiele elementów, które mogłyby stworzyć fajny horror – dobrych aktorów, porządną i mroczną scenografię, przyjemny soundtrack. Brakuje tylko jednej (niestety prawie najważniejszej) rzeczy, czyli… scenariusza (tutaj autorstwa Blair Butler). Absolutnie każde rozwiązanie i zwrot akcji można przewidzieć już w kilku pierwszych minutach. Postacie napisane są w taki sposób, że od razu wiemy, kto jest zły, a kto dobry. Aktorzy się starają, choć moim zdaniem obronną ręką wychodzi jedynie Nathalie Emmanuel, której gra brzmi i wygląda najbardziej naturalnie. Thomas Doherty wypada seksownie i tajemniczo, ale w jego usta wkłada się tak pretensjonalne linijki, że nikt nie mógłby sprawić, by brzmiały dobrze. Cała reszta zostaje zepchnięta na margines i tylko nieliczni dostają więcej niż jedną cechę charakteru.

Tempo również nie jest zaletą Zaproszenia. Film podzielony został na trzy części, podczas gdy akt pierwszy i drugi są dość powolne, tak zakończenie następuje w przeciągu kilku minut, niemal urywa się, by pozostawić widza z pytaniem – to tyle? I choć w obrazku wszystko wygląda bardzo elegancko, mrocznie, niemal gotycko, to nie wywołuje żadnych emocji, oprócz znudzenia.

Zaproszenie… ale na co?

Przed seansem przeczytałam o czym tak właściwie Zaproszenie będzie i miałam bardzo ciepłe skojarzenia z Uciekaj! Jordana Peele’a. Tamten film to nie tylko dobry horror, ale też wspaniały komentarz konkretnych problemów społecznych. Liczyłam, że tutaj dostaniemy coś podobnego, ale niestety rozczarowałam się, ponieważ jakikolwiek temat, który twórcy próbują tu poruszyć, został potraktowany po macoszemu. Pojawia się subtelny komentarz o podziale klasowym, społecznej nierówności, ale jest on tak bardzo w tle, że praktycznie go nie ma. Najwyraźniej wybrzmiewa problem samotności, chęci posiadania rodziny i przynależności do jakiegoś kręgu. Tylko że aż do samego końca twórcy nie wyciągają żadnych wniosków, rozwiązań. Bohaterowie właściwie nic sobą nie reprezentują, zbudowani są naprawdę kiepsko. W ostatecznym rozrachunku wypadają po prostu pusto i powierzchownie.

Nie musimy tego powtarzać

Podsumowując, nie sądzę, aby Zaproszenie było pozycją obowiązkową. Poza przyjemnymi dla oka kadrami, nie ma nic interesującego do zaoferowania. To nawet nie jest film, z którego głupotek można się pośmiać, gdyż wszystko, dosłownie WSZYSTKO, da się przewidzieć, a przez to trudno nie zasnąć w trakcie seansu. Jeśli ktoś myślał o obejrzeniu Zaproszenia, na przykład przy okazji Halloween, uważam, że warto poszukać czegoś innego.

zaproszenie
plakat promujący film „Zaproszenie” reż. Jessica M. Thompson/ Sony Pictures Entertainment

 

Tytuł: Zaproszenie

Reżyseria: Jessica M. Thompson

Rok produkcji: 2022

Czas trwania: 1 godzina 44 minuty

 

 

 


podsumowanie

Ocena
3

Komentarz

„Zaproszenie” to przewidywalny, choć nieszkodliwy przeciętniak, który bardziej nudzi niż straszy.
Natalia Nowak
Natalia Nowak
Studentka dziennikarstwa, która w każdej wolnej chwili zanurza się w świat popkultury. Czyta książki, słucha muzyki, ogląda filmy i seriale, aby potem móc dyskutować o nich z innymi. Ostatecznie, najlepsze dyskusje to te, które prowadzi ze swoim kotem. Aktywnie i głośno mówi też o problemach społecznych – jeśli akurat nie ma jej w księgarni, to pewnie kroczy w jakimś marszu równości. W poprzednim życiu była drzewem, które ścięto, by powstała książka Virginii Woolf.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Zaproszenie” to przewidywalny, choć nieszkodliwy przeciętniak, który bardziej nudzi niż straszy. Najbardziej przewidywalny horror świata. ,,Zaproszenie” – recenzja filmu