Maruderzy i wszelkiej maści narzekacze, strzeżcie się! Jeśli waszym życiowym celem jest krytyka każdej filmowej i serialowej produkcji, jaka wyjdzie pod szyldem DC Comics, ten film nie jest dla was. Era lamentowania na obrazy o superbohaterach, za które nie odpowiada Marvel, przeminęła. Pierwszym krokiem ku lepszemu była ekranizacja przygód Wonder Woman. Później udało się przeniesienie na duży ekran perypetii Aquamana, a teraz do towarzyszy dołączył Shazam.
Wprawdzie zapowiedzi filmu, w którym w główną rolę, mam tutaj na myśli główną dorosłą rolę (czy jak kto woli – najdoskonalszą wersję Billy’ego), wciela się Zachary Lewi, nie do końca przekonały widzów, niektórzy nie wierzyli, że to właśnie ten aktor powinien zagrać superbohatera w czerwieni, jednak obawy okazały się płonne. DC Comics potrafi robić seriale, większość z nich jest lepsza od tych Marvela, ale z dłuższymi formami, nieanimowanymi, bywało różnie. Krytycy okazywali się bezwzględni – a negatywne opinie tryskały niczym woda z fontanny. Niektóre zasłużone, inne niekoniecznie. Wszystko zależy bowiem od podejścia i tego, czego oczekujemy od danej produkcji.
Powoli DC zaczyna jednak nabierać wiatry w żagle, najpierw udała im się Wonder Woman, potem sporo pozytywnych opinii usłyszeliśmy na temat Auqamana, a teraz… Właśnie, jak to jest z tymi przygodami Shazama?
Dziecko w ciele mężczyzny
Billy Batson to sierota, błąka się od przybranej rodziny do przybranej rodziny, a wszystko przez fakt, iż ciągle ucieka. Bohater pragnie bowiem odnaleźć swoją mamę, kilka lat temu, podczas wyprawy do wesołego miasteczka, zgubił się i od tej pory marzy tylko o jednym – znalezieniu rodzicielki. Trafia do kolejnej zastępczej familii – domu, w którym mieszka już piątka innych sierot. Billy nie chce się z nimi zaprzyjaźniać, uważa, że nie pozostanie za długo w jednym miejscu.
Pewnego dnia spotyka go coś niesamowitego – otrzymuje superbohaterską moc. Wprawdzie Billy nie cieszy się z niej tak jak jego nowy „brat”, Freddy, jednak widzi sporo atutów jej posiadania. Jednym z nich jest chociażby możliwość opuszczania zajęć w szkole, a kolejnym specjalne umiejętności, dzięki którym potrafi zarobić na drobne przyjemności. Bardzo szybko okaże się jednak, iż z wielką mocą przychodzi równie wielka odpowiedzialność.
Nastoletni superbohater
Shazam to dość specyficzny superbohater. I tak, jego wiek ma z tym wiele wspólnego – w końcu mamy mentalność dziecka i ciało dorosłego człowieka, w komiksach wielokrotnie członkowie Ligi Sprawiedliwości zastanawiają się nad postępowaniem ich kolegi z drużyny. Twórcy filmu postanowili pójść właśnie w tym kierunku, skupić się na tym, jak Billy uczy się wykorzystywania swoich mocy i jak zachowuje. Wierny kolega, typowy sidekick superbohatera, Freddy, towarzyszy Billy’emu podczas odkrywanie tajemnic jego zdolności. Pamiętacie pierwszy sezon Herosów, kiedy Claire dokumentowała swoje eksperymenty z mocą? Tutaj mamy podobnie, tylko twórcy postawili na humor i zaserwowali nam mnóstwo zabawnych scenek i dialogów.
Nie dało się inaczej, Shazam! to nie jest ambitne kino, gdzie bohaterowie podejmują ważkie decyzje, ratują całą planetę przed zniszczeniem i wygłaszają patetyczne monologi. DC postawiło na humor i bardzo dobrze mu to wyszło.
Superman mógłby ci prać pelerynę!
Lekki, zabawny, zakręcony, z mnóstwem odniesień do innych utworów DC, ale nie tylko – Shazam! to dobre kino superbohaterskie. Twórcy produkcji nie czynią ze swojego obrazu czegoś, czym nie jest – w nowym filmie o bohaterze ze zdolnościami chodzi o dostarczenie odbiorcom rozrywki w najczystszej postaci. Interakcje dorosłego Billy’ego i Freddy’ego są najmocniejszą stroną obrazu – ta dwójka to jeden z najlepszych duetów, jakie pojawiają się w takich produkcjach, tak, w tych Marvela również.
Jack Dylan Grazer, znanych chociażby z horroru To, kolejny raz pokazuje, że mimo młodego wieku, potrafi bardzo dobrze zagrać, nieważne czy w strasznym filmie, czy takim o przygodach superbohatera. Mam wielką nadzieję, że będzie się pojawiał w coraz większej liczbie produkcji, warto na niego postawić, ponieważ jest niesamowity w tym, co robi, gra przychodzi mu naturalnie. A Zachary? Cóż, tutaj chyba nie trzeba za wiele pisać, Levi nie raz, nie dwa pokazał swoje komediowe zdolności. Udowodnił również, że rola Shazama została dla niego stworzona (żadnego tam Fandrala).
DC, jeśli chodzi o filmy, miało zawsze jeden problem – kiepskie lubi nie do końca przemyślane efekty specjalne. W Wonder Woman nieco je dopracowano, jednak i tak wiele scen wyglądało na wklejone, a główny zły budził raczej śmiech niż strach. Tutaj złol, a dokładniej złole, nie są takie sztuczne, nie wyglądają groteskowo. Choć powinnam raczej napisać, że nie wyglądają groteskowo, jeśli chodzi o efekty specjalne, bo biorąc pod uwagę wydźwięk filmu, ich fizjonomia miała być spójna z duchem obrazu.
Więcej DC!
Po takich produkcjach wzmaga się tylko apetyt na więcej. I tak, bardzo bym chciała, żeby powstała druga część przygód Shazama, oczywiście z tą samą obsadą. Jeśli wahacie się, czy wybrać się na ten obraz, nie obawiajcie się. Shazam! to czysta rozrywka, mnóstwo humoru i dobra gra aktorska. Do tego dodajmy jeszcze zacną ścieżkę dźwiękową i dopracowane efekty specjalne, przynajmniej większość z nich, a otrzymamy dobre kino superbohaterskie.
Tytuł oryginalny: Shazam!
Reżyseria: David F. Sandberg
Rok powstania: 2019
Czas trwania: 2 godziny 10 minut