Cowboya Bebopa nikomu nie trzeba przedstawiać. Od późnych lat dziewięćdziesiątych, gdy premierę miało kultowe dzisiaj anime, bohater ten na stałe rozgościł się w świadomości fanów i fanek popkultury. Dowodem na nieprzemijającą sławę Spike’a Spiegela i pozostałych bohaterów tej produkcji może być niedawna adaptacja Netflixa. Nie dziwi więc, że na rynku pojawiają się kolejne elementy franczyzy, w tym książki. Jak z tym uniwersum poradził sobie Sean Cummings, autor Requiem dla Czerwonej Planety?
Na samym dole drabiny
W niedalekiej przyszłości skolonizowany kosmos to niebezpieczne miejsce, w którym trudno przetrwać. Nieco łatwiej jest członkom gangu Czerwonego Smoka – o ile, nie są na samym dole hierarchii. A tam właśnie znajdują się Spike Spiegel i Vicious, bohaterowie tej opowieści. Co dosyć oczywiste, Cummings pisze o czasach sprzed wydarzeń znanych z anime – w książce mamy okazję przeczytać o perypetiach tych dwóch postaci, zanim stały się swoimi największymi wrogami. W momencie rozpoczęcia akcji, bohaterowie próbują po prostu przetrwać – a gdy nadarza się okazja na wykonanie ważnej roboty dla szefa, nie mogą takiej szansy przepuścić. W końcu zadanie wydaje się być proste, a nagroda atrakcyjna.
Dlatego też, gdy bohaterowie pytają nieco naiwnie: „co może pójść nie tak?”, odpowiedź, zazwyczaj, brzmi: absolutnie wszystko.
Trochę charakteru
Książka Cummingsa daje czytelnikom możliwość bliższego poznania Viciousa i Spiegela jeszcze za czasów, gdy byli przyjaciółmi i razem próbowali znaleźć swoje miejsce w hierarchii. Sam pomysł na powieść jest niezły – bo to bardzo interesujący wątek, który pogłębia portrety znanych z anime i adaptacji Netflixa bohaterów. Jednocześnie jednak nie wymaga od odbiorcy znajomości oryginalnego tła czy historii. Dodatkowo, autor całkiem nieźle zarysowuje charaktery postaci, dodając im wiarygodności. To, czy główni bohaterowie budzą sympatię, tradycyjnie będzie zależeć od nas. Ja na przykład, mimo że oryginalną produkcję wspominam miło i z ogromnym sentymentem, fanką Spike’a nigdy nie byłam. Requiem dla Czerwonej Planety nie zmieniło mojego nastawienia. Trzeba jednak przyznać, że postaci są mocną stroną tej powieści.
Fabuła nie jest zbyt skomplikowana i rozwiązania problemu można się domyślić dosyć szybko. Sporo w niej momentów obliczonych na tak zwany „comic relief”, jeszcze więcej akcji doprawionej niezłym tempem. Powieść zdecydowanie się nie dłuży i jest sprawnie napisana. Autor mógłby jednak nieco więcej uwagi poświęcić dialogom, bo czasami brzmiały sztucznie i niekoniecznie pasowały do postaci.
Warto w tym momencie dodać, że jeśli skuszeni serialową okładką chcielibyście spotkać resztę załogi Spiegela, to niestety się rozczarujecie. Wybranie takiej, a nie innej oprawy, nie dziwi – w końcu dla młodszych konsumentów popkultury to produkcja Netflixa będzie źródłem wiedzy na temat Cowboya, ale nadal brak niektórych bohaterów może być zawodem. Z drugiej strony – wydanie nieźle pasuje do westernowego charakteru powieści.
Podsumowanie
Jeśli jesteście fanami Spike’a Spiegela i byliście ciekawi, jaki był, zanim poznaliście go w serialu, to powieść przypadnie wam do gustu. To też niezła książka dla tych, którzy anime darzą sentymentem. Niestety, mam trochę wątpliwości, czy to dobry tytuł, aby rozpocząć przygodę z uniwersum Cowboya Bebopa. Chyba, mimo wszystko, wybrałabym wersję oryginalną – nawet jeżeli dzisiaj może być nieco trudna w odbiorze.
Popbookownik objął nad książką swój patronat
Tytuł: Cowboy Bebop. Requiem dla Czerwonej Planety
Autor: Sean Cummings
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Nowa Baśń
Za egzemplarz dziękujemy wydawnictwu